– Jestem przekonany, że jeszcze nie pokazaliśmy swoich największych atutów. Musimy pokazać pazur – mówi Mateusz Mika, po którym nie widać już śladu kontuzji. W niedzielę, 17 października, Trefl Gdańsk powalczy o pierwsze zwycięstwo w rozgrywkach 2021/22. W Ergo Arenie siatkarze podejmą Cuprum Lubin. Początek o godz. 17:30.
Mateusz Mika rozegrał pierwsze oficjalne mecze od grudnia 2020 roku, gdy na jednym z treningów zerwał więzadło krzyżowe przednie w prawym kolanie. Mistrz świata z 2014 roku doszedł do pełnej sprawności, co pokazał w obu spotkaniach sezonu 2021/22. Siatkarz Trefla Gdańsk w inauguracyjnym meczu z GKS-em Katowice (2:3) zdobył 14 punktów, co było drugim wynikiem w zespole po Mariuszu Wlazłym (16 pkt). Natomiast tydzień później starcie z drużyną Aluron CMC Warta Zawiercie (1:3) kończył już z najwyższą zdobyczą – 21 „oczek”.
– Bardzo wyczekiwałem początku sezonu, bo brakowało mi emocji. Także tych poza boiskiem, gdy wrócili kibice. Dłużył mi się ten powrót, bo od czasu kontuzji głównie mogłem przebywać co najwyżej w siłowni. Piłkę zacząłem odbijać dopiero w sierpniu, więc przeżywałem ciężki okres. Początek pierwszego meczu po powrocie był trochę nerwowy. Zastanawiałem się jak to będzie wyglądało, ale wszystko unormowało się w drugim secie. Negatywne emocje opadły, a pozostały tylko te pozytywne – mówi przyjmujący Trefla.
Dobra forma Miki nie pozwoliła jednak na odniesienie jak do tej pory zwycięstwa Treflowi. – Gdyby wszyscy zagrali swoją najlepszą siatkówkę, to moglibyśmy walczyć i o mistrzostwo Polski. Jednak to nie jest takie proste, bo są różne momenty. Jestem przekonany, że jeszcze nie pokazaliśmy swoich największych atutów. Musimy pokazać pazur, którego zabrakło w starciu z GKS-em Katowice. Na boisko wyszliśmy z myślą, żeby ładnie zagrać, a nie wygrać, a to jest różnica. Pozwoliliśmy im się rozhulać i później ciężko było to odwrócić w tie-breaku. Z kolei drugi pojedynek był dobry dla obu drużyn, ale Zawiercie było lepsze. Mogliśmy zagrać poprawniej, a tego nie zrobiliśmy. Na tym etapie jeszcze był nie panikował. Wyciągnęliśmy wnioski i wiemy co musimy poprawić, żeby było lepiej – wyznaje 30-latek.
Szansę na pierwszy sukces gdańszczanie będą mieli w niedzielnym meczu z Cuprum Lubin. Rywale nie są faworytem, ale już pokazali, że łatwo się nie poddadzą. – Lubinianie przegrali dwa spotkania, ale w obu grali nieźle. Natomiast my musimy zacząć wygrywać, bo początek sezonu z trzema porażkami w perspektywie kolejnego meczu w Radomiu już mógłby być niepokojący. W niedzielę musimy być maksymalnie skoncentrowani, żeby zgarnąć pełną pulę – kończy popularny „Mikuś”.
źródło: inf. własna, sport.trojmiasto.pl