– Wyszłyśmy z wyniku 0:2 na 3:2, jestem szczęśliwa i dumna z tego, że nasza ekipa pokazała charakter. Wszystkie zawodniczki dały z siebie wszystko, nawet te, które zazwyczaj nie gały dużo. Były na boisku dla drużyny, nie liczyły się indywidualności, a zespół. O to w tym wszystkim chodzi – powiedziała po triumfie w Pucharze Polski atakująca i kapitan Chemika Police, Jovana Brakocević-Canzian.
Siatkarki Chemika Police po raz dziesiąty w historii zdobyły Puchar Polski. W finałowym spotkaniu tegorocznych rozgrywek pokonały ŁKS Commercecon Łódź. To jednak rywalki lepiej rozpoczęły decydujące starcie i po dwóch setach były o krok od sięgnięcia po trofeum. Ostatecznie policzanki zdołały jednak wrócić do gry i pokonały Łódzkie Wiewióry po tie-breaku. – To była powtórka z rozrywki z meczu półfinałowego z Developresem Rzeszów. Ten sam schemat: dwa sety gramy bardzo dobrze, po czym mamy… zjazd i przegrywamy kolejne dwie partie – powiedziała po spotkaniu zawiedziona wynikiem libero łodzianek, Paulina Maj-Erwardt. – To jest dla nas jednak duża lekcja, jak na przyszłość wyjść z takiej sytuacji, bo nie może się to powtórzyć. Przykre, że musiało się to wydarzyć akurat w finale. Taki jest jednak sport i musimy się pogodzić z goryczą porażki – dodała
– Łodzianki zagrały naprawdę bardzo dobrze. Są silną drużyną, na każdej pozycji mają świetne zawodniczki. Nie był to łatwy mecz, stoczyłyśmy ciężki bój – przyznała z kolei atakująca Chemika Police, Jovana Brakocević-Canzian. – Wyszłyśmy z wyniku 0:2 na 3:2, jestem szczęśliwa i dumna z tego, że nasza ekipa pokazała charakter. Wszystkie zawodniczki dały z siebie wszystko, nawet te, które zazwyczaj nie gały dużo. Były na boisku dla drużyny, nie liczyły się indywidualności, a zespół. O to w tym wszystkim chodzi. Musimy być drużyną, jeśli chcemy zakończyć ten sezon sukcesem. Jestem szczęśliwa, bo pierwszy cel osiągnęłyśmy, puchar został zdobyty – kontynuowała.
To Serbka w trudnym momencie niedzielnego spotkania, gdy jej zespół przegrywał już 0:2, wzięła na siebie ciężar odpowiedzialności i mocną przemową poderwała koleżanki do walki. – Czułam, że jako liderka i jedna z najstarszych zawodniczek w zespole musiałam wstrząsnąć drużyną. Użyłam mocnych słów, ale przyniosło to efekt. Dobrze, że dziewczyny zareagowały w odpowiedni sposób, jak prawdziwe fighterki. W takich momentach trzeba pokazać charakter i to dzisiaj zrobiłyśmy – zakończyła zawodniczka, która wybrana została MVP finałowego meczu Pucharu Polski.
źródło: inf. własna, polsatsport.pl