Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > Mistrzostwa Europy > Łukasz Kaczmarek: To nie powinno mieć miejsca w półfinale mistrzostw Europy

Łukasz Kaczmarek: To nie powinno mieć miejsca w półfinale mistrzostw Europy

fot. CEV

Reprezentacja Polski awansowała do kolejnego finału w tym sezonie. Tym razem biało-czerwoni w półfinale mistrzostw Europy pokonali Słowenię 3:1. Musieli radzić sobie bez Bartosza Kurka, a także z sędziami… – Wiem, jak ciężko pracował na to, by wrócić do dyspozycji. Szczęście w nieszczęściu, że mamy wielu zawodników na różnych pozycjach i jak ktoś wypada, to ta jakość u nas nie spada – mówił po wygranej atakujący polskiej kadry, Łukasz Kaczmarek.

 

W ostatnich turniejach mistrzostw Europy Słowenia stawała na drodze Polaków do najwyższych laurów. Tym razem biało-czerwoni przełamali tę nieudaną statystykę. – Myślę, że my sami nie myśleliśmy o tej klątwie, ale każdy o niej wspominał i ciężko było o niej zapomnieć. Pomimo naszych problemów, wygraliśmy to spotkanie i jesteśmy z tego niezmiernie szczęśliwi. To jest niesamowite osiągnięcie – mówił szczęśliwy Łukasz Kaczmarek.

 

ZNÓW TEN PIERWSZY SET

Chociaż biało-czerwoni, podobnie jak w starciu 1/4 finału z Serbią, przegrali premierową odsłonę, to potem ich gra wyglądała lepiej. – W pierwszym secie popsuliśmy mnóstwo zagrywek. Zarówno my, jak i Słoweńcy. Te światła i oprawa pięknie wygląda w telewizji, ale ta piłka ginie w tych światłach. Nie do końca jest to wygodne, ale nie ma co na zwalać. Odbyliśmy w tej hali tylko jeden trening i przy innym oświetleniu, więc dlatego też ta ilość błędów była taka, a nie inna – zdradził atakujący polskiego.

Od trzeciej partii to już podopieczni Nikoli Grbicia dyktowali warunki gry i zamknęli spotkanie wynikiem 3:1. – Od trzeciego seta złapaliśmy fajny swój rytm. Rywale też mieli pecha, wypadł im pierwszy rozgrywający i na pewno ta dystrybucja się zmieniła. Mogą mówić o wielkim pechu, ale taki już jest sport – mówił Kaczmarek. W reprezentacji Słowenii urazu doznał podstawowy rozgrywający, Gregor Ropret, jego miejsce zajął Uros Planinsić.Nie uważam, żeby to był punkt zwrotny. Na pewno wybiło ich to trochę z rytmu, może ten rozgrywający nie był aż tak precyzyjny. Kiedy wypada pierwszy zawodnik na tej pozycji, widać, że ten drugi nie czuje się już tak dobrze z pierwszą szóstką. Wiemy też z własnego doświadczenia, że w takich przypadkach wszyscy robią, to co w swojej mocy, żeby zbudować tego nowego zawodnika – podkreślił jednak Kaczmarek.

 

POWRCAJĄCY PROBLEM

Nie tylko Słoweńcy musieli sobie radzić bez jednego ze swoich zawodników. Uraz odnowił się Bartoszowi Kurkowi, którego już nie zobaczymy w tym turnieju. – Jesteśmy tak świetną grupą, że się wspieramy. Jest nam niesamowicie przykro z powodu Bartka, bo wiemy, jakim jest świetnym człowiekiem i sportowcem, a pech nie opuszcza go w tym sezonie. Mimo, ze wydawało się, że wszystko jest OK, to ból powrócił. To dla niego bardzo trudne i współczuję mu, bo wiem, jak ciężko pracował na to, by wrócić do dyspozycji. Szczęście w nieszczęściu, że mamy wielu zawodników na różnych pozycjach i jak ktoś wypada, to ta jakość u nas nie spada – ocenił atakujący polskiego zespołu.

Jakby tego było mało, poziom sędziowania także nie powalał na kolana. Parze sędziowskiej zdarzyło się kilka błędów, choć trzeba przyznać, że sprawiedliwie je rozdzielali. – Poziom sędziowania w Polsce jest kiepski, ale tutaj to jest coś niepojętego. Pierwszy raz widzę tych sędziów. Jeśli dwa razy z rzędu jest sytuacja z błędem czterech odbić, gdzie w tym drugim secie było ewidentnie widać, jak Alen Pajenk dotknął piłkę zanim przebił ją Tine Urnaut, co było już czwartym kontaktem z piłką. Sędzia będący półtora metra od sytuacji nie widzi tego? Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca w półfinale mistrzostw Europy. Miejmy nadzieję, że będzie poprawa – mówił gorzko Łukasz Kaczmarek, który dość wyraźnie okazywał swoje niezadowolenie. – W trakcie meczu rzucałem znaczące spojrzenia w stronę oficjeli. To wszystko pięknie wygląda w telewizji, ale nie do końca myśli się o naszym zdrowiu. Nawet po rozgrzewce przedmeczowej mieliśmy przerwę, bo musieliśmy zejść z boiska do tunelu, żeby później widowiskowo wejść na boisko zgodnie z planem organizatora i oprawy meczowej. To pięknie wygląda w telewizji i fajnie ten produkt się sprzedaje, ale nie do końca myśli się o nas. Jak się rozgrzejemy, a później tyle czasu stygniemy przed meczem, to trudniej się w niego później wchodzi – podkreślił bombardier.

 

FINAŁOWY ATAKUJĄCY

Ten sezon jest wyjątkowo udany dla Łukasza Kaczmarka. – Jestem szczęśliwy, bo to dla mnie szósty finał w tym roku, licząc rozgrywki klubowe i reprezentacyjne. Zrobimy wszystko, żeby wrócić do Polski ze złotem – zapowiedział atakujący. Po raz ostatni reprezentacja Polski w finale mistrzostw Europy grała w 2009 roku. Wtedy wywalczyła złoty medal, a jednym z członków tamtej drużyny był Bartosz Kurek. – Zrobimy wszystko, żeby u Bartka na szyi zawisł drugi złoty medal mistrzostw Europy, a u nas pierwszy – zapewnił Kaczmarek. Polacy teraz już tylko czekają na rywala, a mecz finałowy zaplanowano w sobotę na godzinę 21.

Korespondencja z Rzymu

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, Mistrzostwa Europy, reprezentacja Polski mężczyzn

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2023-09-14

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved