– Staram się pomagać zespołowi na każdej pozycji. Akurat w tych spotkaniach była potrzeba, abym pomógł na przyjęciu, więc na nim zagrałem – powiedział po turnieju w Kozienicach nominalny atakujący akademików z Olsztyna Jan Król.
Za siatkarzami Indykpolu AZS Olsztyn wygrany turniej w Kozienicach, w którym po tie-breaku pokonali rywali z Lublina i Radomia. Mimo sukcesu zdają sobie sprawę, że wciąż mają nad czym pracować. – Na pewno mamy do poprawy zgranie drużyny, bo pamiętajmy, że dołączy do nas jeszcze dwóch przyjmujących. Będą to ważni gracze w naszym zespole. Cieszy na pewno dobra dyspozycja naszego rozgrywającego i przyjmującego, który przeciwko lublinianom w tie-breaku zagrał bardzo dobrze na zagrywce i w ataku. Generalnie grał on cały czas, a dopiero skończył wiek juniora. Utrzymuje poziom i wydaje mi się, że trener jest z niego zadowolony – powiedział Jan Król, atakujący akademików.
W związku z niedoborem przyjmujących w Kozienicach wystąpił on na przyjęciu. – Właściwie w obu spotkaniach grałem jako przyjmujący, bo na razie mamy ich deficyt w składzie. Jako najstarszy zawodnik i w teorii najbardziej doświadczony staram się pomagać zespołowi na każdej pozycji. Akurat w tych spotkaniach była potrzeba, abym pomógł na przyjęciu, więc na nim zagrałem – skomentował zawodnik.
Obecnie w szeregach olsztyńskiej drużyny brakuje jeszcze Robberta Andringi, który dopiero zakończył udział w mistrzostwach Europy oraz Meisama Salehiego, który gra w mistrzostwach Azji. – Jest to duży problem. Przez ponad połowę okresu przygotowań brakowało nam trzech przyjmujących, ale bywa tak, że w danym zespole nie ma rozgrywającego. Jak wówczas inni zawodnicy mają się z nim zgrać, jak mają atakować, skoro nie mają żadnego rozgrywającego, bo czasami też tak się zdarza – podkreślił Król.
Dotychczas Marco Bonitta był bardziej znany z pracy z kobietami niż z mężczyznami, ale atakujący Indykpolu chwali sobie współpracę z włoskim szkoleniowcem. – Jest on twardym trenerem. Preferuje włoski styl, w którym kontroluje wszystko, co dzieje się w zespole. Wszyscy jesteśmy członkami drużyny, a on jest jej głową. Musimy podążać za tym, co trener uważa za słuszne, bo tylko wtedy wspólnie będziemy mogli osiągnąć sukces – zaznaczył doświadczony zawodnik olsztyńskiej ekipy.
Podopieczni Marco Bonitty swoje domowe mecze w PlusLidze w najbliższych tygodniach będą rozgrywali w Iławie. – Pierwszy raz byłem w Iławie na treningu. Jest to bardzo ciekawa hala. Oczywiście, brakuje na razie teraflexu, ale będzie on już na spotkaniach ligowych. Jest gdzie bronić i przyjmować, światła nie przeszkadzają, a bliskość jeziora pozytywnie wpływa na moje odczucia – zakończył Jan Król.
źródło: opr. własne, uwm.fm