CM SOLEUS KS Rudziniec i CUK Anioły Toruń wywiązały się z roli faworytów i awansowały do TAURON 1 Ligi. Po ciężkim sezonie pora na świętowanie i zasłużony odpoczynek, o czym nie omieszkał wspomnieć Mateusz Wikło, rozgrywający ekipy z Rudzińca. Później czas na wyczekiwaną I ligę. – Rudziniec to nie jest duże miasto, to jest wioseczka na 1,6 tys. mieszkańców, a mimo wszystko ludzie zaczęli przychodzić na halę, a potem też zaczęli za nami jeździć – powiedział po turnieju siatkarz.
grunt to zdrowie
Sezon był długi i ciężki, to przeświadczenie większości zawodników II ligi. Intensywności nie brakowało, zwłaszcza w przypadku zespołów, które dodatkowo z powodzeniem występowały w Pucharze Polski. – Na pewno ten sezon był długi, dlatego że stosunkowo wcześnie zaczęliśmy przygotowania. Graliśmy praktycznie do połowy maja, więc taki dziewięć i pół miesiąca na hali, zamknięci w jednym towarzystwie. To też jest emocjonalnie ciężkie. Poza tym ta przygoda z Pucharem Polski, która udała się dosyć dobrze, doszliśmy do ćwierćfinału, co też spowodowało, że mieliśmy takie okresy, gdzie graliśmy praktycznie co trzy dni. Nie było za bardzo czasu na trening, byliśmy mocno wyeksploatowani, więc też dobrze, że udało się ten sezon skończyć właściwie w pełnym zdrowiu – powiedział rozgrywający Mateusz Wikło.
cenne doświadczenie
Zespół z Rudzińca, podobnie jak toruńskie anioły, dotarł do ćwierćfinału Pucharu Polski. Tam zawodnicy z województwa lubelskiego zmierzyli się z Aluron CMC Warta Zawiercie. Choć ponieśli porażkę 1:3, to przede wszystkim było to cenne doświadczenie, które pomogło w osiągnięciu późniejszego sukcesu. – Na przestrzeni sezonu nie mieliśmy trudnych, ciężkich spotkań z emocjami, o większe punkty. Drużyny w lidze były silne, ale mimo wszystko udało się sezon poprowadzi tak, że mieliśmy stabilne pierwsze, drugie miejsce w grupie. Mecze w Pucharze Polski też pozwoliły nam się zmierzyć z silniejszymi zespołami z wyższej ligi, jak Jaworzno, Będzin czy Zawiercie. Mogliśmy się wówczas sprawdzić i pokazaliśmy sobie, że możemy walczyć z bardzo silnymi, dużo lepszymi – przynajmniej na papierze, drużynami. Na pewno dało nam to taką pewność siebie, że kiedy będą trudne momenty, kiedy przeciwnik siądzie na nas czy zagrywką, czy dobrą taktyką, blokiem, atakiem, możemy się postawić – skomentował Mateusz Wikło.
Siódmy gracz
Nie od dziś wiadomo, jak wiele potrafi zdziałać doping wiernych fanów. Tak też było w przypadku CM SOLEUS KS Rudziniec, którego siatkarze podczas turnieju finałowego w Toruniu również mogli liczyć na głośny doping kibiców. Daleka droga nie była przeszkodą w żadnym momencie sezonu.
– Bardzo jesteśmy zadowoleni przede wszystkich z naszych kibiców. Rudziniec to nie jest duże miasto, to jest wioseczka na 1,6 tys. mieszkańców, a mimo wszystko ludzie zaczęli przychodzić na halę, a potem też zaczęli za nami jeździć. W meczach fazy play-off, czy turniejach półfinałowych, albo w tym turnieju finałowym w Toruniu nasi kibice byli. Mieliśmy wsparcie, nie tylko było głośno ogólnie, ale też czuliśmy, że ten doping jest dla na – podziękował kibicom siatkarz.
przyjdzie czas na rozmowy
Piękna historio trwaj! Zespół z malutkiej wsi po znakomitym sezonie został beniaminkiem TAURON 1. Ligi. Nic dziwnego, że póki co myśli się wyłącznie o świętowaniu oraz zasłużonym odpoczynku. Kilka dni spokoju i będzie trzeba usiąść jednak do stołu, rozmawiając o przyszłości – Zobaczymy, ale pewnie na przestrzeni najbliższych dni, tygodni rozmowy będą się toczyć. Do końca nie byliśmy pewni czy awans uda się zrobić, więc mamy nadzieję, że bardzo szybko wszystko się wyjaśni. Będziemy wtedy wiedzieli na czym stoimy i jak przyszły sezon będzie wyglądał personalnie, jeśli chodzi o zawodników i o sztab. Trzeba liczyć na najlepsze… – dodał zmęczony, lecz zadowolony zawodnik CM Soleus Klub Sportowy Rudziniec.
Zobacz również:
II liga M: Wszystko jasne, faworyci z awansem
źródło: inf. własna