– Poczuliśmy, że w tym zestawieniu całkiem fajnie funkcjonujemy. Zakładamy, że jako zespół możemy wskoczyć jeszcze na wyższy poziom i być jeszcze groźniejsi dla rywali. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale gdybyśmy utrzymywali ten poziom, to jeszcze możemy powalczyć – powiedział po zwycięstwie ze Ślepskiem przyjmujący Enei Czarnych Radom, Konrad Formela.
Zimny prysznic dla Ślepska
Wygraną ze Ślepskiem Suwałki pokazaliście, że jest w was wciąż nadzieja, że opuścicie ostatnie miejsce w tabeli?
Konrad Formela: – Dużą rolę w tym zwycięstwie odegrał Bartek Gomułka, którego styl grania świetnie wpasował się w naszą grę, ponieważ gra szybszą piłkę. Dzięki temu rywal ma trudniej, aby go powstrzymać, ale jednocześnie odciąża pozostałych chłopaków na środku siatki czy na skrzydłach. Przy takiej szybkości piłki zespół przeciwny musi wybierać w ciemno, gdzie się przesuwać i nie może aż tak dokładnie czytać gry. To nam bardzo pomogło.
Czyli zaskoczyliście rywali takim ustawieniem?
– Jestem przekonany, że Ślepsk nie był przygotowany, że wyjdziemy w takiej konfiguracji. To był pierwszy mecz Bartka, w którym wyszedł w podstawowym składzie, więc wątpię, że był taktycznie przygotowany pod samego Bartka i pod to jak będzie prowadzona gra z nim na boisku. Do tego dołączył Rafał Buszek, który bardzo pomógł nam ustabilizować przyjęcie. Dzięki temu Vuk miał całkiem przyjemne życie podczas tego meczu i mógł prowadzić grę tak jak sobie wymyślił.
W oczy rzucała się też mała liczba błędów własnych. Było ich zdecydowanie mniej niż po stronie rywali. To chyba też był ważny element zwycięstwa?
– Pamiętam, że w przyjęciu popełniliśmy 2 błędy, w tym 1 był przypadkowy, bo piłka przewinęła się po siatce. Jeśli chodzi o pozostałe elementy, to ciężko mi powiedzieć, bo nie pamiętam liczb.
Nie rezygnują z walki o utrzymanie
Ta wygrana pchnie was do przodu i świadczy o tym, że rywale nie mogą was lekceważyć?
– Mamy jeszcze przed sobą dużo grania. Na mecz ze Ślepskiem wyszliśmy w innej konfiguracji i poczuliśmy, że w tym zestawieniu całkiem fajnie funkcjonujemy. Zakładamy, że jako zespół możemy wskoczyć jeszcze na wyższy poziom i być jeszcze groźniejsi dla rywali. Wiadomo, że jest to tylko jeden mecz, a jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale gdybyśmy utrzymywali ten poziom, to jeszcze możemy powalczyć. Przed nami teraz ciężkie mecze. Nawet jeśli w nich nie uzyskamy korzystnego rezultatu, a będziemy dalej się zgrywać, kontynuować swoją dobrą grę i pokazywać swoje najlepsze umiejętności, to kiedy zaczniemy grać z teoretycznie słabszymi rywalami, to możemy punktować i kto wie, co wydarzy się po ostatniej kolejce.
Dużo zmieniło się po przyjściu nowego trenera?
– Jest to inna szkoła niż ta preferowana przez trenera Woickiego. Waldo Kantor bardziej emanuje stoickim spokojem i daje zawodnikom wolną rękę. Nie bombarduje ich informacjami i wieloma wskazówkami. Robi to sporadycznie, a siatkarze mają czystą głowę. Jeśli zawodnik wie, co ma robić i odczuwa, że robi to dobrze, to całkiem fajnie się gra. W wielu aspektach w trakcie meczu mamy wolną rękę, a trener Kantor pozwala na sporo zawodnikom. To jest największa różnica.
Wspomniał pan o tym, że czekają was trudne spotkania. Przed wami starcie z Wartą Zawiercie. Ona jest na fali, więc pewnie musicie zagrać na 110% swoich umiejętności, aby sprawić niespodziankę?
– W PlusLidze nie ma słabych zespołów. Jesteśmy wskazywani jako underdog, ale jeśli każdy z nas zagra na maksimum swoich możliwości, to może uda nam się osiągnąć fajny rezultat. Jesteśmy jednak świadomi tego, że zespół z Zawiercia to nawet nie europejska, ale światowa czołówka w rozgrywkach klubowych. Nie ma w nim dziury na żadnej pozycji. Jest to kompletna drużyna w każdym aspekcie siatkarskiego rzemiosła, więc łatwo o punkty nie będzie.
Zobacz również
Rozgrywający rozstał się z Czarnymi Radom
źródło: inf. własna
