– Mam dużo doświadczenia z klubu, ale cieszę się, że wreszcie udało mi się zdobyć medal z kadrą. To moje pierwsze takie osiągnięcie w przeciwieństwie do części dziewczyn, które już rok temu doświadczyły tej przyjemności. Mam nadzieję, że to dobry prognostyk na przyszłość – powiedziała w rozmowie ze „Wprostem” środkowa reprezentacji Polski Kamila Witkowska po powrocie z turnieju finałowego Ligi Narodów.
Powtórzyć jeszcze trudniej
Polskie siatkarki po raz drugi z rzędu stanęły na trzecim stopniu podium Ligi Narodów. W meczu o brązowy medal podopieczne Stefano Lavariniego pokonały reprezentację Brazylii. – Powtórzenie wyniku jest trudniejszym zadaniem niż zdobycie go po raz pierwszy. Mam dużo doświadczenia z klubu, ale cieszę się, że wreszcie udało mi się zdobyć medal z kadrą. To moje pierwsze takie osiągnięcie w przeciwieństwie do części dziewczyn, które już rok temu doświadczyły tej przyjemności. Mam nadzieję, że to dobry prognostyk na przyszłość – mówiła Kamila Witkowska.
wyjątkowe zwycięstwo
Po drodze do sukcesu biało-czerwone pokonały m.in. po zaciętym boju faworyzowane Turczynki. Zrewanżowały im się tym samym za przegrany ćwierćfinał ubiegłorocznych mistrzostw Europy. – Chyba ta wygrana smakowała najbardziej, choć… rewanż na Brazylijkach nie był gorszy (śmiech) – przyznała środkowa polskiej kadry. – Turczynki zawsze pokazywały swoją dominację. To trudny przeciwnik, który znajduje się nad nami w rankingu FIVB, więc to zwycięstwo naprawdę sporo znaczyło. Dodatkowo nie dałyśmy się wciągnąć w żadne pozasportowe gry – dodała.
teraz igrzyska
Choć medal Ligi Narodów to już ogromny sukces, potwierdzający, że polskie siatkarki spisują się w tym sezonie znakomicie, one nie spoczywają na laurach. Teraz przed nimi najważniejszy turniej sezonu, czyli igrzyska olimpijskie w Paryżu. – Myślę, że wszystkie reprezentacje, które zagrają na igrzyskach, szykują się właśnie pod tę imprezę. Widzieliśmy różne cykle przygotowań. Jedni nie przyjechali nie pierwszy turniej VNL podstawowym składem. Inni ciągle rotowali, zarządzając obciążeniem, a jeszcze inni grali głównie pierwszym składem. Każdy szkoleniowiec chciał sprawdzić zespół pod kątem igrzysk. Myślę, że na realną ocenę sezonu przyjdzie czas dopiero po najważniejszym turnieju w Paryżu – przyznała. – Każdy ma z tyłu głowy to, co się będzie działo dalej. Każda z nas marzy o występie na igrzyskach. Od siebie mogę powiedzieć, że nie składam broni. Będę walczyć o ten cel, ale spodziewam się trudnej, ale sportowej rywalizacji. Na kogo trener postawi, to już jego decyzja – zakończyła Witkowska.
źródło: inf. własna, sport.wprost.pl