W 17. kolejce nie brakowało walki, a tylko dwa mecze skończyły się w trzech setach. Tym razem jednak nie doszło do żadnej niespodzianki. Swoje pozycje dzięki zwycięstwom poprawiły Gwardia Wrocław i KPS Siedlce. Passę zwycięstw podtrzymuje BBTS Bielsko-Biała. W tej kolejce pauzowali lublinianie.
Serię meczów 17. kolejki rozpoczęły derby Opolszczyzny, w których ZAKSA Strzelce Opolskie podejmowała Mickiewicza Kluczbork. Mecz był dość nierówny, a rozstrzygnął się dopiero po tie-breaku. Ostatnie słowo należało do strzelczan, którzy po raz drugi w tym sezonie okazali się lepsi od podopiecznych trenera Łysiaka. W meczu nie brakowało emocji, a sędzia kilkukrotnie sięgał po kartki, również te czerwone. MVP pojedynku wybrany został Filip Grygiel. Atakujący był bezsprzecznym liderem swojego zespołu, zdobył aż 36 punktów, a jego skuteczność w ataku wyniosła 62%. Po drugiej stronie siatki najczęściej punktował Filip Frankowski. Przez porażkę kluczborczanie spadli na 7. miejsce, zaś ZAKSA pozostała na 11.
Również dopiero po tie-breaku rozstrzygnął się pojedynek w Sulęcinie, gdzie Olimpia podejmowała AZS AGH Kraków. Gospodarze prowadzili już 2:1, jednak nie podłamało to rywali. Krakowianie doprowadzili do tie-breaka, w którym również nie brakowało walki. W końcówce dobrze punktował Mateusz Jóźwik i AGH mogło cieszyć się z kolejnego zwycięstwa. Najlepiej punktującym zawodnikiem był Kamil Dębski i to on został MVP meczu. – Generalnie był to udany mecz, mimo tego, że ponieśliśmy porażkę. Każdy punkt jest dla mnie cenny. Oczywiście, odczuwalny jest mały niedosyt, bo zawsze chcemy zgarniać pełną pulę, ale trzeba cieszyć się z każdego punktu i umieć sobie wszystko wytłumaczyć, traktować każde spotkanie jako kolejną lekcję – powiedział trener Tomasz Kowalski.
Trener BBTS-u Bielsko-Biała na początku meczu z BAS-em Białystok dał szansę gry zmiennikom. Swoją szanse wykorzystał beniaminek, który pewnie wszedł w mecz i wygrał inauguracyjną partię do 19. W kolejnych szkoleniowiec gospodarzy postawił na bardziej doświadczonych zawodników, którzy poprowadzili zespół do kolejnego z rzędu zwycięstwa w lidze. Nagroda MVP powędrowała do rozgrywającego Jarosława Macionczyka. – Wykorzystaliśmy od razu swoje szanse w pierwszym secie, przez co wynik był spokojny i na naszą korzyść. Później wiadomo – zmiana rozgrywającego i od razu bardziej rozstrzelił nasz blok, a gra wyglądała lepiej. Jeśli chodzi o nas to zgaśliśmy na zagrywce, nie ryzykowaliśmy jak w pierwszym secie – podsumował Jan Lesiuk.
Faworytowi starał się postawić również MCKiS Jaworzno, jednak podobnie jak w Bielsku-Białej zakończyło się to wynikiem 3:1 dla wyżej notowanej drużyny. Po pierwszym, wyraźne wygranym przez BKS Visłę Bydgoszcz secie w kolejnych walka toczyła się do końca. Trzecią partię outsider z Jaworzna przechylił nawet na swoją korzyść, ale nie zdołał urwać punktu bydgoszczanom. W szeregach BKS-u prym wiódł Jan Galabov i to on odebrał statuetkę MVP. Przyjmujący zdobył 23 punkty a jego skuteczność w ataku wyniosła 49%. Dwucyfrową zdobycz na swoim koncie zapisał również Evgenii Karpińskii (14). Po drugiej stronie siatki najczęściej punktowali Wojciech Szwed (14), Krzysztof Gulak (12), Maciej Polański i Jan Siemiątkowski (obaj po 11).
W czterech setach rozstrzygnął się także mecz pomiędzy Krispolem Września a Polskim Cukrem Avią Świdnik. W meczu nie brakowało błędów. Gospodarze często nie wykorzystywała swoich szans, mimo prowadzenia przegrała pierwszego seta. Walka pojawiła się również w trzeciej odsłonie, w której przyjezdni mieli piłki setowe, ale Krispol nie tylko je obronił, ale również przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Druga i czwarta odsłona nie miały większej historii, bowiem zostały zdominowane przez Avię. Zdobycie trzech punktów sprawiło, że świdniczanie umocnili się na ósmym miejscu, powiększając dystans do Olimpii do 5 oczek. Najwięcej punktów dla Avii zdobył Mateusz Rećko (20). Statuetka MVP powędrowała jednak do Łukasza Swodczyka. Środkowy zdobył 15 punktów, z czego 4 blokiem, 2 zagrywką, a pozostałe 9 atakiem przy 90% skuteczności.
KPS Siedlce we własnej hali bez straty seta pokonał Lechię Tomaszów Mazowiecki. Dzięki kompletowi punktów siedlczanie awansowali na 6. miejsce w tabeli. Chociaż wyniki poszczególnych setów decydowały się w końcówkach, to podopieczni trenera Grabdy rozstrzygali je na swoją korzyść. MVP powędrowało do rozgrywającego Szymona Berezy. – Generalnie siedlczanie dobrze grają blokiem. Byliśmy na to przygotowani. Źle weszliśmy w mecz, bo zaczęliśmy go od 5:10. Ewidentnie do poprawy jest nasza gra na początku setów. Potrzebna jest nam konsekwencja w grze. Myślę, że jesteśmy w stanie na pewno grać dużo lepiej i na wyższym miejscu skończyć sezon – stwierdził Bartłomiej Janus.
Ciekawie zapowiadało się starcie sąsiadów w tabeli. Chociaż eWinner Gwardia Wrocław w Częstochowie wygrała 3:1, to od tamtej pory miała za sobą lepsze i gorsze spotkania. Podopieczni trenera Lebiody natomiast ostatnio są na fali i po 16. kolejce awansowali na 4. miejsce. W hali Orbita prym wiedli jednak gospodarze. W pierwszych dwóch setach przyjezdni byli tylko tłem dla rywali. Częstochowianie do głosu doszli dopiero w trzeciej partii, ale w końcówce ponownie inicjatywę przejęli gospodarze i wygrali cały mecz 3:0. Najlepszym zawodnikiem wybrano Mateusza Frąca. Dzięki kompletowi punktów wrocławianie wrócili na 4. miejsce. – Czułem się bardzo dobrze na boisku i nawet przez sekundę nie myślałem, czy Norwid wygra seta bądź mecz. Byliśmy pewni siebie i bardzo chcieliśmy się zrehabilitować za niedawną porażkę w Krakowie. Liczyły się tylko trzy punkty i cieszę się, że tak się stało. Kolejne 3:0 u nas. Mecze w Hali Orbita to nasze święto, które prawie zawsze fajnie kończymy, bo trzema punktami – mówił Mateusz Siwicki.
Zobacz również:
Wyniki i tabela I ligi mężczyzn
źródło: inf. własna