Siatkarze pierwszoligowego MKS-u Będzin w ćwierćfinale Pucharu Polski postawili trudne warunku walczącej o medale PlusLigi Aluron CMC Warcie Zawiercie. Mecz zakończył się w czterech setach, a będzinianie mogli po nim być zadowoleni ze swojej postawy. – Widać to po wyniku, każdy set był wyrównany. Decydowały jedna, dwie piłki, trochę szczęścia – powiedział po meczu Łukasz Usowicz.
Będzinianie ćwierćfinał Pucharu Polski rozegrali przed własną publicznością i spisali się w nim bardzo dobrze. Po zaciętej pierwszej odsłonie, wygranej przez Wartę, gospodarze zdołali pokonać plusligowca i wyrównać stan spotkania. W kolejnych setach MKS nie odpuszczał i Warta musiała napracować się, by wyjść z tego meczu zwycięsko. – Według mnie brakło trochę szczęścia i nie mamy się czego wstydzić. Z bardzo dobrym zespołem plusligowym zagraliśmy jak równy z równym i to dobrze zwiastuje przed kolejnym meczem ligowym i rundą play-off – ocenił Łukasz Usowicz, zdobywca 12 punktów w tym pojedynku.
Gospodarze zanotowali w tym meczu osiem punktów blokiem, a także nieźle spisywali się w ataku (52% skuteczności). Posłali też na stronę rywali pięć asów serwisowych. – Widać to po wyniku, każdy set był wyrównany. Decydowały jedna, dwie piłki, trochę szczęścia. Gdyby jedna zagrywka mocniejsza wpadła, to każdy set mógł wyglądać inaczej – powiedział Usowicz. – Wszyscy wiedzieliśmy, że to będzie bardzo ciężki mecz i może też niemożliwy do wygrania, ale jak widać po wyniku, udało się powalczyć. Z tego trzeba się cieszyć. Szkoda, że jednak nie udało się awansować zakończył środkowy MKS-u Będzin. Jego drużyna w rozgrywkach I ligi jest obecnie trzecia – mając na koncie 13 wygranych i pięć porażek.
MKS już w ten weekend wraca na ligowe parkiety i zmierzy się z Legią Warszawa.
źródło: inf. własna, MKS Będzin - YouTube
