Mariusz Wlazły to prawdziwa ikona polskiej siatkówki. Multimedalista rozgrywek reprezentacyjnych i ligowych, główny bohater Mistrzostw Świata 2014. Jego kariera sportowca ukształtowała się przez lata i była wynikową wielu aspektów. Teraz, jako koordynator przygotowania psychologicznego szkoli kolejne pokolenia, jak radzić sobie z problemami sfery psychicznej. W obszernej rozmowie dla Strefy Siatkówki, opowiedział o swojej pracy, mitach psychologii sportu i wyjaśnił, w jaki sposób pracować nad negatywnymi sytuacjami w życiu sportowca.
Aleksandra Suszek (Strefa Siatkówki): Pracuje pan od 2023 roku z klubem Trefl Gdańsk jako koordynator przygotowania psychologicznego. Jak wyglądają obecnie przygotowania do nadchodzącego sezonu PlusLigi i jaką rolę pełni pan na tym etapie pracy przed startem rozgrywek?
Mariusz Wlazły: Myślę, że zawodnicy wykonali naprawdę dobrą pracę. Od kilku tygodni intensywnie trenują, starając się jak najlepiej przygotować do początku sezonu. Oczywiście, po okresie reprezentacyjnym część z nich stopniowo wracała do swoich klubów. W naszym przypadku dotyczyło to dwóch zawodników. Dopiero teraz pracujemy w pełnym składzie, co pozwala nam skupić się na ostatnich szlifach i budowaniu zgrania zespołu.
Moja rola w tych przygotowaniach koncentruje się głównie na obszarze warsztatowym. Wspólnie z drużyną realizujemy warsztaty z zakresu psychologii sportu, których celem jest rozwijanie kompetencji interpersonalnych i współpracy zespołowej. Skupiamy się na poprawie relacji wewnątrz drużyny, wzmacnianiu zaufania i komunikacji, aby każdy zawodnik mógł w pełni wykorzystać swój potencjał zarówno indywidualnie, jak i w ramach zespołu.
Wsparcie grupowe oraz dla każdego z osobna
Na czym polegają tego typu warsztaty?
– Grupy sportowe mają to do siebie, że po każdej zmianie w składzie stają się w pewnym sensie nowym zespołem, a proces budowania relacji i zaufania musi rozpocząć się od początku. Naszym zadaniem moim oraz Marty Witkowskiej jest pomóc zawodnikom jak najszybciej przejść przez ten etap i stworzyć środowisko sprzyjające efektywnej współpracy.
Przygotowujemy warsztaty, które łączą rozwój sportowy z rozwojem psychologicznym. Chcemy, aby zawodnicy oprócz doskonalenia swoich umiejętności technicznych rozwijali także kompetencje psychologiczne, tzw. umiejętności miękkie. Obejmują one m.in. koncentrację, uważność, podejmowanie trafnych decyzji, refleks oraz umiejętność wyboru właściwych rozwiązań w kluczowych momentach gry. Dzięki temu zespół może funkcjonować spójniej, szybciej reagować i skuteczniej realizować wspólne cele.
Jak zatem wygląda pana praca w trakcie rozgrywek? Jest kontynuacją pracy na warsztatach?
– Planujemy wprowadzać tego typu działania cyklicznie, co kilka tygodni, ponieważ procesy grupowe zachodzą nieustannie także w trakcie trwania rozgrywek. Regularna praca nad relacjami i komunikacją w zespole pozwala na bieżąco reagować na pojawiające się wyzwania i wzmacniać współpracę w drużynie.
W dłuższej perspektywie, na przestrzeni całego sezonu, koncentrujemy się również na pracy indywidualnej z zawodnikami, którzy czują taką potrzebę. Każdy może się do nas zwrócić, jeśli chce poprawić swoje umiejętności mentalne, zwiększyć pewność siebie, lepiej radzić sobie ze stresem czy rozwijać koncentrację. Naszym celem jest wspieranie zawodników zarówno w aspekcie sportowym, jak i psychologicznym tak, by mogli w pełni wykorzystać swój potencjał.

fot. Mateusz Slodkowski/SOPA Images/ZUMA Wire/Alamy Live News
Trefl Gdańsk dba także o młodzież
Pracuje pan również z młodzieżą, czyli drugim zespołem Trefla Gdańsk?
– Tak, obejmujemy opieką wszystkie grupy młodzieżowe, z którymi realizujemy cykl warsztatów z zakresu psychologii sportu. To praca prowadzona systematycznie przez cały rok szkolny, podzielona na dwa semestry. Z każdą grupą odbywa się pięć lub sześć spotkań, dzięki czemu możemy konsekwentnie wspierać młodych zawodników w ich rozwoju. Staramy się, aby każdego miesiąca odbywał się przynajmniej jeden warsztat, dostosowany do wieku i poziomu zaawansowania uczestników. Naszym celem jest pokazanie, że sport to nie tylko wysiłek fizyczny, lecz także rozwój osobowości, charakteru i umiejętności mentalnych. Chcemy, by młodzi adepci siatkówki uczyli się, jak łączyć pasję do gry z pracą nad sobą, bo właśnie ta równowaga stanowi fundament przyszłego sukcesu sportowego.
Czy zdarza się, że zawodnicy są sceptycznie nastawieni do treningu mentalnego?
– Oczywiście, w każdym przypadku jest to kwestia indywidualna. Nie wszyscy zawodnicy mieli wcześniej okazję współpracować z psychologiem sportu czy zetknąć się z tego typu formą wsparcia. Część osób miała doświadczenia z trenerem mentalnym, co jednak stanowi zupełnie inny obszar działania. Istnieje istotna różnica między tymi profesjami, zarówno pod względem kompetencji, jak i zakresu pracy.
„Naszą misją jest to, aby każdy zawodnik miał możliwość osobistego kontaktu z psychologiem sportu, zapoznania się z formą współpracy i ocenienia jej wartości na własnym przykładzie. Chcemy, by każdy mógł samodzielnie podjąć decyzję o dalszym udziale w takich spotkaniach, opierając się na własnych odczuciach i potrzebach. Naszym celem jest pokazanie, że praca z psychologiem to naturalny element rozwoju sportowca, wspierający jego potencjał, pewność siebie i skuteczność zarówno na boisku, jak i poza nim.„
Czy są jakieś znaczące różnice w pracy z młodzieżą, a bardziej doświadczonymi sportowcami?
– Przede wszystkim należy podkreślić, że młodzież znajduje się na zupełnie innym etapie rozwoju zarówno pod względem kształtowania umiejętności sportowych, jak i rozwoju osobistego. Emocjonalnie młodzi zawodnicy różnią się znacząco od dorosłych sportowców, dlatego praca z nimi wymaga szczególnej wrażliwości i indywidualnego podejścia.
Techniki wykorzystywane w pracy psychologicznej są więc dostosowywane do wieku, poziomu dojrzałości i doświadczenia młodego sportowca. Inaczej buduje się relację, inaczej formułuje cele czy dobiera narzędzia wszystko po to, aby proces wsparcia był skuteczny, zrozumiały i adekwatny do możliwości danej osoby. Dzięki temu młodzi zawodnicy mogą rozwijać się w sposób harmonijny, łącząc naukę, sport i rozwój emocjonalny.
Procesy hormonalne – jak nad nimi zapanować?
Emocje to kwestia, której się nie da obejść. Bardziej doświadczeni gracze mają wypracowane panowanie nad nimi. U młodzieży bywa różnie. Jak powściągnąć takie zachowania, wynikające z procesu dojrzewania?
– W psychologii sportu koncentrujemy się przede wszystkim na pracy z zasobem emocjonalnym zawodnika. Naszym celem jest rozwijanie świadomości emocji i reakcji organizmu, tak aby sportowcy potrafili rozpoznawać momenty krytyczne te, w których emocje osiągają skrajne natężenie. Kluczowe jest, by w takich sytuacjach potrafili zatrzymać się i dokonywać właściwych wyborów, zamiast działać impulsywnie.
U młodych sportowców umiejętność zarządzania emocjami dopiero się kształtuje. Często nie rozumieją jeszcze w pełni, co się z nimi dzieje, a silne emocje potrafią ich przytłoczyć. Wynika to zarówno z rozwoju układu nerwowego, jak i z procesów hormonalnych, które w wieku dojrzewania przebiegają bardzo dynamicznie. Dlatego praca w tym obszarze musi być systematyczna i długofalowa nie da się jej zamknąć w określonych ramach czasowych. Każdy zawodnik jest indywidualnością, dlatego podejście do emocji musi być elastyczne i dostosowane do wieku, etapu rozwoju oraz osobistych doświadczeń. Celem jest nie tylko nauka panowania nad emocjami, ale także zrozumienie ich roli jako źródła energii i motywacji w sporcie.
Trefl Gdańsk zapewnia swoim podopiecznym wsparcie psychologiczne od kilku lat. Jak udało się wypracować tak dobrze działający system?
– Jako klub jesteśmy prekursorami w zakresie systemowego przygotowania zawodników od strony psychologicznej. Nasza jednostka działa w strukturach klubu na stałe, co znacząco ułatwia współpracę z zawodnikami i pozwala na bieżąco reagować na ich potrzeby. Pracujemy w oparciu o wzajemny szacunek i zrozumienie, tworząc przestrzeń, w której każdy może czuć się bezpiecznie i swobodnie. Oczywiście, jeśli ktoś nie chce uczestniczyć w indywidualnych działaniach, jest to jego osobista decyzja. Natomiast udział w procesach grupowych jest obowiązkowy, ponieważ są one integralną częścią funkcjonowania drużyny wpływają na wszystkich jej członków, niezależnie od roli, jaką pełnią.
Na przestrzeni trzech lat naszej działalności możemy z satysfakcją stwierdzić, że wielu zawodników korzysta z oferowanego wsparcia psychologicznego. Część z nich pracuje z nami systematycznie, inni okresowo, w zależności od potrzeb i dostępności wynikającej z kalendarza rozgrywek. Takie rozwiązanie pozwala nam kompleksowo wspierać rozwój mentalny zawodników oraz budować trwałe fundamenty pod silny, zgrany i świadomy zespół.

fot. Aleksandra Suszek
Minimum, którego brakuje profesjonalnym ligom
W polskich ligach praca w zakresie psychologii sportu nie jest czymś powszechnym…
– Wiem, że większość klubów siatkarskich w Polsce wciąż nie posiada systemowego podejścia do przygotowania psychologicznego zawodników. Dla zobrazowania przytoczę przykład z tenisa: jeśli na korcie staje dwóch zawodników o porównywalnych warunkach fizycznych, poziomie technicznym i przygotowaniu taktycznym, to mimo wszystko zwycięży tylko jeden. O wyniku decyduje wówczas przewaga mentalna siła wewnętrzna, odporność na stres i umiejętność radzenia sobie z presją w kluczowych momentach.
Szkoda, że w polskiej siatkówce wciąż brakuje takiego systemowego ujęcia pracy psychologicznej, które byłoby integralną częścią szkolenia sportowego. Oczywiście, coraz więcej zawodników korzysta ze wsparcia psychologa sportu czy trenera mentalnego, co samo w sobie jest pozytywnym sygnałem. Ważne jednak, aby zawodnicy i kluby rozumieli różnicę między tymi profesjami i podejmowali świadomy wybór, kierując się zakresem kompetencji oraz potrzebami konkretnej osoby.
W pracy z człowiekiem, a zwłaszcza ze sportowcem, kluczowe jest doświadczenie, wiedza i empatia. To obszar, w którym nie da się wszystkiego zmierzyć czy od razu dostrzec często subtelne sygnały emocjonalne czy zachowania wskazują na głębsze procesy. Dlatego tak ważne jest, aby osoby wspierające zawodników miały nie tylko odpowiednie kwalifikacje, ale też potrafiły działać z troską, uważnością i w duchu dobra sportowca.
Kiedyś sam tego potrzebował
Czy jako zawodnik, miał pan osobistą rutynę przygotowań przed meczami o stawkę?
– Każdy z nas posiada pewną rutynę, która daje poczucie bezpieczeństwa i stabilności. To ona pozwala zawodnikowi funkcjonować w strefie komfortu, co z kolei sprzyja osiąganiu najlepszych wyników. Ja również miałem swoje rutyny. To właśnie one pomagały mi spokojnie i świadomie podejmować największe wyzwania.
Zbudowanie takiej rutyny nie dzieje się jednak z dnia na dzień. W moim przypadku był to wieloletni proces, oparty zarówno na doświadczeniach, błędach, jak i sukcesach. To one ukształtowały mechanizmy, które później stały się moim wsparciem w najtrudniejszych momentach kariery.
Dziś zawodnicy mają zdecydowanie większe możliwości. Dostęp do specjalistów z zakresu psychologii sportu i przygotowania psychologicznego pozwala znacząco przyspieszyć proces budowania skutecznych nawyków i strategii działania. Gdybym w tamtym czasie miał tak szerokie wsparcie, z pewnością skorzystałbym z niego, bo współpraca z ekspertami to nie słabość, lecz ogromna wartość dodana, która realnie wspiera rozwój zawodnika.
Czy to właśnie doświadczenia z boiska ukierunkowały pana dalszą karierę w stronę psychologii sportowej? Wielu pana kolegów poszło w kierunku ławki trenerskiej lub stanowisk komentatorskich.
– Posiadam wszystkie niezbędne uprawnienia, aby pełnić funkcję trenera. Jednak droga do tego, by stać się trenerem na najwyższym poziomie, zgodnie z moimi własnymi oczekiwaniami, jest procesem długim i wymagającym. Wybrałem tę ścieżkę, która też do najprostszych nie należy przede wszystkim dlatego, że w okresie mojej kariery zawodniczej współpraca z psychologiem czy psychiatrą wciąż była obarczona silnym stereotypem.
W tamtych czasach takie wsparcie często kojarzono z problemami psychicznymi, słabością czy nawet wstydem, co sprawiało, że wielu sportowców unikało korzystania z pomocy specjalistów. Niestety, ten sposób myślenia w pewnym stopniu jest nadal obecny, choć sytuacja stopniowo się zmienia.
„Z perspektywy czasu widzę, jak bardzo brakowało mi wtedy takiego wsparcia możliwości rozmowy, zrozumienia własnych emocji i lepszego przygotowania psychologicznego. Myślę, że gdyby świadomość w tamtych latach była większa, współpraca z psychologiem sportu byłaby czymś zupełnie naturalnym. Właśnie to doświadczenie sprawiło, że dziś jestem w tym miejscu, w którym jestem chcę, aby młodsi zawodnicy mieli dostęp do tego, czego mnie wówczas zabrakło.„
Mariusz Wlazły apeluje. „Świat nieustannie przyspiesza”
Mimo to, rozwój wsparcia psychologicznego w sporcie wciąż jest niestety bardzo powolny.
– Tym bardziej, że świat wokół nas nieustannie przyspiesza. Jesteśmy otoczeni ogromną liczbą bodźców, informacji i oczekiwań, a brak umiejętności ich selekcji sprawia, że wiele osób funkcjonuje w stanie ciągłego napięcia i chaosu. W przypadku sportowców sytuacja jest jeszcze bardziej złożona. Oprócz codziennego treningu i rywalizacji dochodzą obowiązki wynikające z popularności, takie jak udział w wydarzeniach medialnych, kontrakty reklamowe czy konieczność dzielenia czasu pomiędzy życie zawodowe, a prywatne.
Do tego dochodzą nauka, rozwój osobisty oraz presja utrzymania wysokiej formy, co w naturalny sposób może prowadzić do przeciążenia emocjonalnego, stresu, a niekiedy nawet wypalenia. Dlatego tak ważne jest, aby te procesy były odpowiednio zaopiekowane, zarówno poprzez systemowe działania w klubach, jak i regularną pracę indywidualną z psychologiem sportu. Cykliczne wsparcie mentalne pozwala utrzymać równowagę między wymaganiami a regeneracją, uczy świadomego zarządzania emocjami i pomaga sportowcom nie tylko lepiej funkcjonować w świecie pełnym bodźców, ale także czerpać satysfakcję i radość z tego, co robią.
Praca z psychologiem może więc „uratować” karierę sportowca?
– Widzę w tym ogromny sens, ponieważ mamy w Polsce wielu utalentowanych, młodych zawodników, którzy niestety często gubią się po drodze. Na ich rozwój wpływa wiele czynników: pokusy, rozproszenia, presja otoczenia czy chęć doświadczania różnych rzeczy, co jest naturalne w procesie dorastania i kształtowania osobowości. Jednak w przypadku osób, które są już ukierunkowane na konkretną dyscyplinę sportu, takie poboczne ścieżki mogą stać się czynnikiem hamującym rozwój i utrudniającym osiąganie sukcesów. W takich sytuacjach pojawia się napięcie, frustracja, a czasem nawet poczucie bezsilności, z którymi młody zawodnik nie zawsze potrafi sobie poradzić. To właśnie wtedy wsparcie psychologa sportowego staje się niezwykle cenne pomaga zrozumieć emocje, uporządkować priorytety i odbudować motywację.
Uważam, że rola psychologa sportu jest kluczowa nie tylko w pracy z młodzieżą, ale również z doświadczonymi zawodnikami, którzy mierzą się z presją wyniku, zmęczeniem psychicznym czy momentami zwątpienia. To wsparcie pozwala im utrzymać równowagę, rozwijać się i czerpać satysfakcję ze sportu, niezależnie od etapu kariery, na którym się znajdują.

fot. Action Plus Sports Images
Trudne sytuacje boiskowe – jak być na nie odpornym?
Jak trenować koncentrację w trudnych warunkach meczowych, choćby w przypadku kontrowersyjnych decyzjach sędziów?
– To temat, o którym rzeczywiście można mówić bardzo długo. W sporcie można wyróżnić dwie kategorie czynników te, które jesteśmy w stanie kontrolować, i te, na które nie mamy wpływu. Nie kontrolujemy decyzji sędziego, pogody czy reakcji przeciwnika. A jednak, gdy decyzja arbitra wydaje się niesprawiedliwa, poziom kortyzolu gwałtownie wzrasta, pojawia się złość i poczucie krzywdy. W efekcie zawodnik często traci koncentrację, podejmuje błędne decyzje i w krótkim czasie może stracić kilka punktów zanim w ogóle zdąży zrozumieć, co się wydarzyło.
Zdarza się oczywiście, że emocje działają mobilizująco i podnoszą poziom wykonania, ale to reakcja spontaniczna, nie do końca możliwa do świadomego kontrolowania. Dlatego choć wydaje się to proste najlepszym rozwiązaniem jest nie zajmować się sędzią, lecz skupić na tym, co rzeczywiście zależy od nas. A żeby to było możliwe, potrzebna jest świadomość emocjonalna i umiejętność zarządzania sobą w stresie.
W naszej pracy wykorzystujemy różnorodne techniki wspierające koncentrację i uważność, m.in. ćwiczenia oddechowe, relaksacyjne oraz treningi skupienia „tu i teraz”. W tym roku planujemy także wdrożyć trening mentalny z wykorzystaniem wirtualnej rzeczywistości (VR). Dzięki temu możemy odwzorować warunki meczowe, w których zawodnik wciela się w swoją postać i ćwiczy reakcje w realistycznym środowisku. To nowoczesne narzędzie pozwala rozwijać koncentrację, kontrolę emocji i odporność psychiczną w sytuacjach zbliżonych do realnej gry.
W siatkówce wiele momentów rozgrywa się na granicy setów. Pan też wielokrotnie tego doświadczył. Przykładowo: 24:23 dla przeciwnika, a trzeba wykonać swoją dobrą zagrywkę. Co się dzieje wówczas w głowie zawodnika?
– Jeżeli zawodnik ma większą wrażliwość emocjonalną, to jednym z najgorszych scenariuszy jest sytuacja, w której podchodzi do zagrywki z myślą: „tylko jej nie zepsuć”. Nasz mózg nie rozpoznaje słowa „nie”, więc w rzeczywistości skupia się na tym, by właśnie zepsuć. W efekcie, w większości przypadków, taka obawa niestety się sprawdza.
Dlatego tak istotne jest, aby zawodnik nauczył się kontrolować kierunek swoich myśli i w kluczowych momentach koncentrował się na tym, co chce zrobić dobrze, a nie na tym, czego chce uniknąć. To właśnie pozytywne ukierunkowanie myślenia pozwala wprowadzić ciało w stan automatycznego, pewnego działania. W praktyce oznacza to skupienie się na fundamentach technicznych na właściwym podrzucie piłki, wyborze strefy, założeniach taktycznych czy jakości uderzenia. Gdy zawodnik myśli w ten sposób, jego umysł i ciało działają spójnie, co zwiększa prawdopodobieństwo udanej zagrywki. To proces, który wymaga treningu mentalnego i świadomości, ale przynosi realne efekty w postaci spokoju, pewności siebie i precyzji wykonania.
Teraz spójrzmy trochę z drugiej strony. Jak ważne jest czytanie emocji przeciwnika?
– Ta umiejętność może stanowić istotną przewagę mentalną. Jeśli zawodnik potrafi właściwie odczytywać emocje zarówno własne, jak i innych oraz rozumie, co się za nimi kryje, zyskuje cenną zdolność świadomego reagowania na sytuacje boiskowe. Umiejętność „czytania emocji” pomaga lepiej zarządzać napięciem, dostosować zachowanie do dynamiki gry i utrzymać kontrolę nawet w trudnych momentach. Trzeba jednak podkreślić, że choć jest to ważny element przygotowania mentalnego, sama w sobie nie gwarantuje sukcesu. Stanowi natomiast solidny fundament, który połączony z przygotowaniem technicznym, taktycznym i fizycznym może znacząco zwiększyć skuteczność zawodnika oraz jego pewność w podejmowaniu decyzji.
Klątwa ćwierćfinału igrzysk olimpijskich, fakt czy mit?
Po latach gry w reprezentacji, być może ma pan zdanie na ten temat – „klątwa ćwierćfinału igrzysk olimpijskich” była związana z presją narzucaną na siatkarzy?
– Myślę, że określenie „klątwa” jest zdecydowanie zbyt mocne. Trzeba jasno powiedzieć, że kiedy graliśmy chociażby na igrzyskach w Pekinie, nie byliśmy jeszcze drużyną, wobec której można było realnie oczekiwać zdobycia medalu. Byliśmy zespołem w fazie rozwoju, pretendentem, który miał ambicje, by osiągnąć jak najlepszy wynik. Oczywiście, ćwierćfinał był dla wielu, również dla nas, zawodników pewnym niedosytem, bo mecz ułożył się tak, że mogliśmy go wygrać. Jednak sport ma to do siebie, że nie zawsze kończy się zgodnie z planem, i nie postrzegałbym tamtego wyniku w kategoriach porażki czy tym bardziej „klątwy”.
Kolejne igrzyska olimpijskie to już zupełnie inna historia. Z każdymi zawodami nasze szanse na medal realnie rosły, a oczekiwania zarówno własne, jak i kibiców były coraz większe. Mimo to, kończyliśmy rywalizację na etapie ćwierćfinału, co doprowadziło do powstania pojęcia „klątwy ćwierćfinału”, spopularyzowanego głównie przez tzw. ekspertów i media. Z mojego punktu widzenia takie myślenie nie ma sensu. Gdybyśmy naprawdę wierzyli, że istnieje jakaś „klątwa”, traciłoby sens samo przygotowywanie się do igrzysk. W sporcie tak jak w życiu zawsze warto wracać do tego, co jesteśmy w stanie kontrolować i na tym budować swoją siłę. Wszystko inne emocje, opinie czy narracje z zewnątrz nie powinny odbierać nam wiary w to, że każdy turniej to nowa szansa, a wynik zależy przede wszystkim od nas samych.
Nie da się ukryć, że ten temat wspomnianej „klątwy” rósł na przestrzeni lat, z pomocą oczekiwań ekspertów i kibiców, o których mówi się w mediach. Czy sportowcy stronią od social mediów w ważnych turniejach?
– Mogę to powiedzieć z własnej perspektywy. Podczas różnych imprez mistrzowskich celowo ograniczaliśmy sobie dostęp do informacji zewnętrznych. Wynikało to z prostego powodu takie bodźce często rozpraszają, zajmują głowę i nie wnoszą niczego konstruktywnego. W momentach, gdy liczy się pełne skupienie na zadaniu, najważniejsze jest, by chronić swój umysł przed nadmiarem treści, opinii i emocji z zewnątrz. Tylko w ten sposób można utrzymać czystość myślenia, koncentrację i spokój, które są kluczowe w walce o najwyższe cele.

fot. AP Photo/Alik Keplicz
Ile trzeba przegrać?
Czy da się rozpoznać, kiedy spadek formy zawodnika wynika z problemów mentalnych, a nie fizycznych?
– Powiedziałbym, że to zależy od konkretnej osoby. U niektórych sportowców widać od razu, że coś się dzieje można ich „czytać jak otwartą książkę”, a sygnały emocjonalne jasno wskazują, że problem ma podłoże osobiste. Jednak w wielu przypadkach zawodnicy są zamknięci w sobie, nie ujawniają emocji i nie pokazują na zewnątrz żadnych symptomów trudności, mimo że wewnętrznie mogą przeżywać duży stres czy napięcie. Istotne jest to, by systematycznie monitorować samopoczucie i kondycję psychiczną zawodników, nie tylko poprzez obserwację, ale przede wszystkim przez otwartą i uważną komunikację. Jej jakość ma kluczowe znaczenie. To podstawowe narzędzie pracy trenera, który powinien umieć słuchać, dostrzegać subtelne sygnały i tworzyć atmosferę zaufania. Tylko wtedy zawodnik będzie gotów się otworzyć i szczerze porozmawiać o tym, co go naprawdę dotyka.
Ile trzeba przegrać, by zbudować pełność siebie? Czy doświadczenie jest zawsze wyznacznikiem mocnej mentalności?
– To rzeczywiście bardzo dobre pytanie, nad którym wcześniej się nie zastanawiałem. Myślę, że każdy sportowiec ma własną definicję sukcesu, ale wspólne dla wszystkich jest to, że droga do niego zawsze prowadzi przez liczne porażki. Są one nieodłącznym elementem sportu. Jeśli potrafimy podejść do nich konstruktywnie, mogą stać się najcenniejszym źródłem wiedzy i rozwoju. To właśnie z nich najwięcej się uczymy: analizujemy, co poszło nie tak, co można poprawić i jakie zmiany wprowadzić, by następnym razem być lepszym.
Oczywiście, momenty sukcesu również są ważne. Dają satysfakcję, motywują i potwierdzają, że wysiłek miał sens. Jednak nie niosą ze sobą tak głębokiej refleksji jak porażki, które uczą pokory i odporności. Nie ma jednej odpowiedzi na pytanie, ile porażek trzeba przeżyć, by osiągnąć sukces. Każdy ma swoją drogę i własne tempo rozwoju. Z pewnością doświadczenie pomaga budować stabilność emocjonalną. Tworzy fundament, który pozwala lepiej radzić sobie w trudnych momentach. Ale nawet mając ogromne doświadczenie, nikt nie jest całkowicie wolny od słabości czy zagubienia. To właśnie ta ludzka strona sportu sprawia, że rozwój nigdy się nie kończy.
Mistrz świata mówi jasno. To największy mit
Jakie są najczęstsze mity w psychologii, które pan spotyka w pracy?
– Często spotykam się z przekonaniem, że wizyta u psychologa sportowego oznacza „grzebanie w traumie” czy analizowanie trudnych doświadczeń z dzieciństwa. To jeden z najczęstszych mitów, który wynika z braku wiedzy na temat roli psychologa sportu. W rzeczywistości wygląda to zupełnie inaczej.
Psycholog sportu nie zajmuje się terapią traumy czy leczeniem zaburzeń psychicznych to obszar pracy psychologa klinicznego lub psychiatry. Oczywiście, specjalista sportowy potrafi rozpoznać objawy problemów natury klinicznej, takich jak np. depresja i wtedy kieruje zawodnika do odpowiedniego specjalisty, który zajmuje się leczeniem i ewentualną farmakoterapią. Rolą psychologa sportowego nie jest więc diagnozowanie czy terapia zaburzeń, ale wspieranie rozwoju potencjału zawodnika.
Niektórzy wciąż uważają, że praca psychologa sportowego to „magia” lub kwestia wiary. Tymczasem to dziedzina nauki oparta na badaniach empirycznych i dowodach. Psycholog sportu korzysta z metod i narzędzi, które mają potwierdzoną skuteczność w poprawie koncentracji, odporności psychicznej, motywacji, pewności siebie i efektywności działania. W uproszczeniu można powiedzieć, że psycholog sportu pracuje nad potencjałem zawodnika pomaga go rozwijać, poszerzać i świadomie wykorzystywać w praktyce. Wspiera sportowców w tym, by mogli zaprezentować pełnię swoich możliwości na boisku, korcie czy stadionie, w chwilach, gdy presja i emocje są największe.
Nowe pokolenie będzie bardziej świadome
Co mogłoby wpłynąć na większe zaangażowanie klubów profesjonalnych lig we współpracę z psychologami sportu?
– Myślę, że kształt nowego pokolenia sportowców, które wkrótce będzie funkcjonować w naszej lidze, przyniesie ze sobą większą otwartość i gotowość do współpracy z psychologiem sportu. Coraz częściej młodzi zawodnicy nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie świadomie poszukują wsparcia, które pomaga im rozwijać się nie tylko fizycznie, lecz także mentalnie i emocjonalnie.
Widać wyraźnie, że w ostatnich latach zaszła duża transformacja w samej dyscyplinie sportu. Zmieniło się podejście do przygotowania zawodnika dziś to proces kompleksowy, w którym psychologia odgrywa coraz ważniejszą rolę. Kiedyś większość tych zadań spoczywała na barkach trenera, który musiał łączyć funkcje szkoleniowca, mentora i wsparcia emocjonalnego. Dziś rola trenera pozostaje kluczowa, ale coraz częściej towarzyszy mu zespół specjalistów, w tym psycholog sportu, dietetyk, fizjoterapeuta czy statystyk.
Uważam, że jesteśmy obecnie w fazie głębokiej transformacji sportu, w której świadomość znaczenia przygotowania psychologicznego będzie systematycznie rosnąć. W niedalekiej przyszłości współpraca z psychologiem stanie się naturalnym i stałym elementem procesu szkoleniowego, tak samo oczywistym jak trening techniczny czy fizyczny.
Zobacz również:
Julia Szczurowska spełniła marzenie, ale przeszła przez piekło. „Siatkówka mnie uratowała” [wywiad]