Siatkarze PGE Skry Bełchatów z każdym kolejnym meczem coraz bardziej oddalają się od gry w play-off. Podopieczni Andrei Gardiniego przegrali w niedzielę z Cuprum Lubin 2:3. – To jest nasza największa bolączka, że nie potrafimy utrzymać koncentracji do samego końca i wygląda to tak, jak w niedzielnym meczu. Idealny przykład tego, jak my gramy w tym sezonie – mówił po meczu rozczarowany Karol Kłos.
Wszystko wskazywało, że PGE Skra wreszcie odniesie zwycięstwo, ale nie wykorzystała ogromnej szansy. – Wszystko szło ku temu, abyśmy wygrali ten mecz 3:0, ale po raz kolejny nie dowieźliśmy korzystnego wyniku do końca i przegraliśmy 2:3. To jest nasza największa bolączka, że nie potrafimy utrzymać koncentracji do samego końca i wygląda to tak, jak w niedzielnym meczu. To idealny przykład, jak my gramy w tym sezonie – powiedział rozczarowany wynikiem Karol Kłos. Doświadczony środkowy nie ukrywa, że z każdą porażką presja jest coraz bardziej odczuwalna. –Nie trzeba być Albertem Einsteinem, że w sytuacji, gdy się przegrywa tyle meczów pod rząd, to w końcówkach odczuwa się dużo większą presję. My jej nie wytrzymujemy i przegrywamy kolejne sety, a co za tym idzie, także i mecze. Najistotniejsze jest to, że my najprostszych rzeczy nie nie robimy dobrze. Jak mamy szansę dobić przeciwnika, to podajemy im rękę – dodał zawodnik PGE Skry.
Trener Andrea Gardini. zwrócił uwagę na liczne błędy swoich podopiecznych. – Zaczęliśmy to spotkanie z dużą energią, potem jak to już było w ostatnich meczach kiedy jestem tutaj, straciliśmy koncentrację. Zaczęliśmy popełniać dziwne błędy i dużo punktów rywal dostawał od nas w prezencie. To nie jest łatwa sytuacja, bo rywal oczywiście wyprowadza swoje dobre akcje, ale też i sporo punktów dostaje od nas i wszystko się komplikuje. W każdym z przegranych setów w kluczowym momencie traciliśmy swoją szansę na zwycięstwo, a tak się meczu nie wygra – powiedział szkoleniowiec. – Oczywiście cały czas staramy się wykonywać ogromną pracę na treningach. Najbardziej skomplikowane jest tutaj zbudowanie pewności siebie u zawodników – dodał.
Słaba postawa Skry ma na pewno negatywny wpływ na frekwencję na trybunach. – Jak zawsze, kiedy jeszcze byłem tutaj w Bełchatowie z zespołami z Jastrzębia-Zdroju czy Kędzierzyna-Koźla pamiętam pełne hale, wspierających kibiców. Teraz też wciąż są osoby, które są z nami cały czas, aby jednak ludzie wrócili oglądać nasze mecze musimy po prostu zacząć grać lepszą siatkówkę – zakończył Andrea Gardini.
źródło: inf. własna, PGE Skra Bełchatów - informacja prasowa