Reprezentacja Polski przygotowuje się do Ligi Narodów. W Spale trenuje 16 zawodników, wśród nich jest już tylko dwóch rozgrywających, którzy w tym sezonie będą stanowić o sile polskiej kadry. Obaj długo czekali na szansę, aby odegrać w biało-czerwonych barwach bardziej znaczącą rolę. – Zawsze moim marzeniem było, żeby odgrywać większą rolę w reprezentacji Polski. Oczywiście, zdawałem sobie sprawę, jak mocną kadrę mamy i że to nie jest łatwe. Nie każdemu jest to dane, więc po prostu czułem dużą dumę – powiedział w rozmowie ze Strefą Siatkówki Marcin Komenda.
Cierpliwość kluczem
Za to tobą świetny sezon, zakończony mistrzostwem Polski, ale masz marzenie jeśli chodzi o reprezentację Polski. Zawsze byłeś cierpliwy, czekałeś na swoje miejsce, na swoją chwilę i chyba ten moment nastąpił.
Marcin Komenda: – Byłem i jestem cierpliwy. Myślę, że to jest ważna cecha w sporcie. Cieszę się, że jest taki moment, w którym jestem w wąskim gronie reprezentantów Polski. To na pewno daje większe możliwości, żeby pokazać coś więcej i dać coś reprezentacji. Mam nadzieję, że to będzie udany sezon i to będzie kolejny rok, w którym reprezentacja Polski będzie osiągała dobre wyniki.
Jak się czujesz wracając ze swojego pierwszego turnieju jako jedynka reprezentacji Polski?
– Świetnie. Zawsze moim marzeniem było, żeby odgrywać większą rolę w reprezentacji Polski. Oczywiście, zdawałem sobie sprawę, jak mocną kadrę mamy i że to nie jest łatwe. Nie każdemu jest to dane, więc po prostu czułem dużą dumę, że mogłem zagrać w czterech meczach i sprawdzić się na tle mocnych rywali. Włosi i Brazylia to w tym momencie czołowe reprezentacje.
Swoboda rozegrania
Przy Nikoli Grbiciu nie odgrywałeś jeszcze tak ważnej roli. Trener daje swobodę czy raczej narzuca ci taktykę?
– Trener daje dużo przestrzeni. Kiedy są jednak momenty, że jego zdaniem trzeba doradzić, to to robi, dodaje swoje przemyślenia. Wydaje mi się, że to zdrowa relacja, która wpływa dobrze na drużynę. Nie ma zbyt dużej presji tego, co mam robić, ale oczywiście są wyjątki.
Zobacz również: Skład reprezentacji Polski na turniej Ligi Narodów w Gdańsku
Nie jest tajemnicą, że o miano reprezentacyjnej “jedynki” na rozegraniu w tym sezonie walczysz z Janem Firlejem. Jak wygląda wasza rywalizacja?
– Wydaje mi się, że i Janek i ja jesteśmy osobami, które po prostu są rozsądne. Również ambitne, ale na pewno nie będzie tutaj chorej rywalizacji, będziemy się wspierać. Bez względu na to, kto będzie pierwszym rozgrywającym, kto drugim, będziemy sobie pomagać. Myślę, że rywalizacja tylko może wpłynąć na nas obydwu pozytywnie, będziemy po prostu pchali do przodu. Liczę, że po tym sezonie kadrowym każdy z nas będzie lepszym zawodnikiem. Dla jednego i dla drugiego to nowa rola, więc mam nadzieję, że po prostu spiszemy się dobrze jako duet rozgrywających i pomożemy reprezentacji w kontynuacji sukcesów.
Finały Ligi Narodów, a później w konsekwencji mistrzostwa świata to będzie twój pierwszy duży turniej od sześciu lat, od mistrzostwa Europy 2019. Czy wtedy będą z tym 22-23 letnim siatkarzem wchodzącym do kadry spodziewałeś się, że ta przerwa pomiędzy tak dużymi turniejami będzie aż tak długa?
– Kurczę, nie pamiętam do końca co wtedy myślałem. Teraz, jako już bardziej doświadczony siatkarz i człowiek, wiem, że w sporcie nigdy nie wiadomo, co będzie za tydzień, a co dopiero za rok czy dwa. Jeśli miałbym taką wiedzę w 2019 roku, na pewno podszedłbym z dużym spokojem i cierpliwością. Ambicje miałem większe, chciałem, żeby to było bardziej płynne i żebym się rozwijał. Teraz wiem, że taki jest sport i mimo że mam 29 lat, to chcę cały czas stawać się coraz lepszym zawodnikiem.