– Jestem bardzo szczęśliwa z tego zwycięstwa, ale nie zagrałyśmy naszej siatkówki. Na szczęście potrafiłyśmy znaleźć dobre rozwiązania w trudnych sytuacjach – stwierdziła po wygranej z Kanadą atakująca biało-czerwonych, Magdalena Stysiak.
Kanadyjki po raz kolejny dały się we znaki siatkarkom reprezentacji Polski. Mimo że są zdecydowanie niżej notowane w światowym rankingu, to już na ubiegłorocznych mistrzostwach świata postawiły się biało-czerwonym, przegrywając dopiero w tie-breaku. Nie inaczej było we wtorkowym meczu, którym oba zespoły zainaugurowały zmagania w tegorocznej edycji Ligi Narodów. Polki miały bardzo dużo problemów, ale ostatecznie po pięciosetowej batalii zdołały odnieść zwycięstwo. – Jestem bardzo szczęśliwa z tego zwycięstwa, ale nie zagrałyśmy naszej siatkówki. Na szczęście potrafiłyśmy znaleźć dobre rozwiązania w trudnych sytuacjach. Najważniejsze jest oczywiście zwycięstwo. Gratulacje należą się także Kanadyjkom, które rozegrały bardzo dobre spotkanie – podkreśliła atakująca naszej kadry, Magdalena Stysiak.
Podopieczne Stefano Lavariniego grały zrywami. Zdarzało im się roztrwonić kilkupunktowe prowadzenie, wygrywając 19:12, ale też potrafiły wrócić do gry ze stanu 0:6. Mimo że przegrywały w setach 1:2, to grały do końca, a to im się opłaciło. – Zaczęłyśmy stwarzać sobie nowe sytuacje, aby walczyć. To był dla nas bardzo trudny mecz, nie najlepszy w ataku. Robiłyśmy inne rzeczy na boisku niż te, które trenowałyśmy i powinnyśmy pokazać – nie ukrywała ofensywna zawodniczka polskiej kadry.
Momentami biało-czerwone nie potrafiły znaleźć recepty na dobrą grę rywalek. Zwłaszcza trudna do powstrzymania była Alexa Gray, która najbardziej dała im się we znaki. Same za to miały problemy, aby „dobić się” do pomarańczowego. – Jest to część siatkówki. Jeśli pojawia się obrona, to później jest szansa w ofensywie. Czasami siatkówka jest zwariowana. Atakujesz, atakujesz, a rywalki ciągle podbijają piłki. Co jeszcze więc można zrobić? To była dla nas trudna przeprawa – zakończyła jedna z liderek reprezentacji Polski.
źródło: opr. własne, polsatsport.pl