JSW Jastrzębski Węgiel w wielkim finale TAURON Pucharu Polski pokonał 3:1 Aluron CMC Wartę Zawiercie i tym samym po pięciu przegranych finałach, wreszcie mógł cieszyć się ze zwycięstwa. To wyjątkowo smakowało kilku siatkarzom z Jastrzębia-Zdroju. Jednym z nich jest Jakub Popiwczak. – To pewnego rodzaju last dance dla niektórych w tym składzie, który tutaj od dłuższego czasu gdzieś widnieje, czyli ja, Tomek Fornal, Benjamin Toniutti. Wylaliśmy mnóstwo potu, łez, krew przez ostatnie lata w Pucharze Polski przez ostatnie lata, żeby wreszcie móc się z tego cieszyć, także dlatego smakuje niesamowicie – powiedział libero Jastrzębskiego Węgla.
Jastrzębski Węgiel odwrócił losy
JSW Jastrzębski Węgiel na swój drugi Puchar Polski czekał 15 lat. Jastrzębianie wielokrotnie meldowali się w finale, ale przegrali między innymi poprzednie 5 z nich. Tym razem się udało, choć początek spotkania z Wartą Zawiercie tego nie zwiastował. – Nawet jak Warta Zawiercie w pierwszym secie narzuciła swoją grę, ciężko nam się grało, nie zwiesiliśmy głów. Wyszliśmy na drugą odsłonę, zaczęliśmy znowu źle, ale cały czas byliśmy w grze, byliśmy pod prądem, nikt się nie poddawał – powiedział Jakub Popiwczak.
Czytaj także: To nie ostatni taki mecz? Mateusz Bieniek ma przeczucie
Jego zespół od połowy drugiego seta grał zdecydowanie lepiej, udało się odwrócić jego losy. – Każdy wiedział, że musi walczyć jak lew do samego końca. Mam wrażenie, że w tej drugiej partii ich tak trochę przełamaliśmy, bo trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że to zawiercianie raczej byli faworytem tego spotkania. Ostatnio naprawdę świetnie się prezentowali, ich siatkówka była taka płynna, przyjemna. Dlatego bardzo cieszę, że potrafiliśmy tak świetnie dysponowany zespół w pewnym momencie rozmontować, postawić twarde warunki i ostatecznie to my wygrywamy – podsumował libero Jastrzębskiego Węgla.
Euforia i łzy
Trudno się dziwić, że po zdobyciu ostatniego punktu w szeregach jastrzębian zapanowała euforia. Nie obyło się też bez łez wzruszenia. – Nie chcę być delikatnym, ale jestem wrażliwy i mnóstwo emocji we mnie buzuje. Im więcej się w środku się nazbiera, a nazbierało się przez te lata właśnie w Pucharze Polski, to wszystko wybucha i świetnie się z tym czułem – mówił bez ogródek Popiwczak.
Czwarty set na żyletki
Najwięcej emocji przyniosła czwarta część spotkania, w której zawiercianie odrobili straty i doprowadzili do zacietej końcówki. Jastrzębski Węgiel miał kilka piłek meczowych, w jednej z akcji kilku ataków nie skończył Tomasz Fornal – MVP finału. – Tomek, który zazwyczaj na treningach, na wysokich piłkach się nie myli. W pewnym momencie czterech z rzędu nie skończył. Myślę: „Nie no, chyba już teraz to przegramy, jak już on tego nie dźwignął, to już nikt tego nie dźwignie”. Ostatecznie jestem mega dumny z drużyny, bo wszyscy wytrzymali, wszyscy dorzucili cegiełkę. Tomek nas na koniec zaciągnął, żebyśmy razem wszyscy odebrali jego statuetkę MVP i to był świetny gest, bo pokazał właśnie, że tutaj nikt sam tego nie zaniósł na plecach do mety – zdradził libero.
Last dance
Puchar Polski jest wyjątkowy między innymi właśnie dla Popiwczaka oraz Tomasza Fornala. Grają w jednej drużynie od 2019 roku, a po sezonie oboje opuszczą zespół z Jastrzębia-Zdroju. – To pewnego rodzaju last dance dla nas, dla niektórych w tym składzie: czyli ja, Tomek Fornal, Benjamin Toniutti. Wylaliśmy mnóstwo potu, łez, krew przez ostatnie lata w Pucharze Polski przez ostatnie lata, żeby wreszcie móc się z tego cieszyć, także dlatego smakuje niesamowicie – mówił z dużym uśmiechem Popiwczak i dodał: – Nie ma co ukrywać, że to gdzieś z tyłu głowy siedziało, bo wygraliśmy dużo razem w Jastrzębskim Węglu przez ostatnie lata. Zdobyliśmy mnóstwo medali, wygraliśmy mnóstwo finałów, byliśmy bardzo, bardzo powtarzalni w tym wszystkim. Natomiast tego jednego brakowało – podkreślił siatkarz.
Jeszcze PlusLiga i Liga Mistrzów
Siatkarze z Jastrzębia-Zdroju mają już jeden sukces, teraz przed nimi półfinały PlusLigi, a w połowie maja turniej finałowy Ligi Mistrzów. Ekipa prowadzona przez Marcelo Mendeza już dwa razy grała w finale europejskich rozgrywek, ale za każdym razem musiała uznać wyższość rywali. – Myślę, że to by było coś podobnego jak teraz, bo niesamowicie smakuje wygrana w tym Pucharze Polski. Po dwóch przegranych finałach Ligi Mistrzów – doświadczyliśmy tego i musieliśmy przełknąć gorzką pigułkę. Super by było podnieść również to, natomiast do tego jeszcze bardzo długa droga – zapowiedział Jakub Popiwczak.