Reprezentacja Polski staje do walki o kolejny medal siatkarskiej Ligi Narodów Podopieczne Stefano Lavariniego w ćwierćfinale zmierzą się z reprezentacją Chin. Atakująca reprezentacji, Magdalena Stysiak podczas dnia medialnego podkreśliła, że zespół chce się skupić na sobie.
Dobra praca da owoce?
Jak się czujecie przed ćwierćfinałem? Ze względu na formułę turnieju to dla was być albo nie być. Co się przełoży też na nastroje na widowni.
– Mecz, który przed nami jest, jest najważniejszy. Zazwyczaj w tym turnieju granym przez 8 drużyn tak bywa. Nastawiamy się na ćwierćfinał i na nim jesteśmy skupione. Od tego zależy, czy nastroje na trybunach będą dobre czy nie. Jesteśmy dobrze nastawione i okres po przylocie z Japonii przepracowałyśmy dobrze.
Nikt nie jest robotem
Turniej w Japonii nie był dla was zbyt dobry. Udało się wam już zostawić go za sobą?
– Nie będziemy szukać żadnych wymówek, bo nie o to chodzi. Mogę sama za siebie powiedzieć, że to był taki niezbyt fajny okres. Dużo minusów, których wcześniej nie było i to wszystko się na siebie nałożyło. Tak, jak powtarzam, nikt nie jest robotem i słabsza forma przychodzi w pewnym momencie. Okazało się, że u nas przyszła w trzecim turnieju. Z resztą tak było nie tylko u nas. Świeżość na finały już u nas jest, więc bardzo nas to cieszy.
Co właściwie nie zagrało?
– To kwestia zmęczenia i zmiany czasu. Po drugim turnieju było więcej czasu na regenerację, ale spędziłyśmy wtedy dużo czasu na siłowni. Turniej w Japonii już za nami. Każdy z nich to jakaś lekcja, którą wyciągnęłyśmy.
Wszystko zależy od nich
Czy jest coś, nad czym konkretnie pracujecie przygotowując się do meczu z Chinkami?
– Nad typowymi siatkarskimi elementami, czyli systemem blok-obrona. Trzeba też zagrywką odrzucić je od siatki i to będzie połowa sukcesu. Chinki na mecz towarzyski wyszły w pierwszym składzie, ale po pierwszym secie większość dziewczyn została zmienionych. To nie dziwi i byłyśmy na to przygotowane. Musimy się skupić na naszej grze i wziąć lekkie elementy z gry Chinek, które lepiej pomogą nam zatrzymać je na siatce. Ten ćwierćfinał bardziej będzie zależał od naszej gry, niż ich.
Azjatyckie zespoły, w tym Chiny grają naprawdę szybko. Na ile to utrudnia wam pracę na boisku?
– Jeśli odrzucimy rywalki od siatki, to stracą swoją podstawową środkową. Takiego tempa w ataku już nie będzie. Nasze środkowe będą miały trochę pracy. Ich młoda rozgrywająca bardzo fajnie prowadzi grę i bardzo dobrze wybiera. Skupimy się na tym, żeby utrudnić im grę ze środkowymi, bo to one są dla nas wielkim zagrożeniem.
Dwa na plus, jeden na minus
Stefano Lavarini w tym sezonie zdecydowanie częściej korzysta ze zmian.
– Powiem szczerze, że to jest fajne. Trener zawsze trafił ze zmianami. W każdej konfiguracji atakującej i rozgrywającej musimy być tak samo zgrane. Nie ma podstawowej pierwszej szóstki. Ważny jest wyniki zespołu i to do tej pory fajnie funkcjonowało. Mam za sobą ciężki sezon klubowy. Oceniając, to dwa turnieje VNL mogę sobie zaliczyć na plus. Ten w Japonii zdecydowanie na minus. Czuję się dobrze, więc myślę, że to się przełoży na boisko.
Na ile pomiędzy was rozkłada się czas na treningu? Czy jest tak, że więcej czasu pracujesz z Kasią Wenerską?
– Rozkłada się. Zazwyczaj gramy w parze z Kasią, a Malwina Smarzek z Alicją Grabką. Na każdym treningu jednak jesteśmy z obiema rozgrywającymi i tak to działa.
Hala je znowu poniesie
Większość z was dobrze zna Atlas Arenę. Pomimo tego trzeba będzie się do niej od nowa przyzwyczaić?
– Mamy pierwszy trening w hali dzień przed meczem. Niektóre dziewczyny pamiętają Atlas Arenę z kwalifikacji olimpijskich. To już przeszłość, więc tutaj będziemy grać od nowa. Do każdego pomieszczenia i każdego światła trzeba się przyzwyczaić. Myślę, że ta hala nas poniesie.
Mental dalej jest kluczem
Nowy sezon, nowe rozdanie. Na ile nowe dziewczyny zdążyły się już wpasować w drużynę?
– Co roku ten zespół się rozwija. Są inne i młodsze zawodniczki. Trener daje szansę gry wszystkim i o to w tym chodzi. Nie każdy wejdzie do reprezentacji i będzie grał od razu znakomicie i nie będzie popełniał błędów. Każdy potrzebuje czasu i ja uważam, że od tego są turnieje Ligi Narodów. Przygotowują do takiej imprezy, jaką są mistrzostwa świata. Dzięki temu każda młoda zawodniczka może się poczuć pewnie. Jest nowy skład, ale jest ta sama energia i te same ambicje. Ten mental, który trener w nas zaszczepił jest kluczem.
Zobacz również:
Terminarz turnieju finałowego VNL kobiet