– Na pewno po pierwszej rundzie w znaczącym stopniu przygotowywaliśmy się na spadek. Wraz z przybywaniem punktów oraz bytem szansy na utrzymanie było oczywiście kilka scenariuszów. Teraz wiemy na sto procent, że będziemy w pierwszej lidze. Trzeba zacząć wprowadzać scenariusz B w życie, jak i dalsze działania, które pomogą w jak najszybszym wywalczeniu sobie miejsca w PlusLidze – powiedział w rozmowie z Polsatem Sport Michał Ruciak, kierownik Enea Czarnych Radom.
DRUGA RUNDA NIE WYSTARCZYŁA
Enea Czarni Radom wygrali w ramach 29. kolejki PlusLigi na wyjeździe z Barkomem Każany Lwów 3:2. Było to słodko-gorzkie zwycięstwo, ponieważ triumf za dwa punkty sprawił, że klub z Mazowsza stracił szanse na utrzymanie w siatkarskiej elicie, a spadek stał się faktem. Zdecydowanie lepsza w porównaniu do pierwszej – druga runda oraz zatrudnienie trenera Waldo Kantora nie wystarczyły, by odwrócić losy rywalizacji o byt w PlusLidzie.
– W całej drugiej rundzie, od Świąt Bożego Narodzenia nasza gra wyglądała zdecydowanie lepiej. Tych punktów przybyło dużo, ale nie wystarczyło ich do utrzymania. Czarni spadają z PlusLigi, tak więc na pewno czas na refleksje. Na podsumowanie sezonu przyjdzie czas, czeka nas jeszcze jeden mecz u siebie i będziemy chcieli, żeby kibice przyszli i obejrzeli dobre spotkanie na zakończenie PlusLigi w tym sezonie. Zobaczymy, co będzie dalej. Na gorąco to nie jest moment, żebyśmy wiedzieli, co możemy zrobić. Będziemy rozmawiać ze wszystkimi, którzy nas wspierali. Na pewno prezes oraz cały zarząd będą chcieli wrócić do elity jak najszybciej – powiedział w rozmowie z Polsatem Sport Michał Ruciak, kierownik Enea Czarnych Radom.
SCENARIUSZÓW BYŁO KILKA
W pierwszej części sezonu, z kolejki na kolejkę największym pretendentem do spadku byli właśnie Czarni. Po pierwszych piętnastu spotkaniach na swoim koncie mieli oni 6 punktów i tracili wówczas 5 do przedostatniego KGHM Cuprum Lubin. Najciekawiej było w ostatnich seriach gier, bowiem radomianie zaczęli wygrywać mecze, a również oblicze ich gry prezentowało się o 180 stopni inaczej względem pierwszej części rozgrywek. Po 27. kolejce podopieczni trenera Kantora tracili do GKS-u Katowice cztery oczka, co mogło napawać optymizmem. Niemniej jednak w trakcie sezonu drużyna z województwa mazowieckiego musiała być przygotowana na różne ewentualności, w tym na tę najczarniejszą, która się ziściła.
– Na pewno po pierwszej rundzie w znaczącym stopniu przygotowywaliśmy się na spadek. Wraz z przybywaniem punktów oraz istnieniem szansy na utrzymanie było oczywiście kilka scenariuszów. Teraz wiemy na sto procent, że będziemy w pierwszej lidze. Trzeba zacząć wprowadzać scenariusz B w życie, jak i dalsze działania, które pomogą w jak najszybszym wywalczeniu sobie miejsca w PlusLidze – kontynuował Ruciak.
MOGŁA BYĆ WALKA DO SAMEGO KOŃCA
To już przeszłość, ale w przypadku zwycięstwa Czarnych w Radomiu za trzy punkty, wówczas nadal liczyliby się w walce o utrzymanie. W ostatniej kolejce PlusLigi zmierzą się z KGHM Cuprum Lubin, co stwarzało szanse na emocjonującą walkę do samego końca.
– To wynik, który pozostawia nam największy niedosyt. Wygrywamy 3:2, ale nie utrzymujemy się w PlusLidze. Jest nam szkoda, tym bardziej że ostatni mecz rozegramy u siebie z Cuprum. Mógłby on być bardzo fajny i emocjonujący dla kibiców, tymczasem zagramy o nic. I tak damy z siebie wszystko, żeby zakończyć sezon wynikiem 3:0 – powiedział z kolei Bartosz Gomułka, atakujący Czarnych.
I dodał:
– W naszych głowach było bardzo dużo emocji. Ciężko to opisać słowami. Była radość, smutek, a następnie znowu radość. Cały czas towarzyszyły nam wahania emocji – kontynuował atakujący Czarnych, który w meczu z Barkomem zdobył w sumie 30 punktów (25 atak, 2 blok, 3 zagrywka), atakował ze skutecznością 54% i otrzymał statuetkę MVP.
MIMO FAKTU NIE ZŁOŻYLI BRONI
Czarni Radom po tym, jak przegrali partię numer trzy i zarazem przegrywali w meczu 1:2, byli już pewni spadku do TAURON 1.Ligi. Niemniej jednak nie złożyli broni i walczyli do samego końca, czego idealnym potwierdzeniem jest zwycięstwo 3:2. Wydaje się, że z samych zawodników zeszło wówczas ciśnienie, w ich grze można było dostrzec więcej spokoju oraz luzu.
– Chcieliśmy jeszcze pokazać chociaż sportowy charakter, skoro nie mogliśmy utrzymać drużyny w PlusLidze. Przyświecało nam pokazanie serca oraz charakteru do walki i ostatniej piłki – zakończył Bartosz Gomułka.
Zobacz również:
Radomianie spadli z PlusLigi. Jaka będzie przyszłość klubu?
źródło: opr. własne, polsatsport.pl