Wciąż na swoje pierwsze zwycięstwo w TAURON Lidze muszą poczekać obrończynie mistrzowskiego tytułu. W niedzielny wieczór Grupa Azoty Chemik Police przegrywając 0:2 z E.Leclerc Moya Radomką Radom wyrównała na 2:2. W tie-breaku dominowały już jednak radomianki. – Tie-breaka to my przegrałyśmy przez nasze błędy, a nie Radomka zaczęła grać bardzo dobrą siatkówkę i wbijać nam gwoździe nad blokiem w trzeci metr – powiedziała po meczu Martyna Grajber.
Policzanki dość niespodziewanie po dwóch meczach mają na koncie dwie porażki. – Na pewno liczyłyśmy w tym meczu na zwycięstwo i na pewno potrzebujemy tego pierwszego zwycięstwa. Grupa Azoty Chemik Police to klub, który nie jest przyzwyczajony do przegrywania, a zwłaszcza w końcówkach. Na pewno musimy się odbudować, wrócić na zwycięską ścieżkę. Na pewno nie powtórzymy już wyniku z poprzedniego sezonu, jeżeli chodzi o ilość zwycięstw, ale wszystko jeszcze przed nami. To dopiero początek sezonu – przyznała Martyna Grajber. Swoje na pewno zrobiła 10-dniowa kwarantanna spowodowana zakażeniem koronawirusem oraz późne dołączenie do drużyny Wilmy Salas. – Moim zdaniem te 10 dni kwarantanny daje nam się we znaki. Widać to w ogólnym obyciu się na boisku i tego nam brakuje. Na pewno nie chcemy się niczym tłumaczyć. Widać chociażby też po wynikach, że nasza gra faluje i nie jest jeszcze ustabilizowana, potrzebujemy na pewno jeszcze spędzić jak najwięcej czasu razem na boisku – dodała Grajber.
Plusem po stronie Chemika na pewno były zmiany dokonane przez Ferhata Akbasa. Zwłaszcza wejście na środek Indy Baijens i Katarzyny Połeć. Obie zawodniczki wprowadziły nową jakość w grze blokiem mistrzyń Polski i przyczyniły się do powrotu ze stanu 0:2. – Trener trafił bardzo dobrze ze zmianami i dziewczyny były w stanie odwrócić losy meczów. W tie-breaku niestety pojawiło się za dużo własnych błędów i może trochę uciekła też koncentracja po tych dwóch bardzo dobrze zagranych setach. Zeszły środkowe z podstawowego składu i weszły dwie inne, co można było uważać za szaleńczy pomysł. To były zmiany trafione w 100%, dziewczyny bardzo dobrze czytały grę i dobrze chodziły do bloku. To był ten element, który dodał nam animuszu, pewności siebie i Radomka nie mogła już tak łatwo kończyć swoich akcji – oceniła kapitan Chemika Police.
W następnym meczu podopieczne Ferhata Akbasa zagrają z zespołem z Piły. – Każdy rywal jest dobry, aby się przełamać. Nie ma zespołu, z którym nie bylibyśmy w stanie wygrać. Myślę, że bardziej powinniśmy spojrzeć na siebie, a nie na przeciwnika. Jak już zostało wspomniane, tie-breaka to my przegrałyśmy przez nasze błędy, a nie Radomka zaczęła grać bardzo dobrą siatkówkę i wbijać nam gwoździe nad blokiem w trzeci metr – zakończyła przyjmująca polickiego teamu.
źródło: inf. własna