– Sezon będzie długi i każdy zespół będzie miał swoje lepsze i gorsze momenty. Na pewno nasz zespół też to czeka, nawet ZAKSA w ubiegłych latach mimo że rozpędzała się jak walec, to miała swoje chwile słabości. Nikt nie jest robotem. Takie chwile na pewno przyjdą. Trzeba będzie uczyć się z nimi radzić w meczach. Potencjał ofensywny zespołu jest bardzo mocny i myślę, że jeżeli zdrówko będzie dopisywało, forma zwyżkowała, to myślę, że to ciekawy zespół, który ma szansę na fajne osiągnięcia – powiedział podczas audycji AZS na Fali rozgrywający Jan Firlej.
W 3. kolejce Indykpol AZS Olsztyn był jedynym zespołem, który wygrał wyjazdowe spotkanie. Olsztynianie pokonali Ślepsk Malow Suwałki 3:0. – Cenne zwycięstwo za trzy punkty w trzech setach w Suwałkach, które są trudnym terenem. Ślepsk u siebie jest bardzo mocnym zespołem. To cieszy. Myślę, że powtórzyłbym to, co powiedziałem na gorąco po meczu – cieszy fakt wygrania na ciężkim terenie mimo tego, że nasza gra nie wygląda jeszcze tak jak mogłaby. Ten potencjał jeszcze w nas drzemie. Sytuacje meczowe porównując do treningowych to kompletnie inna bajka. Uczymy się siebie na boisku, jesteśmy nowym zespołem i taka chemia, automaty na boisku potrzebują czasu, muszą być wytrenowane. Na boisku wszystko musi się zazębiać, a do tego potrzeba czasu i powtórzeń – powiedział Jan Firlej.
Obecnie olsztynianie z czteroma punktami na koncie plasują się na 9. miejscu.- Jeśli człowiek cieszy się tym, co robi, to może robić to efektywniej. Jesteśmy generalnie młodym zespołem, więc myślę, że w dużym stopniu powinniśmy bazować na radości. Nie mamy jakiś wiekowych zawodników, rutyniarzy tylko raczej w większości nasz zespół jest młody, jesteśmy ekipą młodych gości, głodnych sukcesów – stwierdził Firlej. – Sezon będzie długi i każdy zespół będzie miał swoje lepsze i gorsze momenty. Na pewno nasz zespół też to czeka, nawet ZAKSA w ubiegłych latach mimo że rozpędzała się jak walec, to miała swoje chwile słabości. Nikt nie jest robotem. Takie chwile na pewno przyjdą. Trzeba będzie uczyć się z nimi radzić w meczach. Potencjał ofensywny zespołu jest bardzo mocny i myślę, że jeżeli zdrówko będzie dopisywało, forma zwyżkowała, to myślę, że to ciekawy zespół, który ma szansę na fajne osiągnięcia– zaznaczył rozgrywający.
Jan Firlej ma być jednym z liderów zespołu z Olsztyna. – Czuję się na siłach, dostałem taką rolę już w rozmowach przedsezonowych. To też był jeden z elementów, dlaczego wybrałem Olsztyn. Naprawdę ciekawy zespół został tu zbudowany, ale też chciałem podjąć tę rolę. Ja siebie nie uważam za doświadczonego zawodnika, myślę, że szczególnie na mojej pozycji wiek 25 lat to nie jest liczba, która mogłaby wskazywać na niesamowite doświadczenie i ogranie, natomiast w tym zespole podczas rozmów z prezesem, w klubie dostałem taką rolę i to była dla mnie również motywacja i chęć sprawdzenia się, podjęcia wyzwania. Mam nadzieję, że zdrówko pozwoli skupić się wyłącznie na sportowych aspektach tego wyzwania – przyznał Firlej.
Rozgrywający wciąż zmaga się z problemami zdrowotnymi. – Życie sportowca wyczynowego wiąże się z tym, że zdrowie może w różnych momentach szwankować. U mnie sytuacja ciągnie się od zeszłego sezonu, problemów jelitowych. Są to frustrujące momenty. Ostatnio jest znacząca poprawa, ale tak naprawdę do tego potrzeba czasu. W zeszłym sezonie w Katowicach długo zajęło nam znalezienie tego problemu, co się dzieje, bo objawy były różne, mało wskazujące na problemy jelitowe – osłabienia, zawroty głowy, czasem mroczki. Udało się to w miarę ustabilizować pod koniec sezonu i przez wakacje też nad tym pracowaliśmy, byłem pod opieką wielu lekarzy. Przez wakacje było normalnie, podczas przygotowań też było fajnie. a od turnieju w Suwałkach coś znowu się posypało i tak się ciągnęło. Mnie to frustrowało, bo myślę, że znaleźliśmy dobrą drogę. Badania pokazały, że to nic, z czym będę musiał borykać się do końca życia, to rzecz do zaleczenia, ale potrzeba trochę czasu. Szereg badań pokazuje, że wszystko wraca do normy, z czego się cieszę – opowiedział siatkarz.
Olsztynianie ze względu na remont Hali Urania muszą domowe mecze rozgrywać w Iławie. – Sama hala w Iławie mnie już po pierwszej wizycie przypomina halę w Katowicach. Osobiście całkiem dobrze mi się odbyło kilka treningów, dobrze się tam czułem. Hala jest przyjemna, nieduża, ale kubatura jest fajna do siatkówki. Od strony technicznej te wyjazdy są podobne do meczów wyjazdowych – dzień wcześniej jest wyjazd do hotelu, trening, odprawy, kolacja, wyjazdowa rutyna. Chociaż oczywiście wyjazd nie jest daleki – opowiedział o obiekcie rozgrywający.
źródło: indykpolazs.pl, opr. własne