Emocjonujące widowisko obejrzeli kibice w Sulęcinie, gdzie w ramach 25. kolejki I ligi miejscowa Olimpia walczyła z Lechią Tomaszów Mazowiecki. Mimo że gospodarze prowadzili już 2:1, to po końcowym gwizdku sędziego ze zwycięstwa w tie-breaku cieszyli się goście.
Mecz zaczął się od asa serwisowego Wojciecha Szweda, ale kolejne oczka padały dla Olimpii. Gdy punktową zagrywką odpowiedział Seweryn Lipiński, prowadziła ona 4:1. Udaną kontrę dołożył Bartosz Michalak, a Lechia była coraz bardziej bezradna (7:2). W ataku mylił się Kajetan Kulik, a jej strata do rywali ciągle rosła (13:6). Dopiero przy zagrywce Bartłomieja Neroja odrobiła część strat, ale dzięki zbiciom Grzegorza Turka sulęcinianie wciąż mieli nadwyżkę (17:13). Dopiero seria ataków Kulika i Sławomira Stolca, a następnie as serwisowy Szweda pozwoliły tomaszowianom doprowadzić do zaciętej końcówki (21:21). O losach tego seta musiała zadecydować batalia na przewagi. W niej obie drużyny miały swoje szanse, ale as serwisowy Radosława Sterny przechylił szalę zwycięstwa na stronę gości (34:32).
W pierwszej fazie drugiej partii walka trwała cios za cios, ale punktowe serwisy Turka i Leitermeiera spowodowały, że do głosu doszła Olimpia (7:4). Lechia nie zamierzała się poddawać, a dzięki czapom Neroja szybko wróciła do gry (10:10). Wymianę ciosów lepiej wytrzymali sulęcinianie, którzy raz po raz zatrzymywali rywali blokiem, a po kontrze Lipińskiego mieli znaczącą nadwyżkę (18:14). Przeciwnicy zbliżyli się jeszcze na 18:20, ale na więcej nie było ich stać. W końcówce popełniali błędy na zagrywce, a Turek dał sulęcinianom wyrównanie w meczu (25:21).
Na początku trzeciego seta oba zespoły szły łeb w łeb, ale dwie kontry Turka spowodowały, że to podopieczni Łukasza Chajca przejęli inicjatywę na boisku (7:4). Nie trwało to długo, bo przy zagrywce Kulika Lechia wróciła do gry (9:9). Dzięki akcjom Damiana Barana sama zaczęła dochodzić do głosu (13:11). Po błędzie rywali wygrywała już 17:14, ale po asie serwisowym Igora Suboticia znowu wynik zaczął oscylować wokół remisu (18:18). Tak było już do końca seta, a triumfatora w nim musiała wyłonić walka na przewagi. Tym razem więcej zimnej krwi zachowali sulęcinianie, którzy po czapie Rafała Prokopczuka triumfowali 27:25.
W czwartego seta lepiej weszli tomaszowianie, którzy po akcji Kulika wysforowali się na prowadzenie 4:1. Nie byli go w stanie utrzymać, a po asie serwisowym Leitermeiera Olimpia wróciła do gry. Dzięki błędom rywali sama zaczęła przejmować inicjatywę na boisku (9:7). Zatrzymał ją Dawid Sokołowski, a dzięki blokowi Barana to znowu na prowadzeniu znalazła się Lechia (14:12). W ataku coraz lepiej spisywał się duet Sokołowski/Stolc, a Olimpia przegrywała już 14:18. Popełniała błędy na zagrywce, a dzięki blokowi goście zbliżali się do tie-breaka (23:18). W końcówce nie roztrwonili przewagi, a Stolc dał im zwycięstwo (25:19).
Decydującą partię również lepiej zaczęli tomaszowianie, którzy dzięki dobrej grze w bloku i kontrze Kulika odskoczyli od rywali na 6:3. Asa serwisowego dołożył Stolc, dzięki czemu na zmianie stron przyjezdni prowadzili 8:4. Wówczas gra gospodarzy kompletnie się posypała. Ich seria błędów w ataku przybliżała rywali do zwycięstwa. Ostatecznie po popsutej zagrywce Lipińskiego Lechia triumfowała 15:8).
MVP: Kajetan Kulik
Olimpia Sulęcin – Lechia Tomaszów Mazowiecki 2:3
(32:34, 25:21, 27:25, 19:25, 8:15)
Składy zespołów
Olimpia: Prokopczuk (4), Turek (18), Subotić (11), Leitermeier (24), Michalak (12), Lipiński (13), Sobczak (libero) oraz Sawerwain (libero), Grzegorczyk, Koliński, Jurant, Szymczak
Lechia: Neroj (7), Kulik (19), Stolc (17), Szwed (9), Baran (15), Sterna (9), Dzierżyński (libero) oraz Kędzierski (libero), Sokołowski (8), Piotrowski, Markiewicz
Zobacz również
Wyniki i tabela I ligi siatkarzy
źródło: inf. własna