– Szkoda, że zdołaliśmy wygrać tylko jedną partię. Niemniej jednak gratuluję moim chłopakom, bo nie położyliśmy się przed rywalem. Walczyliśmy cały czas, przegrywając nawet większą ilością punktów – mówił po przegranym meczu z MKS-em Będzin 1:3 w rozmowie ze Strefą Siatkówki Krzysztof Andrzejewski, trener REA BAS-u Białystok.
TYLKO DOBRE WRAŻENIE
W dziesiątej serii gier TAURON 1.Ligi BAS Białystok mierzył się na wyjeździe w Będzinie, z miejscowym MKS-em. Ekipa z Podlasia przyjechała do Zagłębia Dąbrowskiego w roli czarnego konia. Białostoczanie finalnie przegrali mecz za trzy punkty, ale urwali seta jednemu z głównych kandydatów do mistrzostwa TAURON 1.Ligi.
– Powiedziałem chłopakom zaraz po przegranej, że niestety wystarczyło nam w tym spotkaniu umiejętności oraz formy jedynie na sprawienie dobrego wrażenia. Pozostajemy cierpliwi. Będziemy szukać zwycięstw z tak wyżej notowanymi rywalami później. Byliśmy pełni wiary, że uda nam się w Będzinie coś urwać. Wiadomo, że MKS to zespół złożony z zawodników bardzo dobrych jak na warunki I-ligowe. Myślę, że jest to główny kandydat do wygrania tej ligi. My jesteśmy cały czas swego rodzaju kopciuszkiem. W zeszłym sezonie się utrzymaliśmy, a w tym mamy trochę większe aspiracje. Znamy jednak swoje miejsce w szeregu, walczymy i szarpiemy, tym razem wystarczyło tylko na seta i dobre wrażenie. Nie będziemy się jednak załamywać. Pracujemy dalej – powiedział w rozmowie ze Strefą Siatkówki po przegranym meczu z MKS-em Będzin 1:3 Krzysztof Andrzejewski, trener REA BAS-u Białystok.
SERIA I ZMIANA DAŁY EFEKT
W trzeciej partii meczu będzinianie prowadzili 16:11 i mieli absolutnie wszystko po swojej stronie, by zamknąć spotkanie w trzech setach. Finalnie seria pięciu dobrych zagrywek Jędrzeja Gossa sprawiła, że na prowadzeniu znalazł się BAS, który przedłużył jeszcze spotkanie.
– Seria dobrych zagrywek Jędrzeja Gossa oraz zmiana na pozycji rozgrywającego odwróciły tego seta. Szkoda, że zdołaliśmy wygrać tylko jedną partię. Niemniej jednak gratuluję moim chłopakom, bo nie położyliśmy się przed rywalem. Walczyliśmy cały czas, przegrywając nawet większą ilością punktów. Nieustannie wymagam tego od drużyny. Każda następna akcja jest nowym rozdziałem. Cieszmy się z dobrych powtórzeń. Czasami jest ich tyle, że wystarczy na zdobycie punktu bądź punktów. W tym spotkaniu było ich całkiem sporo – zauważył.
TEGO WYMAGA TRENER
Bez wątpienia wiele w kontekście białostockiego BAS-u mówi się o kolektywie i atmosferze. Trzon zespołu nie zmienił się od momentu awansu do I ligi. Drużyna zdecydowanie stanowi jedność nie tylko na boisku, ale również i poza nim. Sam trener podkreśla, że dobra atmosfera to jeden z jego wymogów.
– Mamy zespół, który jest ze sobą dłuższy czas, zwłaszcza jego trzon. Myślę, że chłopcy tworzą dobry klimat i widać to na boisko. To pomaga na boisku. Atmosfera nie tworzy się sama. Trzeba o nią dbać i ciężko pracować, żeby była dobra. Pracuję trzeci rok, ale zawsze staram się, żeby atmosfera była dobra. Cieszę się, że to widać – powiedział szkoleniowiec BAS-u.
ROZWÓJ BIAŁOSTOCKIEJ SIATKÓWKI
W ostatnich latach trudno również nie dostrzec rozwoju białostockiej siatkówki, zarówno męskiej, jak i żeńskiej. BAS awansował dwa sezony temu na zaplecze siatkarskiej ekstraklasy, a w minionym się utrzymał. Tym razem aspiracje sięgają jeszcze wyżej. Z kolei żeńska sekcja w ubiegłych rozgrywkach zajęła 4. miejsce, co niewątpliwie można uznać za sukces, gdyby wziąć pod uwagę, że w zmaganiach 2021/2022 siatkarki BAS-u walczyły jeszcze o utrzymanie.
– Czołówka to może za duże słowo, ale dziewczyny w zeszłym roku pokazały, że idą do przodu. Przeprowadzone transfery pozwoliły na miejsce w pierwszej czwórce. Trzymamy kciuki za ten sezon. Natomiast my po awansie z II ligi i utrzymaniu się na zapleczu ekstraklasy mamy aspiracje, żeby znaleźć się w fazie play-off. To jest nasz główny cel na te rozgrywki – zakończył Krzysztof Andrzejewski.
źródło: inf. własna