Marta Krajewska tuż przed VNL odniosła poważną kontuzję kolana, obecnie przechodzi okres rekonwalescencji po operacji i ten czas potrwa jeszcze kilka miesięcy. Siatkarka towarzyszy jednak swojej drużynie Developresowi Rzeszów w okresie przygotowawczym. – Może trochę się zregeneruję, bardziej fizycznie i psychicznie po sezonie, który był dosyć intensywny. Było dużo grania i dla mnie jak debiutującej dziewczyny ta intensywność była duża. Taka kontuzja uczy czegoś, bo człowiek musi sprostać nowym zadaniom – mówi.
Pojawiła się pani od samego początku przygotowań Developresu, co może oznaczać, że wszystko co najgorsze już za panią?
Marta Krajewska: (rozgrywająca Developresu SkyRes Rzeszów): – Mam taka nadzieję. Kontuzja okazała się na tyle groźna, że czeka mnie jednak długa przerwa. Kolano gdzieś tam uciekło mi do wewnątrz. Operacja okazała się dosyć poważna, bo były tak naprawdę szyte dwie łękotki, rekonstruowane więzadło krzyżowe przednie, no i to kolano było czyszczone w środku. Tak więc tych rzeczy wyszło dużo. Niestety przerwa musi być ośmiomiesięczna.
Te pierwsze dni po urazie były na pewno bardzo trudne nie tylko ze względów fizycznych, ale też psychiki. Pewnie różnie myśli kotłowały się pani w głowie?
– Początek był bardzo nerwowy bo każdy myślał, w tym ja, że to nic aż tak poważnego i szybko wrócę do grania. Plany były fajne, reprezentacja Polski i turniej Ligi Narodów, w którym miałam dużo grać. W sezonie 2021/2022 w Developresie miałam być pierwszą rozgrywającą. Niestety wszystko się pokrzyżowało. Psychicznie było bardzo ciężko, jak dowiedziałam się, że sezon tak naprawdę będzie z głowy i choć nawet uda się wrócić gdzieś pod koniec, to jest jednak bardzo ciężkie dla sportowca.
Szybkie działania sztabu medycznego pozwalają mieć nadzieję, że może w tym sezonie jeszcze pani zagra?
– I z reprezentacji miałam propozycję pomocy, i z klubu również. Nie miałam wcześniej kontuzji kolana czy żadnych bólów w kolanach. Tak więc takich specjalistów nie znałam. Kierowałam się tym, co klub chce mi zapewnić. Wiedziałam, że w szpitalu w ProFamili doktor Białek zrobi to dobrze. Słyszałam wiele dobrych opinii na jego temat i zrobił to dobrze. Kolano szybko się goi, nie puchnie. Odstawiłam już kule i nie mam żadnego dyskomfortu jeśli chodzi o chodzenie. Na razie idzie wszystko zgodnie z planem. Mniej niż osiem miesięcy to na pewno nie będzie, choćby na to, żeby kolano w środku dobrze się zagoiło, zrosło i żeby później nie było jakiś powikłań. Pośpiech nie za bardzo coś da. Muszę stopniowo i z dużą cierpliwością podchodzić do tego kolana i tak naprawdę czeka mnie bite osiem miesięcy przerwy i tego musze się tego trzymać.
Jakie są plany rekonwalescencyjne na najbliższy czas?
– Teraz będę miała dodatkowe ćwiczenia, które wykonywać będę na siłowni. Moja rehabilitacja będzie wyglądała nieco inaczej niż przez te poprzednie 8 tygodni. Będę miała więcej ćwiczeń, bardziej będę coraz obciążała ta nogę i będę wchodziła na ciężary. Na razie to jest odstawienie kul co jest związane jeszcze z oszczędzaniem tej nogi. Myślę, że po tygodniu, dwóch będę mogła coraz więcej robić.
W tej sytuacji wykazała się pani żelazną psychiką, bo pewnie i pani miała względem siebie duże oczekiwania po tak udanym sezonie, powołanie do kadry, turniej Ligi Narodów w Rimini i nagle to wszystko prysło…
– Na początku troszkę się tylko podłamałam, bo myślałam, że będzie to coś niegroźnego i błahego. Jak pojechaliśmy do szpitala we Włoszech w Rimini na rezonans tego kolana, to nie znając języka włoskiego spojrzałam na lekarza i wiedziałam, że jest źle. Pokręcił głową i po jego minie mogłam wyczytać, że jest to bardzo poważna sprawa. Później ta informacja, że kolano jest do operacji i czeka mnie 8 miesięczna przerwa to gdzieś jednak podłamało. Jestem jednak osoba pozytywną i zaczęłam szukać właśnie nawet w takiej trudnej sytuacji pozytywów. Tak jak minusem wyjazdu do Rimini było to, że nie jedzie ze mną rodzina i synek i ta rozłąka będzie musiała trwać 1,5 miesiąca plus czas przygotowań w Szczyrku. To w tej sytuacji jest taki pozytyw, że z maluchem spędzę wakacje i z nim odpocznę. Może trochę się zregeneruję, bardziej fizycznie i psychicznie po sezonie, który był dosyć intensywny. Było dużo grania i dla mnie jak debiutującej dziewczyny ta intensywność była duża. Taka kontuzja uczy czegoś, bo człowiek musi sprostać nowym zadaniom.
W takiej sytuacji, gdy zawodniczkę czeka przerwa niemal przez cały sezon, nie miała pani obawy o kontrakt, bo często kluby renegocjują umowy itd.
– Developres jest klubem bardzo stabilnym i słownym. Mam takie poczucie, że każdemu można ufać i nie miałam sytuacji żeby kiedykolwiek się na kimś zawiodła. Jeżeli chodzi o klub, to byłam dobrej myśli i wiedziałam, że nikt nie będzie chciał mi zrobić pod górkę. Wiedziałam, że będę pod dobrą opieką od specjalisty od kolana, rehabilitację czy przygotowania. Artur Płonka jest super trenerem od przygotowania motorycznego i wiedziałam, że z nim będzie ciężko ale praca będzie bardzo owocna.
Jak się pani podoba nowy zespół? Zmian było sporo co oznacza, że przed rozgrywającymi spore wyzwanie…
– Patrząc na zespół na tym pierwszym treningu, to wiedziałam tylko dwie dziewczyny z poprzedniego sezonu, a reszta to nowe. Część jest na kadrze i dojadą później plus ja kontuzjowana i mam nadzieje, że też do nich też dołączę. Same nowe twarze i jestem bardzo ciekawa, jak dziewczyny z czasem będą się zgrywały. Zresztą w ubiegłym roku też było dużo roszad, bo połowa zespołu była nowa. Wydaje mi się, że jest podobnie i wiem, że relacja na boisku jak i poza nim są do wypracowania i będziemy się dobrze dogadywać.
Sporo nowych młodych twarzy się pojawiło w drużynie…
– Podobnie jak w ubiegłym sezonie i myślę, że taka młoda krew jest plusem w takich zespołach. Na rozegraniu jest Kasia Wenerska, młoda dziewczyna, która mnie zastąpi, ale mocno w nią wierzę. Z tego co widziałam na filmikach, to wszystkie te młode dziewczyny prezentowały się super.
Na co będzie stać Developres SkyRes w nowym sezonie?
– Nadal nastawiamy się na grę o najwyższe cele, czyli medale. Nie wiem czy złoty czy po prostu medal będzie celem. Ciężką pracą da się to osiągnąć, a z biegiem czasu, to samemu można wywnioskować na co będzie stać zespół.
Podobnie jak w ubiegłym sezonie Developres SkyRes zagra w Lidze Mistrzyń.
– Grania będzie dużo podobnie jak w zeszłym sezonie. Bardzo wierzę, że coś więcej osiągniemy w europejskich pucharach niż w minionych rozgrywkach. Chciałabym jak najbardziej pomóc dziewczynom, zresztą głęboko w nie wierzę. Mam nadzieję, że chociaż mentalnie pomogę. Tak naprawdę w tym sezonie nie będę miała zbyt dużo wpływu i mogę tylko kciuki trzymać na dziewczyny.
Będzie też „nowość” w postaci powrotu kibiców na trybuny…
– Spore zaskoczenie było dla mnie jak weszłam do hali, choć wiedziałam, że trening będzie otwarty, ale nie spodziewałam się, że tyle osób przyszło. Byłam w szoku. Te gromkie brawa, które dostałam przy wejściu i owacje są nie do opisania. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona.
źródło: tauronliga.pl