Reprezentacja Polski siatkarzy zrobiła coś niesamowitego. Biało-czerwoni zagrają w finale igrzysk olimpijskich. Droga do awansu nie była prosta. Udało się dopiero po ciężkiej walce z USA i pomimo przeciwności losu. – Naprawdę nigdy nie należy się poddawać. Należy próbować dalej i nie bać się tego, że po raz kolejny poniesie się porażkę. Dzisiaj zrobiliśmy nieprawdopodobną rzecz – powiedział atakujący Bartosz Kurek w rozmowie z Eurosport.
Biało-czerwoni w finale
Polscy siatkarze nie mieli łatwego zadania w półfinale igrzysk olimpijskich. W ¼ imprezy trafili na Amerykanów, którzy nie zamierzali tanio sprzedać skóry. Ostatecznie jednak to Polacy odwrócili losy meczu i sięgnęli po zwycięstwo w tie-breaku. Wygrana dała Polakom awans do finału igrzysk olimpijskich. – Naprawdę nigdy nie należy się poddawać. Szczególnie, jak coś nie idzie po twojej myśli, czy to na boisku, czy w życiu. Należy próbować dalej i nie bać się tego, że po raz kolejny poniesie się porażkę – powiedział Bartosz Kurek, atakujący polskiej kadry w pomeczowym wywiadzie. – Dzisiaj zrobiliśmy nieprawdopodobną rzecz. To co się wydarzyło w czwartym secie, to było niemożliwe. Zupełnie jakbyśmy zdecydowali, że dzisiaj nie przegramy i tak się wydarzyło – dodał siatkarz.
Walka do końca
Zupełnie tak, jak wszyscy mogli przewidzieć, spotkanie było niesamowicie zacięte, pełne emocji i zwrotów akcji. Z największymi problemami polska kadra mierzyła się w trzeciej partii. To właśnie w niej dużą przewagę zdobyli siatkarze z USA, a po naszej stronie boiska ewidentnie nastąpił spadek formy. Dodatkowo przy stanie 12:9 dla USA, doszło do zderzenia dwóch polskich zawodników. W wyniku tego zdarzenia natychmiastowej pomocy medycznej potrzebował Paweł Zatorski. Po kilkuminutowej przerwie libero wrócił do gry, a mecz został kontynuowany. Jak się okazało później to nie był jedyny siatkarz, którego dopadł uraz. Mianowicie na początku czwartego seta poza grą znalazł się rozgrywający Marcin Janusz.
Nieudany trzeci set nie zniechęcił Polaków. W kolejnej partii podopieczni trenera Nikoli Grbicia ciężko pracowali, aby doprowadzić do wyrównania. Ostatecznie biało-czerwonym udało się przechylić szalę i doprowadzić do tie-breaka. – W czwartym secie, gdy byliśmy trochę pod wodą, jako grupa zdecydowaliśmy, że to nie będzie ten dzień, dzisiaj nie przegramy i nie zejdziemy z boiska pokonani. Nagle kilka długich akcji wygraliśmy, pare piłek wpadło Amerykanom i poleciała nasza zagrywka – wspomniał kapitan polskiej kadry. – Odwróciliśmy ten mecz – dodał.
Złoto na wyciągnięcie ręki
Przed reprezentacją Polski jeszcze jeden mecz, ten najważniejszy, o którym marzy każdy siatkarz – finał na igrzyskach olimpijskich. Odbędzie się on w sobotę, 10 sierpnia o godzinie 13. Przeciwnikiem biało-czerwonych będzie zwycięzca drugiego półfinału, czyli Francja lub Włochy. Nie zależnie od przeciwnika polscy siatkarze dadzą z siebie wszystko, żeby zwyciężyć. Już za sam udział w finale mają medal – srebro, jednak złoto jest tym, po co przyjechali do Paryża.
🎤 „Nigdy się nie poddawać. Szczególnie jak coś nie idzie po Twojej myśli”
Czego byście nie robili, zatrzymajcie się na te symboliczne 45 sekund i posłuchajcie słów Bartka. Podziękujecie sobie w przyszłości 🫡#TeamPL 🇵🇱 #gangłysego 🇵🇱 #MaxPL#HomeOfTheOlympics #Paris2024 pic.twitter.com/1sYFZcK60W
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) August 7, 2024
Zobacz również:
Wilfredo Leon znów zachwyca zagrywką! Niemalże wyrównał swój rekord
źródło: Eurosport, opr. własne