– Kiedy myślę o sezonie kadrowym, pojawiają się smutek i złość. Nie będę na liście powołanych – mówi w wywiadzie dla TVP Sport Klaudia Alagierska-Szczepaniak, środkowa reprezentacji Polski siatkarek i ŁKS Łódź, która w lutym podczas meczu Ligi Mistrzyń zerwała więzadło krzyżowe w kolanie.
Co poczułaś w czasie meczu w Lidze Mistrzyń, w którym przydarzyła ci się kontuzja?
Klaudia Alagierska-Szczepaniak: – Staram się to wyprzeć z głowy (śmiech). Niestety, dokładnie wszystko pamiętam. Już wtedy, kiedy byłam w górze i następowała faza lądowania, pomyślałam, że coś jest nie tak, czegoś nie skoordynowałam. Za bardzo wybiłam się do przodu. To spowodowało, że wylądowałam na stopie Edy Erdem. I wtedy poczułam, że stało się najgorsze… Był to spory pech. Gdybym nie napotkała na przeszkodę przy lądowaniu, myślę, że jakoś bym to skoordynowała. Tyle lat trenuję, więc potrafię kontrolować ciało i uchronić je przed kontuzją. Kiedy upadłam, wiedziałam, co to oznacza. Sama się zdiagnozowałam na podstawie wcześniejszego urazu, który wydarzył się kilka lat wcześniej.
Czym wypełniasz swoje dni?
– Pierwsze dwa miesiące minęły mi błyskawicznie. Terminarz rehabilitacyjny mam wypełniony na maksa. Wstaję na 8:00 na rehabilitację połączoną z delikatną aktywacją całego ciała. Później wykonują komplet ćwiczeń, a następnie przechodzę regenerację, chłodzenie, elektrody stymulujące, wchodzę do zimnej i ciepłej wody, by wyciszyć ciało po ćwiczeniach. To zajmuje mi cztery godziny rano. Później wracam do hotelu. Jem obiad, czytam książki i mam chwilę dla siebie, by następnie o 16:00 przejść ponownie przez stymulację, aktywację, ćwiczenia oraz regenerację. To kolejne cztery godziny. Około 20:00 wracam zmęczona do pokoju.
Stęskniłaś się za Łodzią?
– Jasne! Mimo urazu jeżdżę za dziewczynami, wspieram je, kibicuję na każdym meczu. Czasami specjalnie wykonuję większą sesję treningową, by później móc dołączyć do zespołu w hali. To też pomaga, bo wiem, że niekiedy kolano potrzebuje chwili oddechu. Mam doświadczenie z poprzedniej kontuzji i zdaję sobie sprawę z tego, że powinnam słuchać organizmu i nie robić niczego na siłę, Jestem więc w ciągłym kontakcie z dziewczynami, wspieram je i wiem, że mistrzostwo dla ŁKS jest w zasięgu ręki.
Duży towarzyszy ci smutek, że nie będziesz uczestniczyć w zgrupowaniach i walce o Paryż?
– Kiedy myślę o sezonie kadrowym, pojawiają się smutek i złość. Nie będę na liście powołanych, a włożyłam w to wiele pracy. Boli mnie to, bo w tamtym roku stworzyłyśmy fajną ekipę, zrobiłyśmy duży postęp jako drużyna i wiele pracowaliśmy nad atmosferą. Nowy trener też dużo wniósł do kadry. Przykro mi było w tamtym roku wyjeżdżać, a teraz wiem, że będzie jeszcze gorzej, bo to fantastyczna drużyna. Będę mocno dopingować i trzymać kciuki za dziewczyny.
Cały wywiad Sary Kalisz z Klaudią Alagierską-Szczepaniak dostępny jest w serwisie sport.tvp.pl
źródło: sport.tvp.pl