– Nie spodziewałem się takiej nerwowości podczas tych meczów, bowiem tak naprawdę nie przygotowywaliśmy się do nich. Ale dziewczyny podeszły do tych spotkań bardzo ambitnie. Początki meczów je sparaliżowały, ale później było coraz lepiej – powiedział Jacek Nawrocki, szkoleniowiec żeńskiej reprezentacji Polski.
Pandemia koronawirusa mocno zmieniła reprezentacyjne plany. Liga Narodów została odwołana, a Polkom pozostały treningi i cztery sparingi. – Wcześniej mieliśmy w głowie Ligę Narodów, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Musieliśmy zweryfikować swoje plany. Ale ta reprezentacja miała kilka pozytywnych aspektów. Przede wszystkim społeczny – walki z trudną sytuacją i powrotu do normalności. Możemy w samych superlatywach mówić o tym sezonie. Wszyscy pracowali nad tym, aby ten sezon się odbył. Poza tym medalu na dużych imprezach nie zdobywa się dwa tygodnie przed tymi imprezami. Trwa to kilka lat. Cieszę się, że dziewczyny nie straciły tego roku – powiedział Jacek Nawrocki, szkoleniowiec biało-czerwonych.
W dobie pandemii wiele reprezentacji nie prowadziło w ogóle treningów, w efekcie trudno było o sparingpartnerów. Sytuację utrudniały także ograniczenia związane z przemieszczaniem się. Dlatego Polki ostatecznie rozegrały mecze kontrolne z niżej notowanymi rywalkami, czyli Czeszkami i Szwajcarkami. – Ciężko było o sparingpartnerów, a rozmawialiśmy praktycznie ze wszystkimi federacjami w europie, a nawet na świecie. Szwajcaria była jedną z tych drużyn, które od początku maja pracowały systematycznie. Rozmawialiśmy też z Rosjankami, Niemkami, Belgijkami, Holenderkami. Nasze kroki związane z powołaniami były robione pod kątem drużyn, z którymi mieliśmy zagrać – wyjaśnił Nawrocki.
Zdecydował się on na kolejne odmłodzenie kadry. Wolne dostały najbardziej doświadczone siatkarki, a szansę gry dostała młodzież, w tym także juniorki. – Mieliśmy do czynienia z dziewczynami, które są od dwóch lat w tej reprezentacji, ale były też kompletne debiutantki. Nie można było przespać tego okresu, wykorzystując go na pracę z tymi najmłodszymi siatkarkami – podkreślił trener biało-czerwonych.
Ostatecznie rozegrane zostały cztery sparingi. Wszystkie padły łupem Polek, ale szczególnie w drugim meczu z Czeszkami i pierwszym ze Szwajcarkami rywalki napsuły im sporo krwi. – Nie spodziewałem się takiej nerwowości podczas tych meczów, bowiem tak naprawdę nie przygotowywaliśmy się do nich. Postanowiłem, że do ostatniego dnia zgrupowania będziemy ciężko pracować nad motoryką, techniką indywidualną, nad czytaniem gry. Sądzę nawet, że dziewczyny po kilku dniach odpoczynku będą w wyższej formie. Ale podeszły do tych spotkań bardzo ambitnie. Początki meczów je sparaliżowały, ale później było coraz lepiej. Zagrywka ustawiła blok, a dzięki temu mogliśmy dużo swobodniej grać na siatce – zakończył Jacek Nawrocki.
źródło: opr. własne, polsatsport.pl