– Nie chcemy jeszcze żegnać się z marzeniami o medalach. Po to nasza drużyna została zbudowana, żebyśmy bili się o podium. Naszym największym mankamentem w tym sezonie są długie przestoje w grze – mówi w rozmowie z Interią Jan Król, atakujący Vervy Warszawa Orlen Paliwa.
Zespół ze stolicy zachował nadzieje na grę w półfinale Plus Ligi. W sobotnim, drugim meczu z Treflem Gdańsk drużyna Andrei Anastasiego wygrała w Arenie Ursynów 3:2. Gospodarze prowadzili już 2:0, ale dwie kolejne partie należały do gości. Końcówka spotkania dostarczyła wielkich nerwów i niesamowitych emocji. Więcej szczęścia w decydujących fragmentach mieli warszawianie, dzięki czemu wyrównali stan rywalizacji na 1:1. O awansie do najlepszej czwórki rozgrywek zadecyduje trzeci mecz, który odbędzie się w środę.
– To był niezwykle wyrównany mecz. W pierwszych dwóch zwycięskich przez nas setach graliśmy równo i w miarę dobrze. W trzeciej i czwartej partii mieliśmy jednak niestety bardzo dużo przestojów. Tak naprawdę kilka błędów z rzędu w trzecim secie odwróciło przebieg spotkania. To nam podcięło skrzydła. Nie potrafiliśmy wrócić do dobrej gry. Winię za to trochę siebie, bo mam wrażenie, że od tych błędów te przestoje się zaczęły. Niestety zbyt łatwo przychodzą nam w meczach przestoje, a zbyt rzadko przychodzi nam zdobywanie punktów seriami. To jest nasz duży mankament. Życzyłbym sobie, abyśmy takich przestojów nie mieli w decydującym meczu – mówi Jan Król.
Drużynie z Warszawy dopiero za czwartym podejściem udało się pokonać w tym sezonie zespół z nad morza. Poza pierwszym przegranym spotkaniem w ćwierćfinale, musieli także uznać wyższość rywali dwukrotnie w fazie zasadniczej.
– Mimo tego, że Treflowi brakowało już tylko trzech piłek do półfinału, to ja cały czas wierzyłem w naszą drużynę. Wierzyłem, że jeszcze możemy odwrócić losy spotkania. Bardzo się cieszę, że w przedostatniej akcji meczu udało mi się na pojedynczym bloku „złapać” Bartka Lipińskiego, i to w tak ważnym momencie. Wydaje się mi, że to był mój najsłabszy mecz w tym sezonie, ale najważniejsze, że podtrzymaliśmy szansę awansu do najlepszej czwórki sezonu Plus Ligi – przyznaje Król.
*Rozmawiał Zbigniew Czyż, więcej w serwisie Interia.pl
źródło: interia.pl