Może i w fazie zasadniczej Trefl Gdańsk był w stanie postraszyć faworytów, ale ta sztuka na razie nie udaje się w play-off. Gdańszczanie dwukrotnie przegrali 0:3 z Jastrzębskim Węglem i szans na odwrócenie rywalizacji przyjdzie im szukać już na własnym terenie. – Możemy jedynie pójść nad morze, pospacerować, wywietrzyć głowę i być świeżym na środowe spotkanie u siebie, a w tym sezonie grało nam się dobrze we własnej hali – mówił rozgrywający gdańskiego zespołu, Lukas Kampa.
Tylko raz w dwóch pierwszych meczach ćwierćfinału Trefl Gdańsk był w stanie postraszyć faworytów z Jastrzębia-Zdroju. W premierowej partii drugiego spotkania gdańszczanie potrafili doprowadzić do wyrównanej końcówki, ale nie potrafili już przechylić jej na swoją korzyść. – Wiedzieliśmy, gdzie są granice w tej rywalizacji i myślę, że nie trzeba analizować jakoś głęboko, bo różnica była ogromna między Jastrzębskim Węglem a nami – przyznał szczerze Lukas Kampa. Jego zespół ponownie spisał się w sezonie zasadniczym powyżej oczekiwań, ale rywalizacja w play-off ma to do siebie, że jest w stanie wiele zweryfikować. – Nie wiem ilu, ale są w naszej drużynie zawodnicy, którzy dopiero pierwszy raz grają w fazie play-off i tak naprawdę cały sezon był dla nas w jakiś sposób wyzwaniem – mówił jeden z bardziej doświadczonych graczy Trefla.
Dla takich graczy jak Mikołaj Sawicki, Karol Urbanowicz czy Jan Franchi, granie na tym etapie rywalizacji to nie chleb powszedni. – My w tej fazie play-off musimy się uczyć. Może rzeczywiście po tych dwóch meczach troszeczkę jesteśmy w szoku, ale sam udział na tym etapie rozgrywek jest dla niektórych chłopaków czymś ważnym, bo oni nadal zbierają doświadczenie na tym etapie grania. Dlatego właśnie nie jestem zły, a tylko trochę smutny – ocenił niemiecki rozgrywający.
Jastrzębianie dali jego drużynie potężną lekcję siatkówki, tylko raz odrobinę stracili koncentrację, ale nie mieli problemów z wygraniem wszystkich sześciu rozegranych w Jastrzębiu-Zdroju setów. – My możemy tylko się uczyć od takiego rywala i w środę postarać się zagrać coś więcej u siebie. Jednak ja nie mam nawet pretensji do chłopaków, do drużyny, bo piąte miejsce po fazie zasadniczej to już jest sukces. Jednak oczywiście po tych meczach play-off spodziewałem się troszeczkę więcej – nie ukrywał Lukas Kampa.
Choć przebieg obu pojedynków był w miarę podobny, to w grze Trefla było widać niewielką zmianę. – W tym pierwszym meczu denerwowało mnie to, że nie byliśmy w stanie dograć łatwych piłek, zrobić prostych rzeczy na boisku, które robimy cały czas, w każdym meczu. Jastrzębski Węgiel po prostu nie miał absolutnie żadnych problemów, żeby wygrać. Dlatego ciężko mi powiedzieć, co mogło zdecydować o tych porażkach, ponieważ tych elementów było naprawdę dużo – mówił szczerze rozgrywający gdańskiego zespołu i dodał: – Oczywiście, my wiemy jaką drużyną jest Jastrzębski Węgiel i tę różnicę naprawdę było widać na boisku – skwitował.
W tym sezonie faza play-off rozgrywana jest do trzech zwycięstw, jastrzębianie potrzebują więc już tylko jednego, aby przypieczętować awans, a Trefl liczy, że we własnej hali będzie w stanie przedłużyć tę rywalizację. Zwłaszcza, że w sezonie zasadniczym podopieczni Igora Juricicia w Ergo Arenie przegrali tylko trzy spotkania. – Wracamy do domu. Możemy jedynie pójść nad morze, pospacerować, wywietrzyć głowę i być świeżym na środowe spotkanie u siebie, a w tym sezonie grało nam się dobrze we własnej hali – zapowiedział Lukas Kampa.
źródło: inf. własna