Strona główna » Amerykanin przed Final Four Ligi Mistrzów: Czas leczy rany

Amerykanin przed Final Four Ligi Mistrzów: Czas leczy rany

siatka.org

fot. halkbankspor.org.tr

Halkbank Ankara pomimo fatalnej końcówki sezonu ligowego ma szansę zdobyć najważniejsze trofeum europejskiej siatkówki. Przeciwnikiem zespołu Radostina Stojczewa będzie Sir Sicoma Monini Perugia. Kapitan zespołu, Micah Ma’ wyleczył swoją kontuzję i cieszy się z drugiej szansy, którą siatkarski los dał jego zespołowi. W rozmowie z naszym portalem opowiedział też ciekawą historię o kocie.

PRAWDZIWA WALKA DOPIERO SIĘ ZACZYNA

Justyna Żółkiewska: Jak udało się wam wrócić na właściwe tory po tak fatalnej końcówce sezonu ligowego (Halkbank Ankara zajął w lidze 8. miejsce – przyp.aut.).

Micah Ma’: Cóż…zdecydowanie pomogła nam dłuższa przerwa od grania. Czas potrafi wyleczyć wiele ran. Po ligowych porażkach zdecydowanie nie byliśmy gotowi na walkę o trofeum w tak ważnym turnieju. Ta przerwa dała nam czas, żeby się pozbierać. Czuję, że jesteśmy gotowi na prawdziwą walkę.

Co czujecie przed meczem półfinałowym?

Ja przede wszystkim czuję wdzięczność. Kiedy masz taką końcówkę sezonu, to każdy na naszym miejscu chciałby dostać drugą szansę. Jakimś cudem nam się to udało i jest to walka na najwyższym poziomie. Myślę, że wszyscy podzielają moje zdanie. Jesteśmy wdzięczni, że tu jesteśmy. Mam nadzieję, że wykorzystamy przewagę tego, że jesteśmy nieco mniej zmęczeni.

Reklama / 18+ / Hazard wiąże się z ryzykiem / Graj odpowiedzialnie

DOBRZE PRZEPRACOWANY CZAS

Kończycie sezon z innym trenerem niż zaczynaliście. Jestem ciekawa, czy trudno było tak szybko dostosować się do jego metod pracy?

Szczerze mówiąc nie. Zmobilizowaliśmy się wszyscy i szybko udało się znaleźć nić porozumienia z trenerem i sztabem. Trener Stojczew nieco uprościł pewne rzeczy dlatego, że mieliśmy mało czas. Patrząc na to, jak mało czasu mieliśmy, to wykonaliśmy kawał dobrej roboty.

Jestem też ciekawa jak układa się wasza współpraca. Są trenerzy, którzy lubią narzucać rozgrywającemu swoje pomysły, a są tacy którzy zostawiają im nieco wolnej ręki.

Szczerze mówiąc, to jeszcze nie wiem. Nie miałem okazji zagrać z nim żadnego pełnego meczu, bo leczyłem kontuzję. Jestem jednak pewien, że jakoś się dogadamy. Mój ojciec też był trenerem, więc nie miałem innego wyboru niż go słuchać. Nie mam więc problemu w pracy żadnymi trenerami. Nie zależnie od tego, czy dają rozgrywającemu wolną rękę, czy nie.

BARDZO CIEPŁE PRZYWITANIE

Jak ci się żyje w Turcji? To banalne pytanie, ale ich charakter bardzo różni się od tego amerykańskiego.

Klub zapewnia nam wszystko, czego potrzebujemy. Trenerzy i koledzy z drużyny szybko pomogli mi się zaaklimatyzować. Muszę wspomnieć o kibicach, którzy też powitali mnie bardzo ciepło. Bardzo fajnie gra się w Ankarze.

A ja sądzę, że amerykański charakter i otwartość trochę ci pomogła w aklimatyzacji.

Chyba tak. My, jako naród nie jesteśmy takimi ludźmi, którzy lubią się kłócić. Ja wolę zrozumieć kulturę innego narodu i się zaadoptować. Chcę się dostosować do życia w danym kraju.

Czy poza siatkówką jest coś pozytywnego, co wywieziesz z Turcji?

Tak kota. Zabraliśmy kota z ulicy.

Czytając przewodniki po Turcji można dowiedzieć się, że w Istambule królują koty. W Ankarze też?

Tak, to prawda. Kotek był naprawdę malutki. Miał może miesiąc i nigdzie w okolicy nie mogliśmy znaleźć jego rodziców. Trzy dni z rzędu chodził za nami z hali do mieszkania, więc zdecydowaliśmy się  go przygarnąć. Mieszka z nami i ma na imię Misiek.

Zobacz również:
Liga Mistrzów. Kopciuszek zagrozi gigantowi? Tylko jednym uda się uratować stracony sezon. Typy na mecz

PlusLiga