Siatkarze Asseco Resovii Rzeszów nie będą miło wspominać spotkania z Itasem Trentino. Przegrali 0:3, a szanse zaprzepaścili głównie w drugim secie, w którym mieli prowadzenie. – Szkoda tej drugiej partii, bo w pewnym momencie się naprawdę fajnie nakręciliśmy. Itas to jednak bardzo dobry zespół, atakują wysoko, przyjmują, bronią. Dali nam kawał lekcji siatkówki – powiedział po porażce środkowy rzeszowian, Karol Kłos.
WALKA TYLKO W DRUGIEJ PARTII
Asseco Resovia źle zaczęła bardzo ważne spotkanie z Itasem Trentino. Goście z Włoch odskoczyli w premierowej odsłonie i pewnie ją wygrali. W drugiej to jednak gospodarze mieli inicjatywę. Nie potrafili jej jednak wykorzystać i po błędach własnych przegrali po walce na przewagi. To mocno podcięło Resovii skrzydła. – Na pewno trzeciego seta zaczęliśmy bardzo źle, bo od 1:5. Taki zespół jak Trentino takiej przewagi nie wypuszcza. Szkoda tej drugiej partii, bo w pewnym momencie się naprawdę fajnie nakręciliśmy. Itas to jednak bardzo dobry zespół, atakują wysoko, przyjmują, bronią. Dali nam kawał lekcji siatkówki – ocenił spotkanie 3. kolejki Ligi Mistrzów Karol Kłos.
SZKODA STRACONEJ SZANSY
Najbardziej rzeszowian może boleć drugi set. – Była szansa. Każdy wygrany set z nimi wygrany, to coś cennego. Może gdyby ta druga partia potoczyła się inaczej, to mecz by się otworzył. Łatwo teraz po tym spotkaniu gdybać. Jedynie może być nam szkoda tej drugiej odsłony, bo w pozostałych Włosi postawili nam tak trudne warunki, że nie mogliśmy nic zrobić – podsumował dobitnie środkowy ekipy ze stolicy Podkarpacia.
Jego zespół spadł na trzecie miejsce w tabeli grupy B Ligi Mistrzów. Podopiecznych Giampaolo Medeiego wyprzedziło Tours VB. To właśnie z francuską ekipą rzeszowianie przegrali w 1. kolejce. Porażka z Trentino mogła być wkalkulowana. – Nie tym meczem sobie skomplikowaliśmy sytuację w Lidze Mistrzów. Będzie trudno, ale dopóki jest szansa, to będziemy robić, co w naszej mocy. Walczyć też w PlusLidze, bo to jest dla nas superważne – podkreślił Kłos.
KŁOPOTY
W starciu z włoską drużyna Resovia musiała radzić sobie między innymi bez Toreya DeFalco, który zmaga się z urazem. Do gry w pełnym wymiarze nie był również gotowy Jakub Kochanowski. Również w PlusLidze rzeszowianie w ostatnim meczu nie mieli pełnego składu i z ostatnimi w tabeli Czarnymi Radom triumfowali dopiero w tie-breaku. – Nie czujemy się w dołku. Na razie w PlusLidze się trzymamy, zbieramy punkty. Oczywiście, w Radomiu chcieliśmy zagrać lepiej, ale najważniejsze, że wygraliśmy tam. Ciśniemy na dwóch frontach. Trochę się posypaliśmy zdrowotnie, co nie pomaga nam w treningu, którego z resztą i tak jest bardzo mało – podsumował środkowy Resovii.
Do tego mecz w Radomiu podopieczni trenera Medeiego grali w poniedziałek, w już w środę czekało ich starcie z Itasem Trentino. – Niecałe 48 godzin temu graliśmy z Czarnymi Radom. To jest śmieszne, że gramy co dwa dni, że ten terminarz był tak ułożony, szczególnie przed tak ważnym meczem naszym w Lidze Mistrzów. Taka jest nasza praca, trzeba to zaakceptować. Wyszliśmy na boisko, daliśmy z siebie, co mogliśmy, ale to po prostu nie wystarczyło na przeciwnika – podsumował Karol Kłos. Teraz Resovia będzie miała dłuższa przerwę pomiędzy spotkaniami. Dopiero w poniedziałek czeka ich starcie kolejnej rundy PlusLigi, w którym zmierzą się z Barkomem Każany Lwów.
źródło: inf. własna