– Do samego meczu myśleliśmy, że Argentyńczycy są w walce o igrzyska i potrzebują punktów. Zaraz przed meczem dowiedzieliśmy się, że zespół ten ma awans. Argentyńczycy dokonali kilku zmian w składzie, chyba też Facundo Conte jest kontuzjowany, ale to nie jest ważne. My zawsze, a zwłaszcza teraz szczególnie skupiamy się na sobie i na naszej grze – mówił Marcin Janusz, rozgrywający reprezentacji Polski.
RÓŻNE OKOLICZNOŚCI, POSTAWA TA SAMA
Reprezentacja Polski w swoim dziesiątym meczu Siatkarskiej Ligi Narodów pokonała reprezentację Argentyny 3:0. Ekipa z Ameryki Południowej jeszcze do niedawna walczyła o awans na igrzyska olimpijskie, niemniej jednak już po wygranej z ekipą z Turcji jasne było, że Argentyńczycy zagrają na igrzyskach olimpijskich. W ostateczności same okoliczności nie miały wpływu na postawę polskich zawodników, którzy podeszli do tego starcia tak, jak do każdego innego.
– Szczerze powiedziawszy, spodziewaliśmy się, że Argentyńczycy będą walczyć o igrzyska olimpijskie. Do samego meczu myśleliśmy, że są oni w walce o igrzyska i potrzebują punktów. Zaraz przed meczem dowiedzieliśmy się, że zespół ten ma awans. Argentyńczycy dokonali kilku zmian w składzie, chyba też Facundo Conte jest kontuzjowany, ale to nie jest ważne. My zawsze, a zwłaszcza teraz szczególnie skupiamy się na sobie i na naszej grze. Również rotujemy składem i szukamy różnych rozwiązań. Cieszy to, że przy okazji wygrywamy mecze za trzy punkty – stwierdził Marcin Janusz, rozgrywający reprezentacji Polski.
DWIE STRONY MEDALU ROTOWANIA SKŁADEM
W polskich szeregach nie brakuje rotacji składem, co jest oczywiście jedną z domen trenera Nikoli Grbicia. Rozgrywający są tymi zawodnikami, którzy bezsprzecznie najbardziej odczuwają zmiany na poszczególnych pozycjach. Jak zatem zapatruje się na ten zabieg sam Marcin Janusz?
– Na rotacje składu można patrzeć z dwóch stron. Rzeczywiście jest to mniej wygodne, jeśli chodzi o kwestię zgrania i czucia każdego z zawodników. Z drugiej strony są dodatkowe rozwiązania i mamy taką drużynę, że nie musimy liczyć tylko na jednego zawodnika albo w ogóle na cały zespół, żeby wygrywać mecze. Możemy swobodnie rotować i tak naprawdę wygrywać z każdą drużyną na świecie. To kwestia dostosowania się również na linii ja – Grzesiek (Grzegorz Łomacz – przyp. red.) Taka jest nasza praca i po to tu jesteśmy, żeby mimo zmian w składzie gra wyglądała dobrze – mówił kreator gry polskiego zespołu.
BEZ WALKI ANI RUSZ
Do zakończenia trzeciego turnieju Ligi Narodów oraz całej fazy grupowej polskim siatkarzom pozostały już tylko dwa spotkania. Zmierzą się oni najpierw z reprezentacją Serbii (22 czerwca, sobota), a następnie z reprezentacją Kuby (23 czerwca, niedziela).
– Do meczu z reprezentacją Serbii podejdziemy tak, jak do każdego meczu. Dla nas nie ma większej różnicy. Oczywiście nie będziemy chcieli być drużyną, która wpuści kogoś na igrzyska olimpijskie bez walki. Z naszej strony nic się nie zmienia. Nie wiem też, w jakim składzie przystąpimy do tego spotkania, ale jakim byśmy nie wyszli – będziemy bardzo mocni i będziemy chcieli wygrać. Mamy na tyle wygodną pozycję, że nie musimy kalkulować, tylko po prostu wyjść i grać. Zawsze grając w reprezentacji Polski, wychodzimy na boisko po to, by wygrywać. Może też przyświeca nam myśl o turnieju finałowym, żeby rozpocząć go z jak najlepszego miejsca – zakończył Marcin Janusz.
Zobacz również:
Kosmiczna zdobycz punktowa Turczynki w meczu z Polkami! To nie wystarczyło
źródło: inf. własna