– Niestety doszło do tego momentu, że przegrałyśmy pierwszy mecz w sezonie. Każda z nas liczyła, że będzie on nieco inaczej wyglądał i wygramy – powiedziała w wywiadzie dla mediów ligowych środkowa Developresu Bella Dolina Rzeszów Magdalena Jurczyk.
– Miałyśmy swoje szanse, niestety w niektórych momentach przytrafiały się nam przestoje. Problemy w przyjęciu, bloku ataku. Rywalki zagrały bardzo dobrze, a my miałyśmy problemy z zatrzymaniem niektórych zawodniczek – dodała siatkarka.
W II secie wydawało się, że kiedy odrobiłyście straty, złapiecie swój rytm, ale tej partii ostatecznie nie wygrałyście.
Magdalena Jurczyk: – To było właśnie najgorsze, że dogoniłyśmy, wyszyłyśmy na prowadzenie. Miałyśmy piłkę w górze, ale nie wykorzystałyśmy tej szansy i dlatego wynik jest jaki jest. Myślę, że gdybyśmy wygrały tego drugiego seta, to mecz inaczej by się potoczył.
W tie-breaku prowadziłyście 9:7 i nagle straciłyście aż siedem punktów z rzędu…
– Niestety zdarzają się nam takie przestoje i nie potrafimy wytłumaczyć z czego to się wzięło. Póki co musimy bardziej się skoncentrować, myśleć nad tym co zrobić, żeby było lepiej. Jak skończyć akcję, jak nie wychodzi siłowo, to może spróbować technicznie. W tym meczu niestety nam to się nie udawało. Rywalki to wykorzystywały i kończyły kontrataki.
Przy wyniku 9:14 gdy zaczęłyście odrabiać punkt po punkcie. Czy nie przeszła gdzieś przez głowę taka myśl, że tak jak na Superpucharze uda się wyjść z trudnej sytuacji?
– Oczywiście, że takie myśli były. To jest żeńska siatkówka i nie ma rzeczy nie możliwych i z każdego wyniku nawet bardzo złego da się wyjść, co pokazał ten Superpuchar. Do końca wierzyłyśmy, że możemy wygrać tym bardziej, że Kara Bajema wykonała kilka dobrych zagrywek, były kontry. Niestety bardzo szkoda, że w tej ostatniej piłce nie udało się już tego obronić.
źródło: tauronliga.pl