– To kolejny zastrzyk motywacji ograć mistrza Polski, który jeszcze się wzmocnił. Wiadomo, że to jest początek ligi, jeszcze nie wszyscy są ze sobą zgrani, transferów było sporo, ale cieszę się ze względu na nowe twarze u nas, które też poczuły trochę jak tutaj w Warszawie gramy. Od paru lat staramy się kreować swój styl i na dużym zaangażowaniu wygrywać mecze. Możemy wyciągnąć same plusy – powiedział po piątkowym pojedynku przyjmujący warszawskiego zespołu Bartosz Kwolek.
Tie-brak rozstrzygnął o zwycięstwie Projektu Warszawa nad Jastrzębskim Węglem. Dwa ostatnie sety warszawianie zapisali na swoim koncie po długiej walce na przewagi. – Myślę, że ten kto oglądał na pewno nie może być zawiedziony. Fajny mecz, po to się trenuje, gra te spotkania, żeby w takiej hali, przy tylu kibicach zagrać takiego thrillera. Wydaje mi się, że to marzenie każdego zawodnika. Fajnie byłoby w każdej kolejce tak grać, ale też nie jesteśmy maszynami. Cieszymy się bardzo – powiedział Bartosz Kwolek. – To kolejny zastrzyk motywacji ograć mistrza Polski, który jeszcze się wzmocnił. Wiadomo, że to jest początek ligi, jeszcze nie wszyscy są ze sobą zgrani, transferów było sporo, ale cieszę się ze względu na nowe twarze u nas, które też poczuły trochę jak tutaj w Warszawie gramy. Od paru lat staramy się kreować swój styl i na dużym zaangażowaniu wygrywać mecze. Możemy wyciągnąć same plusy, choć Andrea na pewno wyciągnie też minusy, ale dla nas pod względem mentalnym to same plusy – podkreślił przyjmujący.
Jastrzębianie mieli swoje szanse, by wywieźć z Warszawy zwycięstwo, jednak ta sztuka im się nie udała. – Kibicom mecz mógł się podobać. Myślę, że obu stronom również. Wynik nie jest dla nas zadowalający, mogliśmy wygrać to spotkanie również 3:1, mieliśmy swoje sytuacje. Może pierwszy set nas zmylił, dosyć łatwa wygrana. Później koncentracja może uciekła, natomiast na pewno zespół z Warszawy zaczął grać lepszą siatkówkę. Zmiana rozgrywającego dobrze na nich wpłynęła i to oni cieszą się ze zwycięstwa. Dla nas takie spotkania są bardzo potrzebne, bo myślę, że w tym roku będą takie tasowania, nie będzie jednego klubu, który będzie tak jak ZAKSA w poprzednim sezonie cały czas top, na 1. miejscu. Myślę, że będziemy się zmieniać, bo w tym roku poziom będzie niezwykle wyrównany – przyznał Łukasz Wiśniewski.
Jastrzębianie nie będą mieli zbyt wiele czasu na odpoczynek, już w środę w Lublinie wystąpią w Superpucharze Polski. Ich rywalem będzie zdobywca Pucharu Polski Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. – Z jednej strony cieszę się, że Superpuchar jest w Lublinie, bo to moje rodzinne strony, fajnie będzie zobaczyć się z rodziną chociaż przez chwilę, z drugiej jednak strony i dla nich i dla nas chyba byłoby lepiej, gdybyśmy grali to w Gliwicach lub Katowicach, bo to jest jednak wyprawa, ale jest jak jest, dla obu drużyn są te same warunki. My na pewno będziemy gotowi na ciężką walkę. ZAKSA w sobotę gra u siebie z lublinianami. Na ten moment mieli przeciwników teoretycznie słabszych, z którymi sobie dobrze radzą. Uważam, że to nasze przetarcie może mieć pozytywny wydźwięk w Superpucharze – stwierdził środkowy Jastrzębskiego Węgla.
źródło: opr. własne, PLS TV