Siatkarze PGE Skry Bełchatów w piątej kolejce PlusLigi musieli uznać wyższość Asseco Resovii Rzeszów. Starcie obu ekip tradycyjnie było bardzo ciekawe i długie – zakończyło się dopiero po pięciosetowej walce. – W jednym ustawieniu nas Resovia dopadła i złamała i wygrała mecz – podsumował środkowy bełchatowskiej drużyny Karol Kłos.
Środkowi gospodarzy mieli spory udział w grze swojej drużyny, a wyniki punktowe zarówno Karola Kłosa, jak i Mateusza Bieńka były wyższe niż zazwyczaj. Ten pierwszy zdobył w sobotnim meczu 15 punktów, ten drugi 16.
Bełchatowianie w pierwszych akcjach seta decydującego delikatnie prowadzili, ale rywale od razu po zmianie stron boiska, przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę i końcówkę tie-breaka wygrali wyraźnie.
– Szkoda tego piątego seta, bo fajnie układał się powoli, gdy przechodziliśmy ma drugą stronę, ale w jednym ustawieniu nas Resovia dopadła i złamała i wygrała mecz. Rzeszowianie wtedy szanowali zagrywkę, a Kozamernik jeszcze kilka razy dobrze trafił i było już po wszystkim. Zabrakło niewiele. To było bardzo fajne granie – stwierdził po meczu Karol Kłos. – Mecze z Resovią to zawsze duże emocje i duża walka. Smutno jest teraz, bo przegraliśmy. Prowadziliśmy 2:1 i można było to wygrać nawet za trzy punkty – dodał Lukas Vasina, który do dorobku drużyny dołożył 14 punktów.
Bełchatowski zespół po pięciu rozegranych meczach ma na koncie trzy zwycięstwa i dwie porażki. Ostatnia przegrana z Resovią nie podłamuje PGE Skry, która już myśli o kolejnych starciach, w których celem jest wygrana. – Jesteśmy od początku, od meczu z Wartą Zawiercie – choć smutno porażką zaczynać ligę – dobrze nastawieni. Myślę, że tutaj też trener nastawia nas dobrze. Mamy być drużyną, która walczy w każdym meczu, nieważne czy się układa czy się nie układa, czy jest dobry dzień czy zły dzień – zdradził Karol Kłos.
źródło: inf. prasowa, inf. własna