Reprezentacja Polski od zwycięstwa 3:1 rozpoczęła zmagania w mistrzostwach świata. Polki świetnie rozpoczęły spotkanie, ale potem miały swoje problemy. W trzecim secie goniły wynik, a ta sztuka im się udała. – Falowałyśmy, ale jestem mega dumna, że dziewczynom udało się wyciągnąć tę końcówkę trzeciej partii. Podwójna zmiana i wejście Moniki Fedusio zrobiło swoje. Brawa dla nich, bo to nie jest łatwe, wejść z kwadratu i odwrócić losy seta – mówiła w rozmowie z Polsatem Sport rozgrywająca polskiej kadry Joanna Wołosz.
Premierowa partia starcia z Chorwacją padła łupem Polek, potem jednak biało-czerwone oddały inicjatywę rywalkom, a w trzeciej odsłonie także nie było najlepiej. Udało im się jednak odwrócić losy tej partii i w czwartej przypieczętować arcyważny komplet punktów. – Mogę zrobić tylko „uff”. Ten pierwszy mecz to zawsze spora nerwówka i również teraz tej nerwówki nie zabrakło. Falowałyśmy, ale jestem mega dumna, że dziewczynom udało się wyciągnąć tę końcówkę trzeciej partii. Podwójna zmiana i wejście Moniki Fedusio zrobiło swoje. Brawa dla nich, bo to nie jest łatwe, wejść z kwadratu i odwrócić losy seta. Pokazałyśmy, że musimy liczyć na każdą z nas, jesteśmy takim zespołem, który potrzebuje wszystkich rąk i nóg gotowych do gry – oceniła Joanna Wołosz.
Rozgrywająca polskiej kadry nie miała najłatwiejszego zadania, bowiem statystycznie przyjęcie podopiecznych Stefano Lavariniego nie stało na najwyższym poziomie. – Nie powiem, że lubię biegać, ale w ataku dziewczyny naprawdę fajnie funkcjonowały. Oliwia Różański z Magdą Stysiak dawały radę, w pewnym momencie mogłam też włączyć środkowe do gry, bo rywalki trochę je odpuszczały. Wydaje mi się, że wszystkie zagrałyśmy dobrze. Miałyśmy tutaj tylko jeden trening, więc może to wpłynęło na naszą grę w przyjęciu. Wydaje mi się, że możemy jednak być zadowolone z tego pierwszego meczu – podsumowała Wołosz.
Pierwsze mecze mistrzostw świata rozgrywane były na stadionie, który został podzielony na boiska. W trakcie meczu polskiej kadry rozpoczęły się dość głośnie przygotowania do starcia Holenderek.- Słychać było, ale nie zwalałbym nic na to. Myślę, że problem był w naszej grze, ale to nie okoliczności nam przeszkadzały – nie robiła jednak z tego problemu Olivia Różański. Polki miały swoje kłopoty. W drugiej oraz trzeciej partii, a to przez spadek jakości ich gry własnej. – Nasza gra zaczęła się trochę psuć. Chorwatki bardzo dobrze zagrywały, także w systemie blok-obrona zagrały na wysokim poziomie. Wiedziałyśmy jednak, jaką grę prezentują, więc ten słabszy moment był naszą winą – otwarcie oceniła Różański.
Siatkarka nie ukrywała, że zawsze ten pierwszy mecz w turnieju przynosi sporo uczuć. – Było sporo emocji, bo to był ten pierwszy, długo wyczekiwany mecz. Cieszę się, że udało nam się wygrać i teraz po kolei idziemy dalej – zapowiedziała ofensywna reprezentantka Polski.
źródło: polsatsport.pl