Siatkarze Astry Nowa Sól w piątek musieli uznać wyższość Krispolu Września. Spotkanie było wprawdzie bardzo zacięte, ale to wrześnianie wygrali 3:0. – Szkoda końcówek setów. Uważam, że gdyby udało się wygrać pierwszego seta, moglibyśmy pójść za ciosem i wygrać spotkanie 3:0 – ubolewał po meczu Mateusz Wołowicz, rozgrywający Astry.
Mateusz Wołowicz rozgrywający Astry nie ukrywał rozczarowania wynikiem spotkania z Krispolem. – Wszyscy mamy niedosyt po wczorajszym spotkaniu. Szkoda końcówek setów. Uważam, że gdyby udało się wygrać pierwszego seta, moglibyśmy pójść za ciosem i wygrać spotkanie 3:0. Trzeba jak najszybciej wyciągnąć wnioski i z motywacją i wiarą w zwycięstwo i w nasze możliwości przygotować się do meczu z Tomaszowem – powiedział zawodnik.
Znalazł się on w piątek w trudnej sytuacji, musiał wejść za kontuzjowanego kolegę. – Kontuzja Mateusza Rucińskiego na początku spotkania sprawiła, że musiałem za niego wejść. Była to dla mnie nowa sytuacja, z którą musiałem się zmierzyć. Starałem się pomóc drużynie jak tylko mogłem. Wszyscy czekamy na szybki powrót Mateusza do zdrowia.
Patrząc w statystyki gra Astry była na praktycznie równym poziomie z zespołem z Wrześni. – Uważam, że zespół z Wrześni zagrał niezłe spotkanie, byli dobrze przygotowani taktycznie. Atmosfera na hali była także gorąca, mecz na emocjach. Tak jak mówiłem, może parę innych rozwiązań w końcówkach setów i to my byśmy cieszyli się ze zwycięstwa – skomentował Mateusz Wołowicz.
źródło: Astra Nowa Sól - Facebook, inf. własna