Atakująca, Jordan Thompson odgrywa ważną rolę w drużynie ze Stanów Zjednoczonych. Podczas łódzkiego turnieju pokazała też żartobliwe oblicze, a w rozmowie ze Stefą Siatkówki opowiedziała między innymi o swojej przyjaźni z Magdaleną Stysiak i o tym, czy lubi koty.
Justyna Żółkiewska: Zwycięstwo jest najważniejsze, ale Korea postawiła wam jednak nieco trudniejsze warunki.
– Sądzę, że granie z zespołem takim jak Korea to zawsze jest wyzwanie. Podbijają w obronie praktycznie wszystko. Z drugiej strony to jednak trochę frustrujące. Musisz cały czas myśleć i pracować nad swoją pierwszą akcją, zmieniać rytm w ataku tak, żeby nie przyzwyczaiły się szybko do tego co robisz.
Czy Koreanki odrobinę was zaskoczyły? Podczas pierwszej części sezonu nie prezentowały się zbyt dobrze, a teraz pokazują naprawdę znakomitą postawę. Zwłaszcza w grze obronnej.
– Każda drużyna narodowa ciężko trenowała. Ja się cieszę z tego, że wszyscy pokazujemy coś innego niż na VNL, czy mistrzostwach kontynentów. Nie sądzę, że ich gra była dla nas zaskakująca. Obserwowałyśmy ich mecze przeciwko silnym drużynom. To otwarty turniej, a ja cieszę się, bo w ten sposób mogę stawiać sobie kolejne wyzwania.
Co było kluczem do tej wygranej?
– Musiałyśmy od początku do końca być cierpliwe. Grać swoje i nie dać wejść sobie na głowę.
Czwartek będzie dniem odpoczynku. Jak go wykorzystacie?
– Odpoczniemy, zregenerujemy siły. Niestety dzień będzie krótki, więc trzeba będzie zacząć się szybko przygotowywać do meczu z Włoszkami.
Następnym waszym rywalem są Włoszki. Zarówno ty, jak i kilka innych dziewczyn spędziło poprzedni sezon w Italii. Czy to w jakiś sposób wam pomoże?
– Pomocne będzie zdobyte doświadczenie i pewne „informacje ze środka”, bo ja i kilka innych dziewczyn wiemy o Włoszkach nieco więcej. Nie mogę się doczekać tego meczu.
Nadchodzące spotkania będą trudne. Będzie dla was jakiś kluczowy mecz, czy jednak po prostu skupiacie się na tym, żeby wygrać je wszystkie?
– Wszystkie trzy ostatnie mecze będą tymi najważniejszymi. Nie ma jakiegoś, na którym skupiamy się bardziej. Sądzę, że będziemy skupiać się na każdym kolejnym starciu. Nie chcemy patrzeć za daleko w przyszłość.
Podczas spotkania medialnego z polskimi siatkarkami ty i kilka innych amerykańskich siatkarek próbowałyście rozśmieszać Magdę Stysiak. Mówiła nam potem, że zaprzyjaźniłyście się i takie relacje są dla niej pomocne. Czy ty też tak czujesz?
– Takie relacje i przyjaźnie są pomocne. Zawsze super jest móc spotkać się i porozmawiać. Tego typu turnieje zawsze trwają długo i zawsze są stresujące. Zabierają nam dużo sił. Okazja do tego, żeby pożartować, wyjść gdzieś z przyjaciółkami i przewietrzyć głowę jest bezcenna.
Jak narodziła się wasza przyjaźń? Teoretycznie rywalizowałyście na jednej pozycji.
– Przyjaźnimy się i rywalizujemy. Magda jest świetną siatkarką a ja przyjechałam do Monzy i to ona bardzo pomogła mi się zaadaptować. To był mój pierwszy pełny sezon na pozycji atakującej we Włoszech, więc taka przyjaźń jest czymś naturalnym. Nie dziwię się, że się narodziła.
Czy trudno było przyzwyczaić się do życia w Italii?
– Przyzwyczajenie się do włoskiej kultury nie było trudne. Miałam koleżanki z kadry, które tam wcześniej grały. One uprzedziły mnie czego się spodziewać. Bardzo mi się podoba włoski styl życia, pogoda i tamta kultura.
Wolisz więc życie w Turcji? Zdecydowałaś się tam wrócić.
– Zarówno turecka, jak i włoska kultura mi się bardzo podoba. Są rzeczy w obu, które są fajne. Cieszę się z powrotu do Turcji. Mam nadzieję na dobry i równy sezon.
Lubisz koty? Przeczytałam ostatnio, że w Stambule to koty rządzą miastem?
– To prawda, że koty rządzą miastem. Sama nie mam kota, ale bardzo je lubię. Myślałam w tym sezonie o adoptowaniu jednego, więc zobaczymy jak ułoży się życie.
Zobacz również:
Aleksandra Szczygłowska: Musimy cały czas wierzyć
źródło: inf. własna