Kolejny turniej, kolejny medal. Kolejny złoty – tak polska kadra zakończyła mistrzostwa Europy. W tym sezonie to już drugi najcenniejszy krążek, który wywalczyła reprezentacja Polski. – Ciężko porównywać te medale. W Gdańsku też dobrze smakował, bo przed polską publicznością. Z drugiej strony w Rzymie wygraliśmy na terenie rywala, przy pełnej hali kibiców drużyny przeciwnej i w pewnym momencie fajnie było słyszeć tylko polskich kibiców – mówił po zwycięstwie Kamil Semeniuk.
Nie da się ukryć, że ten sezon na razie należy do reprezentacji Polski. Triumfowała w Lidze Narodów, teraz w Rzymie również stanęła na najwyższym stopniu podium, w finale pokonując gospodarzy mistrzostw Europy. – Ciężko porównywać te medale. W Gdańsku też dobrze smakował, bo przed polską publicznością. Z drugiej strony w Rzymie wygraliśmy na terenie rywala, przy pełnej hali kibiców drużyny przeciwnej i w pewnym momencie fajnie było słyszeć tylko polskich kibiców. Oba to były złota, na oba ciężko pracowaliśmy – przyznał po zwycięstwie w Rzymie Kamil Semeniuk.
DOMINATORZY
Wydaje się, że w tym sezonie nie ma mocnych na polską kadrę. Chociaż podopieczni Nikoli Grbicia mieli swoje słabsze momenty, to głównie na początku kadrowych rozgrywek. – Super, że jest to kolejny duży turniej z naszym udziałem, który wygrywamy. Cieszmy się, bo to naprawdę bardzo dobry czas dla naszej polskiej siatkówki – cieszył się przyjmujący.
W finale mistrzostw Europy biało-czerwoni praktycznie nie dali szans Italii. Tylko pierwsza połowa trzeciego seta była ze wskazaniem na Włochów. Nie trwało to jednak zbyt długo. – Myślę, że kurs na to, że wygramy w finale 3:0 był dość wysoki – śmiał się Kamil Semeniuk.
Jego drużyna zamknęła jednak finałowe starcie w trzech setach, a z bardzo dobrej strony pokazał się między innymi Wilfredo Leon czy Norbert Huber, którzy straszyli Włochów swoimi zagrywkami. – Były momenty, gdzie zaczęliśmy się trochę obawiać rywala, że zacznie grać lepiej. Początkowo im nie szło, od początku narzuciliśmy im swoje tempo, Norbert Huber w polu serwisowym pokazał im, że z nami łatwo nie będzie i oni będą musieli się naprawdę nieźle napocić, żeby się nam postawić. My konsekwentnie graliśmy swoją siatkówkę, były to kapitalne zawody każdego z naszych zawodników – chwalił całą drużynę Semeniuk.
WRÓCIŁ!
Przyjmujący reprezentacji Polski ma za sobą słaby sezon klubowy. Jego Sir Safety Perugia nie zawojowała ligi włoskiej, a z hali w Rzymie Semeniuk nie ma najlepszych wspomnień. – Moje pierwsze podejście do gry w tej hali nie było udane, razem z Wilfredo w Pucharze Włoch przegraliśmy, ale fajnie tu wrócić i zwyciężyć – przyznał siatkarz polskiego zespołu.
Jednocześnie biało-czerwoni mieli okazję do rewanżu za ubiegłoroczne mistrzostwa świata. W Katowicach to podopieczni Ferdinando de Giorgiego triumfowali 3:1. – To fajny rewanż za mistrzostwa świata z zeszłego sezonu, gdzie Włosi na naszym terenie zwyciężyli, a teraz my im się odwdzięczyliśmy, więc mamy jeden do jednego – mówił z uśmiechem Semeniuk.
Udało mu się odbudować po słabszym sezonie klubowym i w mistrzostwach świata kilka razy pokazał, czemu trener Grbić na niego uparcie stawiał. – Każdy medal smakuje super, nie ma znaczenia czy to była Liga Narodów czy teraz mistrzostwa Europy, złoto to złoto. Ja się cieszę, że moja gra wraca do normy, wiem, jak powinienem grać, czuję się super, oby tak do samego końca tego sezonu reprezentacyjnego – podsumował świeżo upieczony mistrz Europy. Przed złotymi medalistami europejskiego czempionatu jeszcze jedno wyzwanie. Pod koniec września rozpoczną walkę w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich.
źródło: inf. własna