– Nie chcę się wypowiadać za innych, ale mnie osobiście jest wstyd. Czuję się z tym źle, pierwszy raz w życiu jestem w takiej sytuacji, że muszę patrzeć, czy przeciwnik z dołu tabeli wygra z ostatnią drużyną, żebyśmy nie musieli grać w barażach – mówił po porażce z Jastrzębskim Węglem libero Czarnych Radom Mateusz Masłowski. – Zostały tak naprawdę dwie kolejki, wliczając to zaległe mecze, ale myślę, że wszystko się rozstrzygnie w przyszłym tygodniu z Jastrzębiu. Ja i moi koledzy nie możemy się doczekać tych spotkań – przyznał libero Jastrzębian Jakub Popiwczak.
Do treningów w zespole Czarnych Radom wrócił po kontuzji Wiktor Nowak, który w meczu z Jastrzębskim Węglem mógł się pokazać już na boisku.
– Cieszę się, że już wróciłem. Tak naprawdę fizycznie nie jestem jeszcze gotowy, ale cieszę się, że mogłem wejść na boisko, bo zacząłem trenować dopiero od tygodnia. Jastrzębski Węgiel to klasa sama w sobie – mają zawodników jakich mają. My w tym tygodniu dopiero trenowaliśmy pełną czternastką. Musieliśmy zaryzykować, niestety, nie udało się, obronili się – przyznał rozgrywający Czarnych Radom. – Mamy jeszcze mecz w Bełchatowie, nic nie mamy do stracenia. Możemy wyjść i zagrać jak najlepiej, bez żadnych obaw i spróbować uszczknąć punkt, bo tyle nam brakuje do utrzymania – dodał Wikto Nowak.
– Robiliśmy wszystko, co mogliśmy, nikomu nie można zarzucić, że się nie starał, a wyszło tak, jak wychodzi nam praktycznie cały sezon. W pierwszym secie nawiązaliśmy walkę z przeciwnikiem do pewnego momentu. Potem wyszło, jaką my jesteśmy drużyną i jaką drużyną jest Jastrzębski Węgiel i skończyło się adekwatnie do sytuacji, w jakiej jesteśmy – mówił po kolejnej porażce libero radomian Mateusz Masłowski.
– Nie chcę się wypowiadać za innych, ale mnie osobiście jest wstyd. Czuję się z tym źle, pierwszy raz w życiu jestem w takiej sytuacji, że muszę patrzeć, czy przeciwnik z dołu tabeli wygra z ostatnią drużyną, żebyśmy nie musieli grać w barażach. Oczywiście czysto teoretycznie, bo my też jeszcze możemy zdobyć ten brakujący punkt, wszystko jest w naszych rękach. Czuję się z tym katastrofalnie, mam nadzieję, że to pierwsza i ostatnia taka sytuacja w moim życiu. Przychodzę na treningi, robię wszystko co się da, od początku do końca, tak jak każdy z chłopaków, tylko co z tego? Widzimy jak jest, potem boisko wszystko weryfikuje, najważniejsze jet to, co wydarzy się na meczu, gdy przychodzą kibice, którzy nas dalej wspierają. A dzieje się, jak się dzieje… – dodał Masłowski.
– Czytałem jakiś wywiad Kuby Bednaruka, który mówił, że w tym sezonie chłopaki grają super na wyjeździe, a u siebie słabo. Dzisiaj się to potwierdziło, bo poza pierwszym setem nie postawili zbyt dużego oporu. A szkoda, bo w takim obiekcie, przed taką publicznością bardzo przyjemnie się gra i szkoda, że to spotkanie było jednostronne. Szkoda oczywiście dla radomian, bo dla nas to fantastyczna sprawa, że nie trzeba było się tutaj zabijać o trzy punkty – przyznał po meczu w Radomiu Jakub Popiwczak.
Przed jastrzębianami teraz mecze w półfinale Ligi Mistrzów oraz mecz ligowy z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. – Wiemy już od jakiegoś czasu, że w okresie ośmiu dni zagramy trzy spotkania z ZAKSĄ. Myślę, że będzie to święto siatkówki dla naszych kibiców i ogólnie dla kibiców siatkówki w Polsce. Dwa polskie zespoły w półfinale Ligi Mistrzów – to do tej pory chyba tylko raz się zdarzyło, więc to nie lada gratka dla kibiców. Jeśli chodzi o ligę, to od połowy sezonu chyba wszyscy już myśleli, że zajmiemy drugie miejsce, a ZAKSA pierwsze i potem wszystko się rozegra w play-off. Dlatego też jesteśmy trochę tym zdziwieni, ale też podbudowani, że od dzisiaj jesteśmy na fotelu lidera. Zostały tak naprawdę dwie kolejki, wliczając to zaległe mecze, ale myślę, że wszystko się rozstrzygnie w przyszłym tygodniu z Jastrzębiu. Ja i moi koledzy nie możemy się doczekać tych spotkań – zapewnił libero Jastrzębskiego Węgla.
źródło: Czarni TV, opr. własne
