Za kędzierzyńską drużyną pierwszy mecz w tegorocznej Lidze Mistrzów. Ekipa Tuomasa Sammelvuo pokonała w nim Olympiakos Pireus. Grecy zdołali ZAKSIE urwać seta. – To bardzo doświadczona drużyna, która nie oddała nam choćby pojedynczego punktu jakimś głupim błędem. Każdy punkt trzeba było sobie wywalczyć, wyszarpać i mocno na niego zapracować – przyznał po spotkaniu Aleksander Śliwka.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle rozpoczęła marsz ku obronie kolejnego tytułu Ligi Mistrzów. Na inaugurację rozgrywek pokonała u siebie Olympiakos Pireus. Gościom z Grecji udało się wygrać partię premierową, ale w kolejnych już kędzierzynianie, nawet mimo delikatnych problemów i zadziorności rywali, zdołali triumfować.
Grecy pokazali pazur
W pierwszej partii przyjezdni byli skuteczniejsi tylko delikatnie, a na wynik seta miały wpływ głównie błędy własne kędzierzynian. Od początku też we znaki dawał im się Tonček Stern oraz Mitar Djurić na siatce.
– Wiedzieliśmy, kto będzie po drugiej stronie siatki – bardzo doświadczona drużyna, która nie oddała nam choćby pojedynczego punktu jakimś głupim błędem. Każdy punkt trzeba było sobie wywalczyć, wyszarpać i mocno na niego zapracować. Dlatego też ten mecz był trudny – stwierdził Aleksander Śliwka.
Miejscowi nie tylko pokonali rywali, ale przezwyciężyli też swoje trudności.- Mieliśmy też swoje problemy, robiliśmy trochę więcej błędów własnych niż zwykle i przez to mecz mocno się wyrównał. W wielu momentach nasza gra falowała, ale po raz kolejny najważniejsze jest to, że mamy trzy punkty. Na początek Ligi Mistrzów po takim meczu u siebie to są dla nas bardzo ważne punkty, które pomogą nam w ewentualnym wyjściu z grupy – dodał kapitan ZAKSY.
Emocji nie brakowało
Trzeci i czwarty set to niesamowita walka na przewagi i ogromne nerwy i emocje. Opanowali je perfekcyjnie gospodarze i triumfowali w tych niezwykle trudnych momentach.
– Olympiakos to drużyna, w której grają zawodnicy od lat grający w miejscowej ekstraklasie i reprezentacji kraju. To drużyna, z którą trzeba walczyć od pierwszego do ostatniego punktu. Wiedzą, jak to robić i pokazali to w tym meczu. To drużyna, która nie odpuszcza do końca. Ja wiem, że kibice pewnie doceniają te wielkie emocje w końcówkach, ale to my powinniśmy wcześniej wykorzystać nasze szanse, by do nich nie dopuścić – ocenił środkowy, David Smith.
W kolejnym starciu Ligi Mistrzów ekipa z Kędzierzyna-Koźla nie będzie mieć ponownie łatwej przeprawy. Po drugiej stronie stanie Ziraat Bank Ankara.
źródło: inf. własna, ZAKSA TV