W 22. kolejce I ligi mężczyzn w większości meczów wygrywali faworyci. Niespodziankę sprawił jedynie Chrobry, który jako pierwszy w tym sezonie zdobył Kluczbork. Do podziału łupów doszło w Tomaszowie Mazowieckim, a ważną wygraną w kontekście utrzymania odniósł BAS Białystok.
Na fotelu lidera wciąż znajduje się Exact Systems Norwid Częstochowa, który w 22. kolejce pokonał na wyjeździe Olimpię Sulęcin. Nie zawiesiła ona mu zbyt wysoko poprzeczki, w żadnym secie nie przekraczając bariery 20 oczek. Goście postawili na zagrywkę, którą punktowali 12 razy, a ich silną bronią był także atak. Ponownie ich liderem był Rafał Sobański, który uzyskał 14 punktów. Wśród gospodarzy wyróżnił się Fabian Leitermeier, ale zabrakło mu wsparcia ze strony kolegów. – Udało nam się wyłączyć z gry Grzegorza Turka, przez co grało nam się dużo łatwiej. Dołożyliśmy do tego zagrywkę i wynik jest 3:0 – skomentował w Radiu Zachód szkoleniowiec gości, Leszek Hudziak.
Wiceliderem jest MKS Będzin, który we własnej hali odprawił z kwitkiem Astrę Nowa Sól, przegrywając tylko drugiego seta. Mimo porażki przyjezdni pozostawili po sobie dobre wrażenie. Ich atutem był blok (9 czap), a udane zawody rozegrał Patryk Czyrniański, zdobywca 19 oczek. Doświadczenie było jednak po stronie faworytów, którzy uzyskali przewagę w ataku, a pierwszoplanową postacią w ich szeregach był Brandon Koppers, który zgromadził na koncie 20 punktów. – Fajnie, że w decydujących momentach zachowaliśmy chłodną głowę. Trochę pomógł nam przeciwnik, który popełnił więcej błędów w końcówkach, dlatego przechyliliśmy wynik tego meczu na swoją korzyść – przyznał rozgrywający MKS-u, Jarosław Macionczyk.
Pierwszą porażkę we własnej hali w tym sezonie poniósł Mickiewicz Kluczbork, który dość niespodziewanie nie sprostał Chrobremu Głogów. Po słabym meczu przegrał 0:3, tylko w jednym secie nawiązując walkę z przeciwnikami. Popełnił od nich więcej błędów, a atutem gości była zagrywka, którą punktowali 7 razy. Prym w ich szeregach wiódł Hubert Węgrzyn, który wywalczył 14 oczek, a zwycięstwo na Opolszczyźnie umocniło Chrobrego w ósemce. Z kolei wśród gospodarzy wyróżnił się Janusz Górski, ale tym razem to było za mało, aby uzyskali oni korzystny wynik. Druga porażka z rzędu zepchnęła ich na czwarte miejsce w tabeli.
Coraz wyżej, bo już na trzecim miejscu jest Visła Proline Bydgoszcz, która u siebie rozprawiła się z Krispolem Września. Goście podjęli walkę, wygrali nawet drugiego seta, ale na więcej nie było ich stać. W ich szeregach wyróżnił się Tomasz Polczyk, lecz zabrakło im siły ofensywnej. Ta była po stronie bydgoszczan, wśród których liderami byli Damian Wierzbicki (21 punktów) i Piotr Śliwka (16 oczek). Kolejna porażka sprawiła, że podopieczni Mariana Kardasa są już jedną nogą w II lidze, bowiem do trzynastej Olimpii tracą już 7 punktów.
Lekki kryzys przeżywa PZL Leonardo Avia Świdnik, która przed własną publicznością nie sprostała Chemeko-System Gwardii Wrocław, przegrywając w trzech setach. Mimo że częściej punktowała na zagrywce, to na siatce zarysowała się przewaga przyjezdnych. Popisali się oni 11 czapami, a w ataku uzyskali ponad 50% skuteczności. Do zwycięstwa poprowadził ich Jan Fornal (13 punktów), choć tyle samo oczek po drugiej stronie siatki zgromadził Mateusz Rećko. – Zagrywka była naszym atutem. Dała ona nam bardzo dużo. Odrzuciliśmy przeciwników od siatki, co pozwalało nam ustawiać blok – przyznał środkowy Gwardii, Bartłomiej Zawalski. Po ostatniej wygranej przeskoczyła ona Avię w tabeli, choć ma od niej o jedno spotkanie rozegrane więcej.
Kolejnego tie-breaka w tym sezonie rozegrała Lechia Tomaszów Mazowiecki, która u siebie przegrywała już z PSG KPS-em Siedlce 0:2, ale zdołała się podnieść. Doprowadziła do tie-breaka, ale w nim górą byli przyjezdni, którzy nie rezygnują z walki o awans do play-off. To był mecz bloków, bo obie drużyny tym elementem punktowały 31 razy. Gospodarzom nie pomogła bardzo dobra postawa duetu Mateusz Piotrowski/Wojciech Szwed, zaś gości do wygranej poprowadził Adrian Kopij, który wywalczył 18 oczek. Obecnie mają oni do ósmej Lechii 5 punktów straty i jedno spotkanie rozegrane mniej.
W meczu zespołów plasujących się w dolnych rejonach tabeli BAS Białystok gładko pokonał u siebie Legię Warszawa. Goście w żadnym z trzech setów nie dobrnęli nawet do granicy 20 punktów. Ich bolączką był atak, w którym popełnili aż 10 błędów, a gospodarze uzyskali w nim prawie 60% skuteczności. Ich liderem był Jędrzej Goss, który zgromadził na koncie 22 punkty. Próbował mu odpowiadać Bruno Romanutti, ale tego dnia stołeczna drużyna nie miała zbyt wielu argumentów. Po porażce w Białymstoku traci do BAS-u już 7 oczek, a beniaminek dzięki wygranej awansował na jedenaste miejsce w tabeli. – Nie było po nas widać poczucia istotności tego spotkania. Od początku narzuciliśmy swoje warunki gry. Jakość była po naszej stronie – zaznaczył lider białostoczan, Jędrzej Goss.
Zobacz również:
Wyniki i tabela I ligi siatkarzy
źródło: inf. własna