– Jestem dumny z drużyny, ponieważ przez cały mecz graliśmy na równym i wysokim poziomie. Nie jestem zawiedziony, chociaż jest mi smutno – powiedział po przegranej w Bełchatowie Javier Weber, trener Indykpolu AZS Olsztyn.
Siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn w trzecim spotkaniu ćwierćfinałowym ulegli PGE Skrze Bełchatów 2:3. Byli blisko sprawienia niespodzianki, ale marzenia o grze o medale muszą odłożyć przynajmniej o rok. – Ciężko jest powiedzieć cokolwiek po takim meczu. Graliśmy dobrze, byliśmy blisko, lecz przegraliśmy – powiedział Javier Weber.
Wprawdzie goście przegrywali już 1:2 w Bełchatowie, ale zdołali doprowadzić do tie-breaka. W nim prowadzili już nawet 10:7 i mieli kontrę na 11:7, ale jej nie wykorzystali, a od tego momentu zaczęło się ich nieszczęście. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali siatkarze PGE Skry, którzy wygrali 15:13. – Najbardziej można żałować ostatnich dwóch, trzech akcji tego spotkania. W tym momencie drużyna z Bełchatowa zagrała od nas lepiej. Jestem jednak dumny z drużyny, ponieważ przez cały mecz graliśmy na równym i wysokim poziomie. Nie jestem zawiedziony, chociaż jest mi smutno – przyznał argentyński trener Indykpolu.
Kluczowy moment w decydującej odsłonie był przy zagrywce Aleksandara Atanasijevicia, przy której bełchatowianie wrócili do gry. – Graliśmy naprawdę dobrze. W tym tie-breaku zadecydowały niuanse – trudne serwisy Atanasijevicia, nasze niedokładne przyjęcie czy nieskończone ataki DeFalco. Jednak jeszcze raz podkreślę, że zagraliśmy dobry mecz – ocenił Weber.
Jego podopiecznym nie będzie łatwo pozbierać się po przegranej w Bełchatowie, ale wciąż mają o co grać. Mimo że stracili szansę na rywalizację o medale, to w ich zasięgu wciąż jest piąta lokata, która może dać im prawo gry w europejskich pucharach. – Musimy teraz wrócić do domu i skupić się na walce z Asseco Resovią o piąte miejsce. To także jest bardzo dobra pozycja – zakończył szkoleniowiec olsztynian.
źródło: inf. własna, uwmfm.pl