Indykpol AZS Olsztyn, przegrywając w Katowicach, mocno skomplikował sobie sprawę awansu do play-off. Katowiczanie prowadzili w meczu 2:0, ale Indykpol AZS się poderwał i doprowadził do czwartej partii. W niej GKS znakomicie zagrał w końcówce i wywalczył trzy punkty. – Wiedzieliśmy, że jeżeli mamy liczyć tylko na siebie, musimy w tych dwóch meczach zdobyć sześć punktów – powiedział libero Jędrzej Gruszczyński.
Libero AZS-u nie był w dobrym nastroju po meczu w Katowicach. Zdaje sobie sprawę, że upragniony przez jego zespół awans do play-off się oddalił. Tli się w nim jednak jeszcze iskierka nadziei. – Wiedzieliśmy, że jeżeli mamy liczyć tylko na siebie, musimy w tych dwóch meczach zdobyć sześć punktów. Ślepsk ma jednak troszkę łatwiejszą drogę. Utrudniliśmy sobie sprawę awansu, ale jeszcze nic nie jest stracone – powiedział Jędrzej Gruszczyński.
Sytuacja Indykpolu AZS jest trudna, ale nie zaważył na niej tylko sobotni mecz. – Patrząc w przeszłość, to chociażby stracone trzy punkty z Cuprum, przegrana w Nysie to mecze, które ostatecznie dużo ważą. Mieliśmy też piłki na zwycięstwo w Jastrzębiu-Zdroju. Bardzo dobrze też przez półtora seta graliśmy w Gdańsku, ale ostatecznie zostaliśmy bez punktu. Tak sumując te punkty, to na pewno byśmy teraz byli wyżej. Kto wie, może jeszcze Ślepskowi potknie się noga, a my wywalczymy punkty z Resovią – powiedział Gruszczyński.
źródło: inf. własna, polsatsport.pl