Jastrzębski Węgiel, aby awansować do fazy grupowej Ligi Mistrzów musi rozegrać jeszcze dwa turnieje. Dwukrotnie polski zespół zmierzy się z Arcada Galati i Fino Kaposvar VC – najpierw we własnej hali, a dwa tygodnie później w Rumunii. – Czeka nas dosyć daleka, uciążliwa podróż. Pierwszy turniej zagramy u nas, myślę, że pokonamy te dwa zespoły, a tam tylko przypieczętujemy nasz awans – powiedział Leszek Dejewski.
Przed jastrzębianami dwa turnieje kwalifikacyjne do Ligi Mistrzów. Najpierw między 13 a 15 października we własnej hali zagrają z rumuńskim Arcada Galati i węgierskim Fino Kaposvar VC, a następnie z tymi samymi drużynami zmierzą się w Galati 27-29 października. – Myślę, że wszyscy woleliby zagrać jeden turniej tutaj w Polsce, u siebie, ale podejrzewam, że chodzi tutaj o to, żeby warunki były dla wszystkich równe. Zespół z Rumunii najprawdopodobniej chce zmierzyć się z nami u siebie, a nie tylko na wyjeździe w hali, więc jest jak jest, trzeba się do tego wszystkiego dostosować. Miejmy tylko nadzieję, że uda nam się uniknąć problemów zdrowotnych, bo to jest w tej chwili najważniejsze, a jak trzeba będzie wyjść na boisko i grać w siatkówkę, to wszystko w naszych rękach i nogach i myślę, że mamy bardzo dużo atutów – powiedział libero Jakub Popiwczak.
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla są zdecydowanymi faworytami w eliminacyjnych starciach. Oprócz intensywnego grania w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów jastrzębianie walczą również w PlusLidze. – Czeka nas maraton, ale mamy tak wyrównany skład, że jesteśmy na to gotowi. Zdajemy sobie sprawę z tego, że żeby grać w Lidze Mistrzów, trzeba wygrywać wszystko w eliminacjach. A że eliminacje są tak ustawione, a nie inaczej, to już nie nasza wina – stwierdził Leszek Dejewski. – Czeka nas dosyć daleka, uciążliwa podróż. Pierwszy turniej zagramy u nas, myślę, że pokonamy te dwa zespoły, a tam tylko przypieczętujemy nasz awans – dodał drugi trener drużyny z Jastrzębia-Zdroju.
źródło: inf. prasowa, opr. własne