– W niedzielę w Lublanie w finale Ligi Mistrzów zagrają zespoły może bez wielkich, luksusowych nazwisk, ale prezentujące nowoczesną siatkówkę, posiadające odpowiednio wysokie umiejętności. Możemy z spodziewać się wielkiego widowiska – powiedział znakomity przed laty zawodnik, reprezentant Polski, a obecnie komentator sportowych stacji Polsatu Maciej Jarosz.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w sobotę pokonała po raz trzeci Jastrzębski Węgiel w finale play-off PlusLigi i zdobyła mistrzostwo Polski. Dla kędzierzynian to jeszcze nie koniec sezonu. Już w niedzielę zagra w finale Ligi Mistrzów, gdzie ponownie zmierzy się z Itasem Trentino.
Rywal zespołu z Kędzierzyna-Koźla w walce o złoto klubowego czempionatu Europy rozgrywki w Serie A zakończył wcześniej. Jak podziała taka przerwa na dyspozycję asów Itasu Trentino – Daniele Lavii, Śrecko Lisinaca, Mateya Kaziyskiego, Alessandro Michieletto czy Marko Podrascanina? – Taka przerwa może mieć pozytywny wpływ na dyspozycję włoskiego zespołu. Jest to bardzo solidny zespół, grający podobną siatkówkę jaką prezentuje nasza ZAKSA. Włosi grają cierpliwie, dobrze w obronie. Czasem grają na trzech przyjmujących bez klasycznego atakującego co może być słabszą stroną tej drużyny – ocenił Maciej Jarosz.
W półfinale Itas Trentino wyeliminował Sir Sicomo Perugia po złotym secie. Dwa mecze zakończyły się wynikami 3:2. W ćwierćfinale Włosi okazali się lepsi do Berlina Recycling Volleys – 3:0 i 2:3. W 1/2 finału Grupa Azoty ZAKSA okazała się lepsza od Jastrzębskiego Węgla, a w 1/4 wygrała walkowerem z Dynamem Moskwa. W poprzednim sezonie to kędzierzynianie triumfowali w Lidze Mistrzów i liczą, że w niedzielę uda im się powtórzyć ten sukces. – W niedzielę w Lublanie w finale Ligi Mistrzów zagrają zespoły może bez wielkich, luksusowych nazwisk, ale prezentujące nowoczesną siatkówkę, posiadające odpowiednio wysokie umiejętności. Możemy z spodziewać się wielkiego widowiska – zapowiedział Maciej Jarosz.
źródło: plusliga.pl
