Emocje, zacięta końcówka i zwycięstwo. Te słowa idealnie opisują to, co działo się w ćwierćfinale mistrzostw Europy pomiędzy Polską i Serbią. Ostatecznie ze zwycięstwa cieszyli się biało-czerwoni, ale nie przyszło ono łatwo. – Nie ma tutaj mowy o przeczekiwaniu rywala w tak ważnym spotkaniu jak ćwierćfinał. Wiedzieliśmy, że musimy być cierpliwi i grać swoją mądrą siatkówkę – mówił po wygranej atakujący polskiej kadry, Łukasz Kaczmarek.
Zgodnie z przewidywaniami ćwierćfinał mistrzostw Europy był zacięty i pełny emocji. Początek spotkania nie był najlepszy w wykonaniu reprezentacji Polski, która przegrała premierową partię. Potem jednak wicemistrzowie świata pokazali, dlaczego byli faworytami tego pojedynku. – Nie ma tutaj mowy o przeczekiwaniu rywala w tak ważnym spotkaniu jak ćwierćfinał. Wiedzieliśmy, że musimy być cierpliwi i grać swoją mądrą siatkówkę. W pierwszym secie popełniliśmy bardzo dużo błędów własnych. Generalnie tyle błędów nam się nie zdarza i dlatego przegraliśmy tę partię. Wyciągnęliśmy wnioski i od drugiego seta zaczęliśmy grać dużo lepiej. W trzecim, ta końcówka zadecydowała o tym, kto wygrał to spotkanie – mówił Łukasz Kaczmarek.
Pierwsza partia była bardzo szarpana, obie ekipy zdobywały punkty seriami. W końcówce lepiej poradzili sobie gracze z Bałkanów. – Trener powiedział nam, że popełniliśmy zbyt dużo błędów. Mieliśmy być bardziej cierpliwi i nie rozwiązywali za każdym razem swoich ataków siłowo i nie szukali paznokci, tylko celowali w boisko i grali mądrze – zdradził reprezentant Polski.
KLUCZOWA KOŃCÓWKA
To właśnie trzecia partia przyniosła najwięcej emocji. Rozstrzygnęła się dopiero po grze na przewagi, a obie ekipy w końcówce nie wykorzystały swoich okazji do skończenia tej partii. – Każdy z nas niejednego takiego seta w swoim życiu już zagrał. To doświadczenie, które ma ta reprezentacja na pewno przemawia za tym, że jesteśmy gotowi rozgrywać i wygrywać takie sety – ocenił atakujący polskiego zespołu.
To on wykazał się spokojem w ważnych momentach, ale nie chce zbierać za to laurów. – Każdy z nas dobrze się zna, wie, że może na siebie liczyć i w tej końcówce wziąć odpowiedzialność na swoje barki. To jest piękne w naszej reprezentacji, że się uzupełniamy i świetnie ze sobą czujemy – mówił Kaczmarek i dodał: – Za tym spokojem idzie świetna grupa chłopaków, która sprawia, że świetnie czuję się w tej reprezentacji – podkreślił lider polskiej kadry w ćwierćfinale. – Nie ma pierwszej i drugiej szóstki. Każdy się uzupełnia i pokazał to turniej finałowy Ligi Narodów. Teraz pokazujemy to również w mistrzostwach Europy. Wierzę, że tak będzie do samego końca – zapowiedział atakujący biało-czerwonych.
Polacy po spokojnym wygraniu fazy grupowej, w 1/8 zmierzyli się z Belgią. Ta nie sprzedała tanio skóry, ale pomimo wszystko tamten pojedynek był mniej emocjonalny niż 1/4 mistrzostw Europy z Serbami. – Rozegraliśmy już kolejny ciężki ćwierćfinał. To zawsze jest przepustka do gry o medale i za każdym razem to niesamowicie ważny mecz. Cieszymy się, że po raz kolejny go wygrywamy i jesteśmy w turnieju finałowym mistrzostw Europy – ocenił Kaczmarek.
WALECZNI SERBOWIE
Serbowie raczej nie zaskoczyli Polaków. Zagrali tak, jak spodziewali się podopieczni Nikoli Grbicia. – Trzeba sobie zdać sprawę, że reprezentacja Serbii to niesamowicie waleczne charaktery i niesamowite umiejętności. Spotkaliśmy się z naprawdę bardzo ciężkim rywalem. Pokonaliśmy go i jesteśmy z tego powodu bardzo szczęśliwi – nie ukrywał radości Łukasz Kaczmarek.
Na boisku emocje również buzowały – zgodnie z przewidywaniami. Nie brakowało krótkich spięć pod siatką. – Darzymy się niesamowitym szacunkiem z rywalem. To jest normalne, wiemy, że Serbowie to niesamowicie waleczny naród. Te spięcia, adrenalina to normalne, ale najważniejsze, że poza boiskiem jest ten ogromny szacunek – wspominał atakujący.
Walka o medale przeniesie się teraz do Rzymu, gdzie w półfinale czeka już na Polaków reprezentacja Słowenii. Mecze półfinałowe rozegrane zostaną już w czwartek.
Korespondencja z Bari
źródło: inf. własna