Z dwoma zwycięstwami na koncie turniej Ligi Mistrzów w Kędzierzynie-Koźlu zakończyli siatkarze PGE Skry Bełchatów. W ostatnim dniu rywalizacji ich przeciwnikiem było Fenerbahce HDI Stambuł. Podopieczni Michała Mieszka Gogola wywalczyli w tym starciu trzy punkty, nie wykorzystali jednak szansy na pokonanie tureckiego zespołu bez straty seta. Rywale urwali im trzecią partię meczu, ale w kolejnej bełchatowianie postawili kropkę nad i, pokonując ich 25:16.
Dobrze w to spotkanie weszli bełchatowianie, którzy po skończeniu kontry przez Bartosza Filipiaka prowadzili 4:1. Problemy w przyjęciu spowodowały, że dwie kolejne akcje wygrali ich rywale, ale na czystej siatce pomylił się Metin Toy i dystans trzech punktów utrzymywał się. Podopieczni Michała Mieszka Gogola dobrze grali blokiem i to za sprawą tego elementu powiększali przewagę. Duże problemy w ataku miał Toy, który szybko upuścił boisko. Kiedy z prawej flanki skończył Filipiak dystans między zespołami wzrósł do sześciu oczek. Inicjatywa cały czas leżała po stronie naszych reprezentantów, a ich zwycięstwo w tym secie ani przez moment nie było zagrożone. Punkty były zdobywane naprzemiennie i dopiero obicie rąk blokujących przez Dušana Petkovicia, który pojawił się na podwójnej zmianie sytuację tę zmieniło. Wszystko zaczynało się od dobrej zagrywki Mateusza Bieńka (22:14). Po stronie tureckiej niezłą zmianę dał Arinze Nwachukwu, ale miał słabe wsparcie od swoich kolegów zwłaszcza w ofensywie. Partię tę zakończył atak Filipiaka w ósmy metr boiska (25:18).
As serwisowy Arinze Nwachukwu oraz zatrzymanie Karola Kłosa sprawiły, że gracze ze Stambułu prowadzili 6:3. Świetna gra blokiem i wyblokiem bełchatowian pozwoliła im nie tylko odrobić straty, ale uzyskać dwa punkty przewagi. Po czasie wziętym przez Erkana Togana Bartosz Filipiak trafił po raz kolejny i w dalszym ciągu w polu serwisowym pozostawał Karol Kłos (9:6). Dobre zawody rozgrywał Mateusz Bieniek, który po serii bloków i ataków ze środka dołożył jeszcze asa serwisowego (13:10). Przewaga siatkarzy PGE Skry uwidaczniała się z każdą akcją i po krótkiej zagranej z Kłosem było już 15:11, a po kolejnej ,,czapie” tym razem w wykonaniu Mihajlo Miticia – 19:14. Polski zespół pewnie zmierzał do prowadzenia 2:0 w setach, mając zdecydowaną przewagę na boisku. Po błędzie dotknięcia siatki przez Grahama Vigrassa na tablicy wyników zrobiło się 23:17. Wprawdzie w końcówce partii Izzet Ünver zapunktował trzykrotnie z rzędu zmniejszając nieco różnicę, ale po bloku Milada Ebadipoura to bełchatowianie wygrali tę część meczu do 21.
Dwie pierwsze akcje w trzecim secie wygrali siatkarze Skry. Od tego momentu rozpoczęła się gra punkt za punkt i dopiero efektowny blok Emre Batura na Bartoszu Filipiaku serię tę przerwał. Partia ta miała najbardziej wyrównany przebieg ze wszystkich, głównie za sprawą ekipy PGE Skry, która zaczęła popełniać błędy. Ponadto ich rywale poprawili się zwłaszcza w ofensywie i po ataku do skosu Salvadora Hidalgo Olivy było 11:9. Z dość prostej piłki w aut zaatakował Ulas Kiyak, co dało wyrównanie naszym reprezentantom, a kiedy duet Grzegorz Łomacz-Mateusz Bieniek ustawił podwójny blok na Olivie prowadzący zmienił się. Świetne zagrywki Metina Toya pozwoliły ekipie ze Stambułu uzyskać dwa oczka przewagi i zwycięzca tego seta miał wyłonić się w samej końcówce. W niej drużyny punktowały przy serwisie rywali i dopiero as serwisowy Mateusza Bieńka sytuację tę zmienił (23:23). Kiedy swój atak do prostej skończył Toy, turecka ekipa miała pierwszego setbola. Od razu go wykorzystała, gdy Oliva powstrzymał Bartosza Filipiaka, przedłużając tym samym rywalizację o kolejną partię.
W trzecim secie bełchatowianie zagrali zdecydowanie słabiej w elemencie bloku. W kolejnym jednak szybko udało im się zatrzymać rywali, dzięki czemu nie dali im uciec. Dobry wpływ miała na nich nerwowa atmosfera, jaka wdarła się po jednej z akcji, co ich wyraźnie pobudziło. Po serii skończonych kontr przez Milada Ebadipoura prowadzili 8:5, ale autowe uderzenie Mateusza Bieńka oraz ,,czapa” na tym zawodniku sprawiły, że zrobiło się po 9. Tak jak w poprzedniej partii obie drużyny szły łeb w łeb i dopiero prosta pomyłka Metina Toya dawała dwa punkty więcej polskiemu zespołowi. Od tego momentu ekipa Fenerbahce HDI wyraźnie zacięła się w ofensywie, co szybko wykorzystali ich przeciwnicy (13:17). Liderem był Ebadipour, który wraz z kolegami powiększał przewagę. Dodatkowo świetne zagrywki posyłał Bieniek, z którymi Turcy mieli spore problemy. Kiedy sprytną kiwkę za blok zagrał Milan Katić było 20:15 i wszystko wskazywało na to, że ten mecz dobiega końca. Zakończył go atakiem z szóstej strefy Irańczyk. Tym samym zawodnicy PGE Skry Bełchatów zakończyli swój udział w turnieju w Kędzierzynie-Koźlu z dorobkiem dwóch zwycięstw i najprawdopodobniej drugim miejscem w grupie. Turniej rewanżowy rozegrany zostanie w ich hali.
Fenerbahce HDI Stambuł – PGE Skra Bełchatów 1:3
(18:25, 21:25, 25:23, 16:25)
Składy zespołów:
Fenerbahce: Kiyak (2), Vigrass (9), Hoag (3), Batur (4), Hidalgo Oliva (15), Toy (17), Yesilbudak (libero) oraz Peksen, Ünver (7), Kurt (2), Nwachukwu (5), Karatas (libero)
Skra: Filipiak (2), Kłos (5), Katić (11), Ebadipour (20), Łomacz (2), Bieniek (14), Piechocki (libero) oraz Petković (3), Mitić (1)
Zobacz również:
Wyniki i tabela gr. A Ligi Mistrzów
źródło: inf. własna