– Cały sezon graliśmy, poza małymi wpadkami, równo. W fazie zasadniczej zajęliśmy drugie miejsce za naszym finałowym rywalem. W mojej opinii w poprzednim sezonie mogliśmy zdobyć medal. Mieliśmy mocny zespół, ale pandemia koronawirusa przeszkodziła w dokończeniu rozgrywek – powiedział drugi trener Jastrzębskiego Węgla.
W środę rozpoczęła się rywalizacja w finale play off PlusLigi i w pierwszym meczu Jastrzębski Węgiel pokonał w Kędzierzynie-Koźlu Grupę Azoty Zaksę 3:1 i w rywalizacji do dwóch zwycięstw objął prowadzenie 1-0. – Przypomnę, że gramy z finalistą Ligi Mistrzów, być może najlepszym zespołem klubowym Europy – podkreślił Leszek Dejewski. – Stoimy przed historyczną szansą zdobycia po siedemnastu latach tytułu mistrza Polski. Chcemy zdobyć złoto nie tylko dla siebie, ale też dla naszych kibiców, sponsorów, całego naszego środowiska.
Drugie spotkanie finału rozegrane zostanie w niedzielę (początek 17.30), gospodarzem będzie Jastrzębski Węgiel. – Rywale przyjadą do nas bardzo zmotywowani. Oni wygrali z nami w Pucharze Polski i zdobyli to trofeum. Do wczorajszej porażki podejdą jako wypadku przy pracy. My cieszymy się bardzo ze zwycięstwa, ale mamy świadomość, że wykonaliśmy w drodze do złotego medalu dopiero połowę pracy, no może 50 plus jeden. Rewanż odbędzie się u nas.
Leszek Dejewski nazwał finałowego rywala „monolitem, który trudno naruszyć.” – Ale jeżeli go się naruszy, to można z Zaksą powalczyć.”
źródło: plusliga.pl