– Jesteśmy młodą, ambitną i gniewną grupą. Chcemy wygrywać. Mecz z Gwardią na pewno dodał nam pewności siebie. Mam nadzieję, że zaprocentuje to w kolejnych spotkaniach – powiedział Marcin Krawiecki, rozgrywający Krispolu Września.
W minionej kolejce sprawiliście niespodziankę ogrywając niepokonaną do tej pory Gwardię Wrocław. Dla ciebie jest to zaskakujący wynik, czy wierzyłeś, że przyjdzie czas, w którym w końcu „odpalicie”?
Marcin Krawiecki: – Mimo słabszego rozpoczęcia sezonu wszyscy wierzymy w swoje umiejętności. Wiemy, nad czym musimy pracować, żeby nasza gra wyglądała coraz lepiej i to realizujemy. Wiedziałem, że „odpalimy” i bardzo się cieszę, że udało nam się to w meczu z niepokonaną dotychczas Gwardią. Pokazuje to potencjał, który w nas drzemie.
Mogliście nawet wygrać 3:0. Trzecia odsłona przegrana po walce na przewagi nie podcięła wam jednak skrzydeł, co pokazuje, że tego dnia byliście mocni nie tylko siatkarsko, ale też mentalnie?
– Zdecydowanie tak. Wyszliśmy na mecz z dobrym nastawieniem na walkę od początku do końca o każdą piłkę. Przegrana w trzecim secie i dobry początek kolejnej partii w wykonaniu Gwardii mógł nam podciąć skrzydła, jednak wytrzymaliśmy to, a tak zdobyte ligowe punkty smakują jeszcze lepiej i budują naszą pewność siebie przed kolejnymi meczami.
Myślisz, że może to być dla was moment przełomowy w tym sezonie? Niektórzy już skreślili Krispol, a wy chyba jednak pokazaliście, że nie powiedzieliście jeszcze ostatniego słowa?
– Myślę, że tak. Tym meczem pokazaliśmy przede wszystkim sobie, że możemy bić się z każdym i zdobywać punkty w każdym meczu. Ten sezon rządzi się swoimi prawami, natomiast my skupiamy się na tym, żeby grać jak najlepiej. Jesteśmy młodą, ambitną i gniewną grupą. Chcemy wygrywać. Mecz z Gwardią na pewno dodał nam pewności siebie. Mam nadzieję, że zaprocentuje to w kolejnych spotkaniach.
Okres po izolacji był dla was bardzo trudny. Nie byliście w najwyższej dyspozycji. Boleśnie przegraliście kilka meczów. Jakie wnioski można z tamtej sytuacji wyciągnąć na przyszłość?
– Każdy zespół, który mierzy się z wirusem i kwarantanną, wie jak ciężko jest wrócić do dobrej formy. Potrzeba na to czasu, którego często brakuje. Przegraliśmy ważne mecze, ale najważniejsze jest to, że wszyscy jesteśmy zdrowi i możemy trenować. Przed nami jeszcze bardzo dużo grania i możliwości do nadrobienia straconych punktów.
Przed wami pojedynek z Politechniką, która będzie jego faworytem. Wy chyba w tym spotkaniu nie macie nic do stracenia? Co może wam pomóc w sprawieniu kolejnej niespodzianki?
– Mecz z lublinianami należy do łatwych z tego względu, że możemy go wygrać, ale nie musimy. Politechnika to jeden z faworytów całej ligi. Ma na koncie zwycięstwa z drużynami, z którymi bezpośrednio bijemy się o miejsce w tabeli. Liczę na dobry i emocjonujący mecz. Wierzę, że pokażemy dobrą siatkówkę i mocno postawimy się przeciwnikowi.
źródło: inf. własna