Po raz drugi w tym sezonie pojedynek Lechii Tomaszów Mazowiecki z Visłą Proline Bydgoszcz rozstrzygnął się dopiero po tie-breaku. Tym razem jednak podopieczni Mateusza Mielnika zrewanżowali się we własnej hali ekipie znad Brdy za porażkę z Bydgoszczy.
Początek meczu był wyrównany, ale za sprawą Marcela Hendzelewskiego to Lechia zaczęła budować sobie przewagę (7:4). Do gry po jej stronie włączył się Adrian Markiewicz, a strata Visły robiła się coraz większa (10:5). Do walki poderwał ją jednak Damian Wierzbicki, a po asie serwisowym Macieja Krysiaka przegrywała już tylko 10:12. Wówczas przebudził się Mateusz Piotrowski, który odbudował przewagę gospodarzy (17:12). Bydgoszczanie nie rezygnowali z walki, sukcesywnie odrabiali straty, a dzięki Pawłowi Cieślikowi zbliżyli się jeszcze do rywali na 22:23. Mogli mieć nadzieję na doprowadzenie do zaciętej końcówki, ale kontra Wojciecha Szweda dała zwycięstwo tomaszowianom w premierowej odsłonie (25:22).
Druga partia zaczęła się od walki cios za cios, ale tym razem błędy gospodarzy i blok Wierzbickiego spowodowały, że do głosu zaczęli dochodzić przyjezdni (9:6). Do walki Lechię próbował poderwać Sławomir Stolc, ale po asie serwisowym Krysiaka przegrywała ona już 9:13. Wykorzystała jednak błędy rywali, a czapa Markiewicza pozwoliła jej wrócić do gry. Nie przełamali Visły, a ona dzięki skutecznej grze Krysiaka ponownie zbudowała sobie nadwyżkę (20:18). W końcówce w szeregach gospodarzy było więcej błędów, a zbicie Kamila Gutkowskiego przypieczętowało wygraną gości w tej części spotkania (25:21).
W trzeciego seta lepiej weszli gospodarze, którzy po błędzie Damiana Radziwona wyszli na prowadzenie 5:2. Bydgoszczanie jednak szybko wzięli się do odrabiania strat, a po kontrze Cieślika wrócili do gry. Nie przejęli inicjatywy na boisku, a Stolc ponownie dał przewagę Lechii. Skorzystała ona z błędów rywali w ataku, a po zbiciu Hendzelewskiego dyktowała warunki gry (16:12). Jej przewaga uwidoczniła się na skrzydłach, a Viśle brakowało lidera. Popełniała ona błędy w ataku, dzięki czemu Lechia spokojnie kontrolowała wynik. W końcówce przy serwisie Radziwona goście poprawili nieco wynik, ale zabrakło im czasu, aby mogli postraszyć rywali. Ci po akcji Stolca triumfowali 25:19.
Czwartą odsłonę Visła zaczęła ze zmianami w składzie, które przyniosły efekt, bowiem po ataku Antoniego Kwasigrocha odskoczyła od przeciwników na 5:2. Gospodarze szybko się przebudzili, a Hendzelewski pomógł im odrobić straty (6:6). Z czasem to tomaszowianie zaczęli dochodzić do głosu, a ich dobra postawa w bloku dała im przewagę (11:7). Wydawało się, że pójdą za ciosem, ale ich nieszczęście zaczęło się od błędnego zbicia Markiewicza, a po ataku Kwasigrocha bydgoszczanie odrobili straty. Przy remisie oba zespoły weszły w decydującą część seta (20:20). W niej pomylił się Piotrowski, a Visła prowadziła już 23:20, ale dzięki blokowi gospodarze doprowadzili do batalii na przewagi. Ostatnie słowo należało do Visły, a czapa Cieślika doprowadziła do tie-breaka (28:26).
W niego lepiej weszli bydgoszczanie, którzy po akcji Cieślika objęli prowadzenie 3:1. Przytrafił im się jednak błąd, dzięki któremu Lechia wróciła do gry. Przy zmianie stron wynik oscylował wokół remisu, ale dwa asy serwisowe Piotrowskiego i pomyłka w ataku Krysiaka były decydującym momentem, po którym tomaszowianie złapali wiatr w żagle (12:8). W końcówce już nie roztrwonili przewagi, a popsuta zagrywka Cieślika dała im zwycięstwo.
MVP: Mateusz Piotrowski
Lechia Tomaszów Mazowiecki – Visła Proline Bydgoszcz 3:2
(25:22, 21:25, 25:19, 26:28, 15:11)
Składy zespołów:
Lechia: Bieńkowski (3), Piotrowski (29), Baran (7), Markiewicz (5), Stolc (26), Hendzelewski (12), Dzierżyński (libero) oraz Kędzierski (libero), Szwed (2), Tomczak, Bączek
Visła: Elgert, Wierzbicki (12), Krysiak (25), Radziwon (3), Cieślik (14), Gutkowski (13), Jędruszczak (libero) oraz Kwasigroch (7), Szczechowicz (1), Kaźmierczak (6)
Zobacz również:
Wyniki i tabela I ligi mężczyzn
źródło: inf. własna
