– Byłam tu cały czas, nigdzie nie poszłam. Myślę, że powrót nie jest właściwym słowem, kontynuuję tam, gdzie skończyłem w 2021 roku. Zrobiłam sobie rok przerwy. Kiedy zdecyduję się zakończyć karierę, powiem to głośno i wyraźnie – powiedziała w wywiadzie dla sportklub.rs Maja Ognjenović, która rozegrała 302 oficjalne mecze w reprezentacji Serbii.
Ciekawe, że po raz drugi w karierze zrobiłaś sobie roczną przerwę w obowiązkach reprezentacyjnych?
– Tak, ale teraz z zupełnie innego powodu. W 2017 roku miałam dość wszystkiego, po prostu tak się czułam. Tym razem było dużo problemów rodzinnych, ale ja nie chcę o tym więcej mówić. W każdym razie myślę, że to normalne rzeczy w tym wieku.
Co ciekawe, reprezentacja Serbii zdobyła najważniejsze tytuły w obu sezonach bez Mai Ognjenović. Europejskie złoto zdobyło w Baku, a światowe złoto w Apeldoorn. Jak to skomentujesz?
– Powiedziałem wtedy i powtórzę to teraz, że reprezentacja Serbii poradzi sobie bez wszystkich. O ile myślimy, że jesteśmy najważniejsi, jasne jest, że tak nie jest. I przyznam, że ostatni tytuł mistrza świata będzie dla mnie dodatkowym obciążeniem, ale wierzę, że wszyscy razem damy sobie radę z tą presją.
Z pewnością nowy trener Serbii, twój były trener, Giovanni Guidetti, również o tobie nie zapomniał. Jak poszła rozmowa?
– Nie zrozumcie mnie źle, nawet Daniele Santarelli o mnie nie zapomniał, ale moja decyzja była taka, jaka była. Jeśli chodzi o Giovanniego, kilka razy pytał mnie, czy naprawdę chcę dalej grać w reprezentacji. Dla mnie było to trochę zabawne, a dla niego dość dziwne, że za każdym razem moja odpowiedź była pozytywna. Tłumaczyłem mu, że to jest moja drużyna, że to są moje dziewczyny, że tam należę i nie widzę problemu, żeby po rocznej przerwie wrócić do drużyny i zająć moje miejsce. Ostatecznie uzgodniliśmy kilka szczegółów, ale w zasadzie musimy jeszcze raz porozmawiać. W każdym razie oczekuję, że moje nazwisko znajdzie się na kolejnej liście kadry narodowej.
W takim razie kiedy moglibyśmy znów zobaczyć cię na boisku w reprezentacji?
– Nie wiem, Giovanni i ja też o tym rozmawialiśmy, jeśli uzna to za konieczne, może na turnieju finałowym Ligi Narodów. Na pewno zacznę trenować jakiś czas wcześniej. Myślę, że turniej finałowy odbędzie się w połowie lipca w Ameryce. W porozumieniu z naszym trenerem przygotowania, Vladimirem Bankoviciem, ustalilibyśmy pierwszą część przygotowań, mając nadzieję, że ten klubowy sezon będzie trwał do samego końca, aż do 20 maja, kiedy to w Turynie zaplanowano finał Ligi Mistrzów, wtedy będę potrzebować trochę odpoczynku.
Co Guidetti może wnieść do pracy i życia reprezentacji Serbii?
– Po pierwsze, nie porównałbym go ani do Terzica, ani do Santarellego, biorąc pod uwagę, że nigdy z tym drugim nie pracowałem. Giovanni i ja byliśmy razem przez dwa lata i naprawdę mam o nim bardzo dobre zdanie. Mówimy o świetnym trenerze, którego cechy odzwierciedlają trofea. Dla wszystkich jest jasne, że brakuje mu kilku złotych medali reprezentacji, których nie mógł zdobyć prowadząc Niemcy, Holandię i Turcję. Nie ma wątpliwości, że wniesie wiele nowego do pracy i życia kadry narodowej i jestem głęboko przekonana, że znajdzie czas dla wszystkich młodych dziewcząt, ale także dla każdego w sztabie szkoleniowym.
Czy olimpijskie złoto w Paryżu jest dla ciebie największą motywacją na resztę reprezentacyjnej kariery?
– Oczywiście, że jest. Jestem przekonana, że damy radę, a przede wszystkim, że w ogóle pojedziemy na piąte z rzędu igrzyska olimpijskie. Oczekuję, że zakwalifikujemy się w Chinach, a nie będziemy czekać na przyznanie specjalnych zaproszeń na podstawie światowych rankingów. Grupa będzie trudna, ale nie ma łatwych. W każdym razie jestem tutaj, aby jak najlepiej pomóc reprezentacji zarówno na mistrzostwach Europy, jak i w eliminacjach olimpijskich. Nie mogę się doczekać, kiedy znowu wszyscy się spotkamy.
Wspominałaś o możliwości zagrania w finale Ligi Mistrzów w Turynie 20 maja…
– W półfinale spodziewamy się dwóch zwycięstw z Novarą – trzeba przyznać, że mieliśmy dużo szczęścia w pkay-off Ligi Mistrzów. Nasz trener Ferhat Akbas powiedział, że nawet awans do półfinału byłby dla Eczacibasi wielkim sukcesem, chociaż osobiście uważam, że wszystko poza finałem byłoby porażką. Mamy wielką szansę i mam nadzieję, że ją wykorzystamy.
Czy transfer do Scandicci oznacza, że zakończys karierę we Włoszech?
– Cóż, prawdopodobnie tak jest. Zapytali mnie, jak będę grała w wieku 39 lat, a moją jedyną odpowiedzią było spojrzenie na boisko. Wiek naprawdę nie jest dla mnie problemem. Dopóki daję z siebie wszystko i wychodzi to tak, jak oczekuję, nie będę myślała o zakończeniu kariery. Kiedyś marzyłam o grze we Włoszech, więc stosunkowo szybko przyjechałam i to marzenie się spełniło. Teraz pomyślałem, że fajnie byłoby zakończyć tam karierę, bo przyznacie, liga się wzmacnia, rywalizacja jest świetna i motywacji nie zabraknie. Liczę na Scandicci, Florencja to fajne miasto, drużyna będzie dobra, a Massimo Barbolini to mój stary trener.
źródło: sportklub.rs