– Cieszę się ze zwycięstwa 3:0. Jednak wydaje mi się, że nie był to jakiś niesamowity mecz w naszym wykonaniu. Wciąż mamy duże rezerwy – powiedział po wygranej w Suwałkach ze Ślepskiem Jan Firlej, rozgrywający Indykpolu AZS Olsztyn.
Siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn odnieśli pierwszą wygraną w tym sezonie. Pokonali na wyjeździe Ślepska Malow Suwałki w trzech setach. Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrany został TJ DeFalco, według którego cały zespół zapracował na tę wygraną. – Cieszę się z tego zwycięstwa i z tej statuetki, ale cała drużyna zagrała bardzo dobrze. Trenowaliśmy ciężko przed tym spotkaniem i to się opłaciło. To było drużynowe zwycięstwo. Każdy z nas dał z siebie wszystko – zarówno ci, którzy grali na boisku, jak i ci, którzy byli w kwadracie dla rezerwowych. Byliśmy razem nawet w trudnych momentach, co pozwoliło nam odnieść zwycięstwo – stwierdził amerykański przyjmujący.
Mimo że podopieczni Marco Bonitty nie stracili seta w Suwałkach, to nie zaprezentowali jeszcze pełnego potencjału. – Cieszę się, że w końcu byłem w stanie zagrać pełny mecz oraz ze zwycięstwa 3:0. Jednak wydaje mi się, że nie był to jakiś niesamowity mecz w naszym wykonaniu. Wciąż mamy duże rezerwy – ocenił Jan Firlej, według którego przyjezdni odnieśli zwycięstwo dzięki realizacji założeń taktycznych. – Drużyna z Suwałk nie zagrywała tak regularnie jak potrafi, co ułatwiało nam grę. Zdecydowanie lepiej, że rozpędzaliśmy się z piłki na piłkę w każdym secie niż jakbyśmy gaśli. Dość dobrze realizowaliśmy założenia taktyczne, co było kluczem do zwycięstwa. Generalnie wszystko się sprawdzało, co mieliśmy w rozpisce – dodał rozgrywający olsztyńskiej drużyny.
W następnej serii gier Indykpol AZS zmierzy się w Iławie z Aluron CMC Wartą Zawiercie, która do tej pory nie przegrała jeszcze meczu. Czeka go więc trudna przeprawa. – PlusLiga od początku pokazuje, że nie ma w niej słabych drużyn. Patrząc na wyniki, widać, że spotkania są bardzo zacięte. Na pewno w każdym kolejnym meczu walka o punkty będzie jak o życie. Z zespołem z Zawiercia czeka nas bardzo ciężkie spotkanie – zakończył Jan Firlej.
źródło: inf. własna
